~11~

1K 119 51
                                    

Hej:) przepraszam, że tyle czasu nie było rozdziału, mam nadzieje, że jeszcze tu jesteście:) Na początku chciałam wam polecić opowiadanie martaa_kat pt. "Nowy" zajrzyjcie do niej;) W tym rozdziale, pewnie jest więcej błędów niż w poprzednich:( obiecuję, że następny będzie lepszy. Dziękuję za wyświetlenia, głosy, komentarze i cierpliwość:)❤
Rozdział dedykuje

Noelle5627 dziękuję:)
Miłego czytania. Majka

Aly

Nie mogłam uwierzyć, w to co usłyszałam. Ciągle powtarzałam sobie, że Jake taki nie był, mój brat nie mógł być zamieszany w takie coś. Utkwiłam głowę w bocznej szybie auta, gapiąc się zawzięcie, w kolejno migające mi przed oczami znane budynki, zupełnie jakbym miała zobaczyć tam coś, czego do tej pory nie dostrzegłam. Nie mogłam powstrzymać napływających mi do oczu łez, co raz to ocierałam kolejne, rękawem koszuli. Zerknęłam kątem oka na chłopaka za kierownicą, patrzył przed siebie, był całkowicie skupiony na drodze, a przynajmniej tak mi się wydawało. Szybkim ruchem otarłam nowe łzy i ponownie wlepiłam oczy w szybę. Jake mnie tu wcale nie chciał, nie zajął się mną dlatego, że chciał bym była blisko, byłam tylko złem konieczny - pomyślałam. Starałam się sobie przetłumaczyć, że to ze względu na to co robił, jednak pierwsza opcja wygrywała.

- Jak długo mój brat zajmuję się... - Nie dokończyłam, czując łzy napływające do oczu.

- Sama go zapytaj - odpowiedział chłopak chłodno.

No tak, na pewno wszystko mi opowie, jak zapytam o tak typowe zajęcie, jak handel prochami - pomyślałam.

- Pytam ciebie.

- Więc przestań, nic ci nie powiem. Pogadaj z bratem - odparł, zatrzymując samochód na przeciwko mojego domu.

- Doskonały pomysł - syknęłam, wyskakując szybko z auta. Nie zamierzałam mu dziękować za podwózkę. Minęłam swój dom i ruszyłam z powrotem do warsztatu. Może, nic mi to nie da, mimo wszystko musiałam chociaż spróbować z nim pogadać. Mógł mnie zostawić, w tym cholernym domu dziecka, lepsze to niż świadomość tego, że opiekował się mną tylko z poczucia obowiązku. Przez ten cały czas wmawiał mi, że mu na mnie zależy, ze jemu również brakuje rodziców, a nagle się okazuje, że nawet się z nimi nie kontaktował. A oni - gdyby powiedzieli mi prawdę, dlaczego Jake tak naprawdę wyjechał. Może, wtedy nie pojechałabym do Kate, a rodzice nie wsiedliby do tego głupiego samochodu, może potem nie wydarzyłaby się cała reszta - pomyślałam patrząc na swoje dłonie. Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos zatrzymującego się obok mnie auta.

- Gdzie idziesz?

- Nie twój interes - burknęłam pod nosem - wymijając samochód z Hemmingsem w środku. Zaraz po tym usłyszałam trzaśniecie drzwi auta.

Odwróciłam się. Proszę, niech on da mi w kocu spokój. Chłopak stał przed samochodem, rozejrzał się dookoła, następnie zarzucił na głowę kaptur bluzy i ruszył w moim kierunku.

- Powiedz, że nie idziesz do Jake'a.

- Sam mnie do niego odesłałeś.

- Ale nie w tym momencie, do cholery.

Nic nie odpowiedziałam tylko odwróciłam się do niego plecami i ruszyłam przed siebie.

- Nie zachowuj się jak idiotka - warknął, chwytając mnie za ramię. Momentalnie strzasnęłam jego dłoń z mojego ramienia i z całej siły, uderzyłam go w klatkę piersiową.

Dlaczego tylko w filmach, bohaterce o niskim wzroście, udaje się uderzyć w twarz dwumetrowego dryblasa?

- Nie dotykaj mnie! Nie zbliżaj się do mnie, do Sam i do... Jake'a! Zniknij! - krzyknęłam, przez łzy okładając go ciągle pięściami Chłopak nic nie mówił, w ogóle nie reagował na moje zachowanie, jedynie delikatnie się cofnął i mi się przyglądał. Odsunęłam się od niego i ukryłam twarz w dłoniach, miałam nadzieje, że w jakiś sposób lepiej się poczuję, gdy mu przyłożę. Niestety tak się nie stało.

Dark Love || Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz