trzy

5 1 0
                                    

- Jesteśmy. - usiadł na miękkiej trawie i pokepał miejsce obok siebie. Wensday nie czekała długo by zająć miejsce obok chłopaka. On opierał się na rękach a ona miała głowę na jego nogach. Spoglądała na niebo. Dzisiaj również miała na sobie żółtą bluzę. Włosy były w lekkim nieładzie. Nie miała na sobie makijażu, co mówiły widoczne gdzieniegdzie piegi. Ręką przeczesała swoje białe włosy. Nicolas zauważył na jej palcach złote pierścionki. Odchylił głowę i przymrużył oczy w geście odprężenia. Chwila ta nie trwała długo.
- Jaki jest twój ulubiony kolor? - zapytała. Jej pełne usta wyglądały idealnie.
- Niebieski. A twój?
- Żółty. - odpowiedziała. Mógł się domyślić. Ona w pewnym sensie była tym kolorem.

***

Właśnie doszli nad jezioro. Drogę pokonali trzymając się za ręce. Tak jak mówiła blondynka, były tu kaczki. Za matką płynął rządek młodych. Słońce odbijało się w tafli wody. Wiał lekki wiaterek. Wysoka, stara brzoza dawała im cień. Wsłuchiwali się w cichutkie pluskanie. Dziewczyna znów leżała ułożona na blondynie. Tym razem, to ona obserwowała jego. Zbyt długie zmierzwione włosy. Niezdarnie, o ile wogóle, wyprasowana koszulka. Niebieskie oczy bacznie obserwujące jezioro. Musnęła jego policzek, a on zwrócił się w jej stronę.
- Jest idealnie. - uśmiechnęła się promiennie. Zamknęła oczy. Czuła równomierny ruch klatki piersiowej chłopaka.
- Ta kaczka będzie się nazywać Ben. Jest trochę jak ty - powiedziała.
- A to dlaczego? - zdziwił się blondyn.
- Bo jest mokra! - wstała i długo nie myśląc zepchnęła go do wody. Zaczęła skręcać się ze śmiechu i poczuła, że unosi się. Momentalnie z krzykiem znalazła się w wodzie. Oboje nastolatków wybuchnęło śmiechem.

***

Stali w małym sklepiku. Blondyn nawet nie myślał o tym co zaraz zrobi. Według planu miał przecież ukraść te lody. Oboje trzymali rożki w rękach. Podeszli do kasy i chłopak pokazał kobiecie zmokły banknot. Dlaczego nie wziął monet?
- Nie ma mowy - powiedziała znudzona sprzedawczyni. Udając, że wychodzi chłopak porwał z lady produkty i biegł tyle, ile miał sił w nogach. W końcu usiadł w środku lasu wraz z Wensday. Popatrzyli się na siebie i wybuchnęli śmiechem.
- Widziałaś jej minę? - łzy cisnęły mu się do oczu.
- Nie. - śmiała się głośniej.
- Ja też nie, za szybko uciekałem! - cóż, czarny humor jest jak nogi, nie każdy je ma. Pierwszy raz Niall był szczęśliwy w czyjejś obecności. Nie przejmował się konsekwencjami w obecności pięknej blondynki. Między drzewami było słychać śpiew ptaków. Oboje pogrążyli się w nim.
- O czym myślisz? - zwrócił się do blondynki.
- O kolejnym z moich planów. O nas. Opowiedzieć ci go? - szeroko otwarte oczy skanowały jego sylwetkę.

 ŻółtyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz