Tydzień później, Doris miała dosyć pracy dla tego człowieka. Doskonale rozumiała, że zazwyczaj asystentki i sekretarki są od podawania kawy, ale nie sądziła, że ona znajdzie się w tej grupie. W dodatku nie miała jak zbliżyć się Jeffrey'a, bo albo go nie było, albo siedział z nosem w papierach i nawet na nią nie spoglądał, gdy przynosiła papiery czy też kawę.
Gdy dzisiaj przyszła do banku, Shoer już był i od razu zażyczył sobie kawę. Doris poszła do aneksu i zrobiła. Tylko, że dosypała trzy łyżeczki cukru. Była cierpliwa, ale zbyt długo czekała.
Z uśmiechem na ustach zaniosła kawę szefowi. Postawiła ją na biurku i czekała.- Smacznego. - powiedziała z zadowolonym uśmiechem.
Jeffrey nawet nie spojrzał na nią, tylko wziął wielki łyk i zaraz go wypluł. Z groźną miną spojrzał na asystentkę.
- Co to jest, do cholery? Przecież wiesz, że nie słodzę.
- Oj. - zrobiła smutną minę. - Zapomniałam.
- O co ci chodzi? - nie dał się zwieść.
- Pracuję tutaj od tygodnia. - powiedziała stanowczo i usiadła naprzeciwko niego. - Od tygodnia. Rozumiesz? Dla mnie to kawał czasu, a robię tylko kawę i odbieram telefony.
- Powiedz wprost. - powiedział spokojnie i oparł się wygodnie o oparcie fotela. Patrzył na nią z zadowolonym uśmiechem, a to nie pasowało do scenariusza Doris.
- Chcę coś robić. Mogę pisać sprawozdania... Cokolwiek. Ale nie chcę tylko robić kawy. Nie po to tutaj jestem.
- A po co? - zapytał takim tonem, że Doris przez chwilę myślała, że on wie co ona chce zrobić. Że chce go zniszczyć.
- Żeby się uczyć. - powiedziała tylko.
- Dobrze. - powiedział i nadal patrzył na nią uważnie.
Podobała mu się. To musiał przyznać. Nie tylko jej wygląd i zgrabne ciało, ale również charakter. Właśnie przed chwilą pokazała mu, że umie, a co najważniejsze, nie boi się walczyć o to co uważa za ważne i słuszne. Przez tydzień przyglądał jej się dyskretnie i widział, że ta praca ją nudzi. Robienie kawy jakiemuś gburowi nie należy do marzeń takiej kobiety jak Doris. Był pewny, że w końcu przyjdzie do niego i powie czego chce. Nie sądził jednak, że posunie się do tego, żeby posłodzić jego napój. Rozbawiło go to.
Sięgnął ręką do szuflady i wyjął plik papierów.
- Zrób raport z tego. - podał jej papiery. Wyjął następny plik i też jej podał. - A potem sprawozdanie z tego. Tylko pożądne.
- Naprawdę? - zapytała zaskoczona.
- Naprawdę. - uśmiechnął się do niej. Był to szczery uśmiech.
- Jej. Nie spodziewałam się, że pójdzie mi tak dobrze. - powiedziała do siebie, gdy odchodziła. Zatrzymał ją głos szefa.
- Zrób mi kawę. Ale taką pożądną.
- Dobrze, szefie. - zasalutowała i z uśmiechem wpadła na Ortiz'a.
- Widzę humor dopisuje. - przytrzymał ją za ramiona, gdy się od niego odbiła.
- Oczywiście, że tak. - powiedziała. - Zrobić Panu kawę?
- Mów mi Ivo. A kawy z chęcią się napiję. Z mlekiem, ale bez cukru.
- Za chwilę przyniosę. - powiedziała grzecznie i wyszła z gabinetu.
- Coś ty jej zrobił? - zapytał Ivo swojego przyjaciela. Uśmiechnął się przy tym znacząco.

CZYTASZ
Demon w szpilkach
Romance- Na pewno musisz już iść? - Teraz nie jestem tego pewien. - uśmiechnął się zawadiacko. - Masz jakieś plany na najbliższą godzinę? - Moim jedynym planem na teraz, jesteś ty. Przeszła obok niego kręcąc seksownie biodrami i skierowała się do...