4

2.3K 169 20
                                    

Tydzień później, Doris miała dosyć pracy dla tego człowieka. Doskonale rozumiała, że zazwyczaj asystentki i sekretarki są od podawania kawy, ale nie sądziła, że ona znajdzie się w tej grupie. W dodatku nie miała jak zbliżyć się Jeffrey'a, bo albo go nie było, albo siedział z nosem w papierach i nawet na nią nie spoglądał, gdy przynosiła papiery czy też kawę.

Gdy dzisiaj przyszła do banku, Shoer już był i od razu zażyczył sobie kawę. Doris poszła do aneksu i zrobiła. Tylko, że dosypała trzy łyżeczki cukru. Była cierpliwa, ale zbyt długo czekała.
Z uśmiechem na ustach zaniosła kawę szefowi. Postawiła ją na biurku i czekała.

- Smacznego. - powiedziała z zadowolonym uśmiechem.

Jeffrey nawet nie spojrzał na nią, tylko wziął wielki łyk i zaraz go wypluł. Z groźną miną spojrzał na asystentkę.

- Co to jest, do cholery? Przecież wiesz, że nie słodzę.

- Oj. - zrobiła smutną minę. - Zapomniałam.

- O co ci chodzi? - nie dał się zwieść.

- Pracuję tutaj od tygodnia. - powiedziała stanowczo i usiadła naprzeciwko niego. - Od tygodnia. Rozumiesz? Dla mnie to kawał czasu, a robię tylko kawę i odbieram telefony.

- Powiedz wprost. - powiedział spokojnie i oparł się wygodnie o oparcie fotela. Patrzył na nią z zadowolonym uśmiechem, a to nie pasowało do scenariusza Doris.

- Chcę coś robić. Mogę pisać sprawozdania... Cokolwiek. Ale nie chcę tylko robić kawy. Nie po to tutaj jestem.

- A po co? - zapytał takim tonem, że Doris przez chwilę myślała, że on wie co ona chce zrobić. Że chce go zniszczyć.

- Żeby się uczyć. - powiedziała tylko.

- Dobrze. - powiedział i nadal patrzył na nią uważnie.

Podobała mu się. To musiał przyznać. Nie tylko jej wygląd i zgrabne ciało, ale również charakter. Właśnie przed chwilą pokazała mu, że umie, a co najważniejsze, nie boi się walczyć o to co uważa za ważne i słuszne. Przez tydzień przyglądał jej się dyskretnie i widział, że ta praca ją nudzi. Robienie kawy jakiemuś gburowi nie należy do marzeń takiej kobiety jak Doris. Był pewny, że w końcu przyjdzie do niego i powie czego chce. Nie sądził jednak, że posunie się do tego, żeby posłodzić jego napój. Rozbawiło go to.

Sięgnął ręką do szuflady i wyjął plik papierów.

- Zrób raport z tego. - podał jej papiery. Wyjął następny plik i też jej podał. - A potem sprawozdanie z tego. Tylko pożądne.

- Naprawdę? - zapytała zaskoczona.

- Naprawdę. - uśmiechnął się do niej. Był to szczery uśmiech.

- Jej. Nie spodziewałam się, że pójdzie mi tak dobrze. - powiedziała do siebie, gdy odchodziła. Zatrzymał ją głos szefa.

- Zrób mi kawę. Ale taką pożądną.

- Dobrze, szefie. - zasalutowała i z uśmiechem wpadła na Ortiz'a.

- Widzę humor dopisuje. - przytrzymał ją za ramiona, gdy się od niego odbiła.

- Oczywiście, że tak. - powiedziała. - Zrobić Panu kawę?

- Mów mi Ivo. A kawy z chęcią się napiję. Z mlekiem, ale bez cukru.

- Za chwilę przyniosę. - powiedziała grzecznie i wyszła z gabinetu.

- Coś ty jej zrobił? - zapytał Ivo swojego przyjaciela. Uśmiechnął się przy tym znacząco.

Demon w szpilkach Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz