17.04.2016r.

18 1 0
                                    

Było około godziny 7:30.
O matko już ta godzina!?
Szybko ubrałam się w  w czarne bryczesy,czarno-czerwoną polówke,czarną bluze oraz moje kochaniutkie sztyblety.Szybko naszykowałam jebłka i marchew dla koni wsadziłam potrzebne mi rzeczy do torby. Tata zszedł na dół i szybko zawiózł mnie do stajni.W stajni czekały dziewczyny. P.Gosia przywitała nas jak zwykle wielkim uśmiechem.Wziełam mój czerwony uwiąz i poszłam po Karego.
Wchodząc na pastwisko:
-cześć Kary jak tam mordko?
Odrazu bez zastanowienia przybiegł do mnie.
Dałam mu nagródke i zaprowadziłam go na stanowisko.
No to jak Kary dziesiaj na czerwono?
Założyłam mu czarne ogłowie,czerwony czaprak,czarne siodło wszechstronne oraz czerwone ochraniacze.
Zawołałam P.Gosie i zaczeła się lekcja.
Po 45min.
-Oo moje nogi już dawno nie mialam tak ciężkiego treningu.
-nie bój się jeszcze będziemy ćwiczyć ujeżdżenie
-jej...
-haha i ten entuzjazm
-ide rozsiodłać Karego
-grzeczny konik chodź
Po rozsiodłaniu:
Ide z Karym na spacer!
Ok!
Chidź mężu mój idziemy się przejść.
Poszłam z Karym na spacer do pobliskiego lasku pobiegałam z nim oraz poćwiczyłam ukłon noi zaczełam powoli wracać.
W końcu doszłam do stajni Karego szczęścliwego odprowadziłam na padok i jakieś 10 min. Po tym przyjechał tata.Wruciłam do domu rozpakowałam się poszłam się wykąpać.Położyłam się na łóżku i zasnełam.


Historia koniaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz