~12~

806 86 58
                                    

Hej, trochę mnie tu nie było, przepraszam. Dziękuję za taką ilość wyświetleń, za wszystkie gwiazdki i komentarze:* Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze został☺Rozdział jest kiepski - ostrzegam, mimo wszystko miłego czytania. M(na dole jest jeszcze jedna notka)

Luke

- Co chcesz wiedzieć? - zapytałem, patrząc na ocean rozciągający się przede mną. Starałem się sobie przypomnieć kiedy bylem tu po raz ostatni. Chyba, jakoś rok po ich śmierci. Wtedy liczyłem, że przyjazd tu w jakiś sposób, pomoże mi zapamiętać te najlepsze chwile ale było zupełnie inaczej. To miejsce przypominało mi, o tym co straciłem przez swoja chciwość i głupotę. Kiedyś jednak było jedynym miejscem, które działało na mnie kojąco, dlatego ją tu przywiozłem, miałem nadzieję, że to jej pomoże, jakoś ją uspokoi.


- Wszystko - odpowiedziała, tym samym wyrywając mnie z zamyślenia. - Wszystko co wiesz.


Kiwnąłem głowa zastanawiając się, które „wszystko" powinienem jej przekazać. Oczywiste było, że nie powiem jej całej prawdy, nie mogłem i nie chciałem tego zrobić, mówić wszystkiego o Jake'u. Nie bylem pewien czy w ogóle powinienem jej to opowiadać. Wydawało mi się jednak, ze jakaś część prawdy, czy raczej informacji, w obecnej sytuacji jej się należy.


- Twojego brata poznałem trzy lata temu, gdy zacząłem pracować dla Scott'a - zacząłem. - To ten typ, którego spotkałaś na Road Street. Jake, wtedy już pracował dla niego. Zajmuje się przechowywaniem różnych rzeczy. - Skłamałem. Jak miałem jej powiedzieć, ze zazwyczaj Jake, sprząta niewygodnych dla Scott 'a ludzi.


- Przechowuje różne rzeczy?


- Słyszałaś rozmowę, domyśl się o co chodzi - odpowiedziałem wymijająco.


- Dlaczego on, ten Scott chciał cię zabić? Pracujesz dla niego.


- Już dla niego nie pracuje, właśnie dlatego chciał się mnie pozbyć.


- Zrobiłeś to wszystko dla pieniędzy? Potrzebowałeś pilnie gotówki na operacje kogoś z rodziny? Czy zwyczajnie chciałeś mieć jej więcej?


Zacisnąłem dłonie w pieści, ciągle gapiąc się na ocean. Gdybym wtedy podjął właściwa decyzję, jeśli posłuchałbym ojca być może teraz, miałbym to wszystko co chciałem osiągnąć dzięki kasie od Scott'a. - Potrzebowałem tych pieniędzy dla siebie.


- Co chciałeś sobie kupić? Samochód? Motocykl? - zapytała z lekką drwiną. Nie miała mnie za zbyt ambitnego.


Samochód? Zaśmiałem się w duchu, przypominając sobie jakie wrażenie wywarł na mnie list, który otrzymałem parę lat temu. Radość i niestety zaraz potem rozczarowanie, złość na ojca, który chciał żebym odłożył to o czym zawsze marzyłem, na potem. Wkurwiało mnie to, dlaczego do jasnej cholery, to ja miałem odkładać to na czym mi zależało, przez jego niezaradność, przez brak pieniędzy.


- Potrzebowałem kasy na szkole muzyczną - wydusiłem z siebie. Chciałem się stad wyrwać jak najszybciej. Wyjechać do Stanów, założyć kapele i grać na gitarze. Chciałem być sławny. Niestety moich starych nie było stać na zorganizowanie kasy na naukę, tak szybko jak ja chciałem, więc zacząłem szukać pracy i trafiłem na Scotta.


- I co skończyłeś szkole muzyczna? - zapytała spokojnie, w jej glosie nie było słychać drwiny, mimo wszystko czułem, że gdzieś w środku ze mnie drwi.


- Nie - odpowiedziałem.


Zostałem sam, a moja sława ogranicza się do zdjęć w kronikach policyjnych - dodałem w myślach.

Dark Love || Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz