Rozdział 3

400 33 11
                                    

"-Avi"
Z wrażenia robię krok do tyłu. I to jest błąd. Za mną, ukryta w ciemności leży sobie podstępna walizka. Robię taki hałas, że mogłabym obudzić walenia błękitnego a co dopiero zespół a cappella. Zasłony od łóżek odsłaniają się niemal jednocześnie.
-Kirstie, co ty wyprawiasz?-pyta po angielsku rozczochrany Mitch Grassi. PO ANGIELSKU.
-Byłam... Eee... W toalecie- odpowiadam szybko z idealnym, amerykańskim akcentem. Zdecydowanie nie moim.
-W toalecie?- Scott unosi brew.- Dlatego siedzisz na mojej walizce?
-Potknęłam się- tłumaczę,a później coś sobie uświadamiam. Czy ja właśnie rozmawiam ze Scottem Hoying'iem?? Tym Scottem Hoying'iem, który potrafi zrobić idealne riffy w każdej piosence?? Nie, chwila. Poprawka. Rozmawiam z NIM siedząc na JEGO walizce!
-Co się tak gapisz?- śmieje się Scott.- Przecież nic się nie stało.
Kevin wychyla się ze swojej wnęki. Chichocząc zaczyna nagrywać filmik na snapchata.
-Ejjj!- protestuję i rzucam się na niego, żeby wyrwać mu telefon.
Może i jest najbardziej niesamowitym beatboxerem jakiego kiedykolwiek słyszałam, ale niech sobie nie pozwala!
-Dawaj, Kirstie!- dopinguje Avi.
Szamoczemy się przez chwilę, ale Kevin wygrywa przytrzymując moje ręce na materacu. Z triumfalnym uśmiechem dodaje filmik do story.
-Głodny jestem- marudzi Mitch i zsuwa się z łóżka.
-Mitchie, ty zawsze jesteś głodny- zauważa Scott.- Czy ktoś wie która godzina?
Avi włącza telefon.
-5:20
-Coooo?!- krzyczą wszyscy jednocześnie.
-Kirstin Maldonado!- odzywa się Mitch, który zatrzymał się w połowie drogi do lodówki. Jego głos jest jeszcze wyższy na żywo...- Czy ty nas wszystkich obudziłaś o 5:20?!
Ostentacyjnie poprawia grzywkę i kładzie ręce na biodrach. Reszta praska śmiechem. Wzruszam ramionami robiąc przepraszajacą minę.
-O nie, nie, nie- oznajmia Mitchell.- Musisz za to zaaapłacić!!
Biegnie w moim kierunku, żeby zacząć mnie łaskotać. Nie ruszam się z miejsca, bo wiem, że nie mam łaskotek. Po chwili okazuje się, że KIRSTIE ma.
-Przestań!- wyrywa mi się po polsku pomiędzy przerwą na złapanie tchu, a kolejną serią chichotu.
Na szczęście nikt tego nie słyszy, bo Scott zaczyna śpiewać Beyoncé na całe gardło.
-"You can be my sweet dream or a beautiful nightmare..."
Avi włącza się dodając linię basową, a Kevin beatbox.
-"Either way I don't wanna wake up from you..."
Mitch przstaje na chwilę "znęcać się" nade mną i dośpiewuje drugi głos do Scotta. Ja (leżąc na podłodze) uśmiecham się tak szeroko jakbym wygrała w totolotka. Chyba właśnie jestem na prywatnym koncercie mojego ulubionego zespołu. Tylko, że oni nie bardzo o tym wiedzą... W tym momencie Kevin wypowiada jedno zdanie, które powoduje, że zastygam w bezruchu i zapominam jak się oddycha:
-Dobra, koniec tego. Musimy się wyspać przed koncertem.
Że niby przed czym?! Kon-cer-tem?!! Ilu tam będzie ludzi?! Ostatni raz występowałam na przedstawieniu w pierwszej klasie. Miałam być drzewem i tylko machać rękami, ale i tak uciekłam do łazienki. Wyszłam dopiero wtedy, kiedy mama przekupiła mnie ciastkiem (bez rodzynek rzecz jasna, kto to w ogóle je?!). Teraz mam występować przed tysiącami fanów?! I to nie moich.
-Racja- potwierdza Scott rzucając się twarzą na poduszkę. - Śpię ile mogę. Będę piękniejszy.
-Ja już nie muszę- mówi Mitch wchodząc na swoje łóżko.
Mimowolnie parskam śmiechem. Wstaję i próbuje dostać się do mojej wnęki. Chyba jestem na to za niska. A tak właściwie to ONA jest.
-Kirstie...- wzdycha Avi podnosząc się.
Łapie mnie w talii i bez trudu podsadza.
-Dzięki- mamroczę zerkając na niego.
Gdyby nie był o 11 lat starszy ode mnie to chyba nawet by mi się podobał... Ale Kirstin nie jest już 16-latką. Czuję, że między nimi coś się dzieje na codzień...
-Nie ma sprawy Kirst - uśmiecha się. - Zawsze chętnie pomagam ludziom z krótkimi nóżkami.
Przewracam oczami i też się uśmiecham.
-Dobranoc.
-Dobranoc- odpowiada gasząc światło.
Po chwili w całym autokarze słychać tylko ciche chrapanie Kevina.
................
Heeeeej
Kurczę, znowu dodaję rozdział w niedzielę. Ale za to się wysiliłam i jest aż 610 słów! Hihi
Mam nadzieję, że wam się spodobał. Jeśli tak to możecie skomentować albo dać gwiazdkę.
Nie obrażę się :*
No...
..to ja...
...idę :*

Pentatonix- Tour LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz