Godzinę później ...
Edward z Moniką wreszcie doszli na
zaplanowane przez nich miejsce. Po chwili dziewczyna mówi :- Więc to tu ? tu mieszkasz ? - zapytała drżącym głosem, przy tym też zaciekawiona.
- Wiem. trochę nie zadbany i przerażający, ale co mam poradzić ? nie stać nas na chwile na remont.
- Nic nie szkodzi... ja też mam prawie tak samo tyle, że z rodzicami. - odpowiedziałam podśmiechując się.
- A co ma wspólnego remont z twoimi rodzicami ? - zapytał zadziwiony.
- No to znaczy że... nie wiem jak ci to mam wytłumaczyć. Hmm...to znaczy, że moi rodzice są niekiedy tak nieogarnięci i nie nowocześni, że przydał by się remont nad nimi.
- No wiesz co... jak tak możesz mówić o własnych rodzicach ?
- Ale przyznaj, że było trochę śmieszne, a tak w ogóle to prawie cała moja rodzina jest taka jak moi rodzice. tylko ja jestem normalna w tej rodzinie, jako jedyna.
- Mogę przyznać, że trochę było śmieszne. A tak naprawdę to twoja rodzina taka jest ? mam na myśli, że rozrywkowa.
- Tak. Taka już jest, ale ja taka też niekiedy jestem tylko po mnie tego może nie widać.
- Naprawdę?!? nie wyglądasz na taką. No może odrobinę ale nie więcej.
- Mówię przecież, że tego nie widać.
- Aha...
- Na to wygląda, że ty jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
- I w tym właśnie problem. - odpowiedział chłopak wzdychając.
- A mam takie pytanie do ciebie.
- Jakie ? - zapytał.
- Czy mogłabym poznać twoich rodziców ? jeżeli nie masz nic przeciwko.
- No jasne że możesz, chodź za mną.
Po chwili...
- O ! tutaj są, oto oni - odpowiedział Edward do dziewczyny.
Rodzice oburzeni zapytują Edwarda.
- Gdzieś ty był ?!? wiesz jak się o ciebie martwiliśmy ? - zapytała matka.
- No właśnie, mówiliśmy ci żebyś przyszedł wcześniej, a ty co ? wolisz się szwędać po mieście z jakąś dziewczyną nie wiadomo skąd. - powiedział wściekły ojciec.
- Nic kompletnie o niej nie wiecie i nie macie prawa o niej tak mówić, a po drugie to moja sprawa z kim się spotykam - odpowiedział Edward.
- To ja lepiej sobie pójdę, nie chce wam przeszkadzać.
- Nie ! proszę ! nie odchodź - powiedział zasmucony chłopak i wraz z tym spuścił głowę.
Zasmucony wieścią o odejściu dziewczyny chłopak powoli podniósł głowę i mówi do rodziców...
- To wszystko przez was ! nienawidzę was i nie chcę was znać !
- Czekaj ! jeszcze nie skończyliśmy rozmowy... -powiedział ojciec krzycząc do syna.
Po chwili.
- Heniek... chyba trochę przesadziliśmy, bo w końcu chciał nam tylko przedstawić swoją nowo poznaną dziewczynę, a my zareagowaliśmy jakby to był nasz wróg.
- Żono moja ukochana, czy ty już zapomniałaś co chcieli ci śmiertelnicy zrobić naszemu synowi jak był mały ? już tego nie pamiętasz ? - zapytał zaciekawiony.
- Nie przypominaj mi o tym, bo pamiętam. Ja najwyżej nie mam takiej sklerozy jak ty.
- Ja mam niby sklerozę tak ?
- A co to było ? zapomniałeś nawet kiedy on się urodził, a sam mu potem przypominasz, że on ma pamiętać o twoich urodzinach.
- Pamiętam. Co ty kobieto sobie ubzdurałaś w tej swojej głowie to tego nie wiem. Jaki ojciec by nie pamiętał kiedy jego syn się urodził ? - zapytał trochę poddenerwowany.
- No to kiedy się twój syn urodził ? - zapytała.
- głupie pytanie zadałaś. Oczywiście ze 17 kwietnia 2003 roku.
- Nie, bo 21 kwietnia gamoniu !
- O Boże, robisz problemy o te cztery dni do tyłu co powiedziałem ?, weź się wreszcie ogarnij i przestań histeryzować, bo to się staje już nudne.
- Tak, robię o to problem bo powinieneś pamiętać o dniu narodzinach własnego dziecka, a nie że wymyślasz o pamięci jego urodzin.
- Ehh... niech ci będzie. pogódźmy się i zapomnijmy o tym co mówiliśmy i spróbujmy znaleźć go zanim sobie coś zrobi - powiedział mężczyzna próbując uspokoić się i przy okazji swoją zdenerwowaną żonę.
- Masz rację, powinniśmy go poszukać. Nareszcie od tylu lat małżeństwa powiedziałeś coś co ma sens - odparła zdziwiona.
-
-
CZYTASZ
Zakochana w wampirze
VampirosMonika Portman jest siedemnasto-letnią dziewczyną,mieszkającą w jednorodzinnym domu. Uczęszcza ona do liceum plastycznego gdzie poznaje tam pewnego chłopaka,który jest w tym samym wieku i jest przydzielony to tej samej grupy co ona...co będzie gdy M...