Rozdział 6

84 11 6
                                    

Tego samego dnia.

Edward wyszedł z domu by móc odnaleźć Monikę po tym jak pokłócił się z rodzicami i przez ich uwagę wybiegła z pomieszczenia.Po długich i męczących biegach dostrzegł postać, chowającą się za drzewami.Była to dziewczyna. Żeby ją było można rozpoznać chłopak podszedł bliżej i przyglądał się jej. Okazało się, że to Monika, zauważył także, że ona płacze, więc podbiegł do niej i zapytał :

- O Boże Monika wystraszyłaś mnie, czy nic ci się nie stało? - zapytałem przerażony.

- Nie. Nic mi się nie stało, tylko że...

- Tylko że... co? odpowiedz.

- Tylko że ... lepiej by było żebyśmy przestali już się spotykać - odpowiedziałam zasmucona tym faktem.

- Niby dlaczego ? - zapytałem.

- Po prostu mam na ciebie zły wpływ i na twoją rodzinę - odparłam.

Po jakiejś chwili zobaczyłem, że Monika ma całą rękę od krwi. Gdy to zobaczyłem oczy zmieniły mi się na kolor czerwony i poczułem pragnienie wypicia jej krwi, ale nie mogłem tego zrobić. Nie jej. Wtedy szybko odsunąłem się od Moniki żeby jej nie skrzywdzić, ale też musiałem jej pomóc. Nie wiedziałem co miałem w tej chwili zrobić.podejść do niej i przypatrywać się jak spływa po jej ręce krew, czy trudzić z opanowaniem się i zrobić to byle jak ? Więc postąpiłem tak. Zaniosłem ją do najbliższego szpitala żeby opatrzyli jej ranę. Lekarze zapytywali ją co się stało, nie chciała nic mówić. Po dłuższym czasie gdy jej już zatamowali krwawienie i owinęli rękę bandażem zapytali ponownie jak doszło do tej tragedii, nadal nieskutecznie. Dziewczyna nie odpowiadała. W pewnym momencie Monika rzekła do Edwarda:

- Możemy stąd już wyjść? nie mam ochoty przebywać tu ani jednej minuty więcej.

- Oczywiście... już cię stąd zabieram, a gdzie chcesz żebym cie zaniósł ? - odpowiedział chłopak zapytując.

- Najlepiej do mojego domu, ale lepiej by było jakbym poszła sama.

- Niby dlaczego tak sądzisz ? - zapytał zdziwiony.

- Bo tak ... bo nie chce żebyś miał prze ze mnie kłopoty. Niekiedy mam wrażenie jak bym była czarną owcą , nieszczęściem - odpowiedziałam przygnębiona.

- Wcale tak nie jest. Ty nie jesteś taka, jesteś o wiele lepsza niż ci ludzie wszyscy razem wzięci

- naprawdę tak myślisz ? - zapytałam.

- Oczywiście, że tak myślę - odpowiedziałem przy tym też zarumieniając się.

- To miłe z twojej strony, że tak sądzisz ale, ale i tak wolę sama pójść do domu. Może jutro pogadamy, dobrze?

- No dobra, niech ci bedzię



Zakochana w wampirzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz