5

1.7K 128 17
                                    

Pisane na telefonie, więc błędy mogą się zdarzyć. Miłego czytania ;)

Następnego dnia na Doris czekała niespodzianka. Na jej biurku czekała sterta papierów, a na nich karteczka ze słowami Pilne! Wrócę popołudniu. J. Shoer

Usiadła za biurkiem i zaczęła przeglądać papiery. Były to umowy, które musiała wysłać, więc zapowiadało się nudne popołudnie.

O pierwszej przyszedł do niej Daniel z zamiarem wyciągnięcia jej na lunch. Pracę miała prawie skończoną, więc z chęcią przystała na propozycję. Poszli do kawiarni prawie, że naprzeciwko banku.

- Co państwu podać? - zapytała miła dziewczyna z obsługi.

- Poproszę kanapkę z łososiem i kawę. - powiedział Daniel. - A ty?

- Może być to samo, ale zamiast kawy poproszę szklankę wody.

- Jak idzie praca? - zapytał, gdy kelnerka odeszła.

- Dobrze. Ciągle mam mnóstwo papierowej roboty, ale radzę sobie. - odparła.

- Aż dziwne, że cię nie wylał. - spojrzała na niego pytająco. - Kawa. Wszyscy byłi pewni, że wylecisz i czekali, aż wyjdziesz oryczana z jego gabinetu.

- Przykro mi, że was zawiodłam. - zrobiła smutną minkę. W tej samej chwili pojawiła się kelnerka z ich zamówieniem. Położyła na stole i życzyła smacznego.

- Najlepsza kanapka pod słońcem. - powiedział zajadając się nią. Doris wzięła gryza i rozkoszowała się smakiem. - Nikt ci źle nie życzy. - odezwał się po chwili. - Po prostu wszyscy byłi zaskoczeni, ale zgodnie twierdzą, że masz szansę zostać na dłużej.

- To chyba dobrze.

- No tak. Twoja poprzedniczka zalazła mu pod skórę nawet, gdy już ją wyrzucił, bo nie przekazała poleceń.

- Wydaje się być bardzo surowym szefem. - ciekawa była czy powie jej o tym, o czym już wie od dłuższego czasu. - I ma taki oschły sposób bycia, chociaż czasami, gdy humor mu dopisuje, to jest nawet znośny.

- Nie jest taki zły, jak się go dobrze pozna. - ściszył głos i przesunął się bliżej. - Parę lat temu stracił w wypadku kobietę którą kochał nad życie. Była idealna...

- Nie ma ideałów. - powiedziała Doris.

- Ona była wyjątkiem. Piękna, mądra, kochająca... Wszyscy ją lubili, a dla niego była oczkiem w głowie.

- Rozumiem. - powiedziała w zamyśleniu. Nie znała zbyt wiele szczegółów dotyczących tego wypadku. Z tego co zdołała się dowiedzieć, to on prowadził, było mokro, ktoś ich zachaczył i wpadli w poślizg. Zginęła kilka dni później w szpitalu. Tak przynajmniej podawały gazety. Ale prawdy musi dowiedzieć się od niego.

- To dobrze. Tylko nie wspominaj mu, że tym powiedziałem. Nikomu. - zastrzegł. - Ivo bardzo mu wtedy pomógł. Wspierał go. Praktycznie tylko jego do siebie dopuszczał przez pewien czas. A Shoer od tego wypadku jest taki jaki jest. Chyba wziął sobie za życiowy cel nigdy więcej się nie zakochać.

Za to moim celem jest sprawić, by się we mnie zakochał.

- Cóż... Życzę mu powodzenia. - mruknęła.

- Lepiej uważaj. - Daniel uśmiechnął się szeroko. - On lubi się bawić. Zwłaszcza z kobietami. A z tego co słyszałem, to Amber przestała go już interesować.

- Kto to jest Amber?

- Jego dziunia. Facet też ma swoje potrzeby w końcu. - znowu się uśmiechnął. - Niby nie "spotyka" się z kobietami z pracy, ale jeśli nie chcesz wpaść w jego sidła, to uważaj.

Demon w szpilkach Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz