Prolog

606 31 22
                                    

Nazywam się Liv Allen i jestem najszybszą dziewczyną na świecie! Minęło kilka dni odkąd założyłam ponownie strój. Starałam się w tym czasie pomóc tacie w dojściu do siebie. Też mi to dobrze zrobiło. Przemyślałam dużo rzeczy. Pierwszą jest ,że uwierzyłam w siebie i chyba to jest najważniejsze.

Teraz biegam po ulicach Central City bez powodu. Może szukając jakiejś zaczepki do pomocy. W sumie miałam pomysł.
Skręciłam w prawą przecznicę i pobiegłam prosto do CC Jitters na świeżą kawę z bitą śmietaną i cynamonem.
Podeszłam do kasy,złożyłam zamówienie i nagle poczułam wibracje w kieszeni. Był to nadajnik. Wyciągnęłam go i pojawił mi się uśmiech na twarzy ,że to sygnał ze S.T.A.R Labs
Dostałam wiadomość o włączeniu się alarmu w banku i trzeba to sprawdzić. Kurcze ale to w takim momencie?!! I to w takiej chwili gdy chce się napić kawy?! Burknęłam pod nosem. Kobieta po chwili przyniosła ją zapakowaną w brązową torebkę.
Złapałam ją i wybiegłam z kawiarni.

- Dobra ,oby to nie był fałszywy zgłoszenie!- powiedziałam w myślach do siebie.

Pobiegłam wzdłuż ulic. Biegłam i biegłam! Zawsze wyglądało to tak jakby nic oprócz ciebie się nie ruszało.

Po kilku sekundach byłam już przez budynkiem. Usłyszałam strzały i krzyki ludzi. Wleciałam do środka. Ludzie leżeli ze związanymi rękoma na podłogach i bali się. Rabusie chyba byli w skarbcu. Szybko pobiegłam do nich,rozwiązałam a następnie zaczęłam szukać złodziei.
Powędrowałam na pierwsze piętro i usłyszałam kroki w dali.
Rzuciłam się na mężczyznę nie zwracając uwagi kto to.

- Co ty tutaj robisz?!-przycisnęłam go do ściany.- Miałeś odpoczywać!

Tak, to był mój tata. Nie mógł wytrzymać. Przynajmniej raz mogłabym zrobić coś sama bez niego!

- Liv! Kochanie!-uśmiechnął się.- Możesz mnie puścić to tylko ja!
- Ale po co?-puściłam go.-Dlaczego tutaj jesteś?!
- Chciałem ci pomóc! Już się wszystkim zająłem. Złodziei już zabiera policja ,a wszyscy zakładnicy są cali! A poza tym jeszcze jak na swój wiek nie wyszedłem z formy!
- UGH! Chciałam coś wreszcie zrobić sama! Nie rozumiesz?! SAMA!
- Ale mam twoją kawę!
- Już jej nie chce!-wyrwałam ja z jego rąk i wrzuciłam do kosza.-

***

Wróciliśmy do laboratorium. Byłam wściekła na tatę! Zawsze ale to zawsze jest tak jak on chce!

- Nadal się złościsz?- zapytał.
- TAK! I nawet za to ,że powinieneś odpoczywać!
- Cisco powiedział ,że mogę.
- Jak wychodziłam miałeś jeszcze niewygojone żebra!
- Po prostu -zatrzymał się.-Szybko poszło...bo wiesz jestem najszy...
- Tak wiem! Po prostu! Jak ja cię czasem nie rozumiem!- spojrzałam na niego z nutką goryczy.- Zachowujesz się czasem jak jakiś bachor!

Gdy przekroczyliśmy próg "głównej sali" wujek Cisco właśnie chyba czuł się "królem parkietu". Tańczył z odkurzaczem przy włączonej głośno muzyce. To tak komicznie wyglądało! Nawet nie zauważył jak staliśmy i śmialiśmy się z niego. Robił obroty , prze machy i przerzuty. Chyba naprawdę poczuł ,że ma przy sobie kobietę. Od pewnego czasu miał z tym problem. Ale to kiedy indziej.

- Cisco powinien iść do "Mam Talent!"-stwierdził po chwili tata.-
- To...to w ogóle jeszcze leci? Matko! Ja nawet nie oglądam telewizji!
- Nigdy nie chciałaś...wolałaś iść na dwór i tam spędzać czas. Teraz masz!

Uśmiechnęłam się do niego a następnie podeszłam do odtwarzacza aby ściszyć trochę muzykę. Gdy ucichło Cisco nagle zesztywniał. Powoli odwracał się do nas ,ściskając mocno rurę od odkurzacza.

- Boże! Od kiedy?!- zrobił się czerwony na twarzy.- Ja to wyjaśnię ! Widzieliście...to?!
- Tak...ale nie wszystko.-zaśmiał się-
- Tata powiedział ,że powinieneś iść do tego show w telewizji.
- Twoje kocie ruchy...nigdy się nie zmienią! Jeszcze pamiętam jak poszliśmy kiedyś wszyscy na dyskotekę...

- Hmm...może to moje powołanie?!- pomyślał wujek.- Mój wdzięk i moje piękne lśniące włosy....podbije sceny!

- Trzy razy nie!- odezwaliśmy się razem z tatą.

Pogadaliśmy jeszcze trochę na temat dzikich ruchów Cisco.
Chciałam już wracać do domu. Tak, mieszkam w domu choć wszyscy myślą ,że w laboratorium. Miałam chęć pojechać tam autobusem ale gdy zobaczyłam ,że będzie za 15 min nie chciało mi się czekać więc pobiegłam.

Mieszkamy w wraz z dziadkiem ,kawałek od miasta. Tam wychował się mój tata i mama. Nie chcieli z stamtąd odchodzić....tak myślę.
W środku było zwyczajnie. W przedpokoju na prawej ścianie wisiały zdjęcia wszystkich domowników i w sumie naszej całej "rodziny". Po lewo salon ,jadalnia i kuchnia urządzone w starym stylu. Schody ,które prowadziły na drugie pięto były z ciemnego drewna ,a na nich położone były czerwone dywaniki. Nie lubiłam ich. Na górze był długi korytarz ,który prowadził do osobnych pokoi. Ja miałam swój mały kącik od razu przy schodach. Mój pokój...no cóż nie wyglądał moim skromnym zdaniem na pokój nastolatki. Wszędzie porozwieszane mapy, listy gończe, komputer z czterema monitorami , po lewo duże łóżko w pościel z Flashem. Boże! Śpię w moim tacie!
Zawsze rozbrajają mnie moje foty z superbohaterami nad właśnie łóżkiem. Z Arrowem ,jak trzymam jego łuk i staram się trafić w tarczę. Z Firestormem jak się z nim ,a raczej nimi ścigałam. Z tatą w naszych strojach. Zawsze poprawiają mi humor. Może kiedyś będzie ich więcej. Może mój tata zapozna mnie z Ligą ,która nie wie nic o moim istnieniu....kompletnie. Wystarczą im tylko pamiętać swoją ksywkę i innych.

Usiadłam na fotelu i rozłożyłam nogi. Dawno mnie tu nie było. Po chwili zobaczyłam powiadomienie .które wyświetliło się na jednym z monitorów.

Znowu mnie potrzebują?

********************

Hej! Jeżeli jesteś tu nowy zachęcam do przeczytania pierwszej części "Córka Flasha".

Córka Flasha  II [END]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz