SARA
Jęknełam.-Moja...głowa-
Otworzyłam oczy,i szybko zamknęłam.Światło, za dużo światła....
-Sara-usłyszałam łagodny głos mojej przyjaciółki.
-Sara-powtórzyła cichutko.
Otworzyłam oczy. Światło znowu mnie oślepiło.
Usiadłam i przetarłam je.-Sara...Jak upadłaś... prawie serce mi stanęło, -
Rzuciła się by mnie objąć.
Trochę otumaniona odwzajemniłam jej uścisk.
Jej krótkie włosy łaskotały mnie po twarzy. Uśmiechnełam się.
Jej delikatny słodki zapach kojarzył mi się z dzieciństwiem .
Eliza odsuneła się, by na mnie popatrzeć.-Dowiedziałam się dopiero przed chwilą. Historyczka zaprowadziła mnie do pielęgniarki a ta prosiła abym czekała aż się obudzisz.
Podobno chwilowo tylko straciłaś przytomność po tym jak ten..( tu popisała się znajomością wielu wulgaryzmów)... Rzucił ci w głowę piłką, Sebastian przeniósł cię na rękach do gabinetu-Kończąc swoją wypowiedzi popatrzyła na mnie znacząco.
Już od dawna podejżewała, Sebastiana o miłość do mnie, a ja już od dawna mówiłam jej , że tak nie jest.-W każdym razie mój tata powiedział, że Cię odprowadzi do domu...-
-Zaraz, zaraz. Dlaczego twój tata?
Przecież mój brat: Niko też może--No właśnie nie może...od razu po tym jak się dowiedział zapadł się pod ziemię -
Zaczęłam się denerwować.
On tam mógł robić wszystko!
Szybko wyjęła telefon...
Ostatnia wiadomość:Niko: Zabije go..
Ignorując Elize wybiegłam z gabinetu...
Musze ich znaleść.
Na pewno nie są w szkole.
Mój brat nie jest aż tak głupi...chyba.
Wybiegłam tylnym wyjściem na tereny przed szkołą. Były lekcje więc korytarze były opustoszałe. No może z wyjątkiem dziewczyny która akurat szła na ksero.
Gdy wyszłam owionoł mnie powiew wiosennego wiatru. Pogoda( czasami jeszcze mroźna) na ogół każdemu pasowała, a ja nie byłam wyjątkiem.-Etera !-
Zawołałam w myślach.
Nic.-Etera!-
Byłam już trochę poirytowana, gdy nadbiegła Eliza.
-Czyś ty postradała rozum?-
-Ta piłka chyba walneła cię mocniej niż sądzisz!-
Otworzyłam usta by coś jej odpowiedzieć,ale wydał się z nich tylko syk, bo poczułam że szpony Etery wybijają mi się w ramię.
Etera! Zawołałam w myślach z wyżutem.
Poczułam jej radość. Była z tego dumna że zdołała mnie zaskoczyć...zwykle to ja ją zaskakuje.
Popatrzyłam na białego dumnie wyprostowane orła siedzącego mi na ramieniu....i dałam mu lekko po dziobie.
Orzeł (a raczej orlica) przychnoł i zaskoczył mi z ramienia schował dziub w skrzydłach i zaczął patrzeć na mnie z niekrytym wyrzutem.
Rozmasowałam ramię.
Etera upierał się by cały czas lądować na moim ramieniu biorąc przykład z owiele mniejszych gołąbków lub wróbelków. W ich przypadku wyglądało to niezwykle uroczo.
Nie przyjmowała do wiadomości, że jest wielka ( choć i tak dość mała jak na orła). Zachowywała się tak jak małe wróbelki.-Później ci to wyjaśnię -
rzuciłam do Elizy.-No chodź tu...-
Popatrzyłam w stronę białego ptaka.
Jednak nie zamierzała tego zrobić.....wręcz przeciwnie.-No proszę cię. Nie w takiej chwili-
Ptak przystąpił z nogi na nogę, a potem schylił swój piękny łepek.
Delikatnie pogłaskałam go po głowie. Od chwili gdy dotknełam go ręką przez moje ciało przeszedł dreszcz, a wraz z nim energia.
Zrobiło mi się ciepło...czułam jak energia jest wtłaczana do moich żył.- Lecimy-
Uniosłam się w powietrze...wiem dla niektórych mogło to być straszne przeżycie,ale ja miałam to we krwi.
Doskonale zdawałam sobie sprawę co trzeba robić.Etera wnikneła we mnie i obdarzyła mnie skrzydłami i umiejętnością latania.
Doskonale czułam, jak wiatr muska moje pióra.... to było fantastyczne.
Mogłam unosić się i opadać skręcać, i robić korkociąg......Mogłam wszystko!!
(przynajmniej tak się czułam)
Większość ludzi tylko o tym marzy.
A ja mogę to robić.
Jednak teraz nie było czasu na podziwianie widoków ani pławienie się szczęściem .
Trzeba było znaleść Niko.
A to nie było takie łatwe..
Gdzie może być?
Gdzie może bić się dwóch chłopaków?......................
na przedmieściach.
Tak tam!
To by pasowało do mojego brata.
Wszystkim będzie się afiszować i wszystko zrobi porządnie.Leciałam kilkanaście minut kierując się ku przedmieścią.Chmury zaczęły się piętrzyć na jak do tej pory pięknie błękitnym, zwyczajnym niebie.
Niedługo lunie. Podpowiedział mi nieomylny instynkt.
Doskonale trafił. Na pewno atmosfera będzie idealna.Już teraz robiło się zimno, jakby natura się na to przygotowywała.
Od razu przegoniłam tą myśl.
Matka natura ma ważniejsze rzeczy do roboty.Na takich to absurdalnych ( i typowych dla mnie) rozmyślania minęła mi droga do przedmieścia.
Przedmieście - zrójnowana przez naturę i nie odbudowana przez ludzi część miasta na którą zapuszczał się typy z pod ciemnej gwiazdy, ludzie z marginesu społeczeństwa i młodzi ludzie ( tak jak mój brat) pragnący z jakiś powodów stłuc kogoś innego.
Musiałam wylądować.Nawet dotknięcie stopą usypanego pyłem i szczątki budynków drogi wydało mi się równe z przeniesieniem się 200 lat wstecz, kiedy nikt z Naszych nie żył.
Jednak zrobiłam to.
Dotknełam dramatycznej przeszłości zapisanej w każdym kamieniu...każdej cegłę i ramię brutalnie wyrwane okna.
Mówi się matka natura...ale w cale nie jest dlatego że jest delikatna.Czułam gdy powoli szłam w stronę starej fabryki ( miejsca specyficznych spotkań podobnych mojemu bratu), że skrzydła powoli "zachodzą" z moich pleców. Było to średnio przyjemne uczucie przypominające coś pomiędzy mrowieniem i łaskotaniem gdy akurat nie ma się na to ochoty.
Zobaczyłam jak Etera podlatuje do fabrycznych okien (a raczej tym co po nich zostało).
Wysłałam jej w myślach moje nieme zaskoczenie.Popatrzyła się na mnie w locie na tle ciemnych chmur wyglądając wyjątkowo bajecznie.-Chce zobaczyć co tam się dzieje!
-Przekazała mi i natychmiast skierowała się w stronę fabryki.
Nie chce poczekać to nie..
Nagle pchnął mnie do przodu mocny powiew wiatru.Teraz pierwszy raz boleśnie odczułam brak mojej kurtki.
Co tam się mogło dziać?
Przyśpieszyłam kroku.LUKE
Znowu dostałem.
Baaaardzo bolało.
Moje na początku szybkie ruchy stały się powolne i mało skuteczne, znaki które wypisywałem w powietrzu stały się niedokładne
Nicolasa napędzał gniew.
Ja nie miałem specjalnego motywu.
Nawet trochę mi się zasłużyło....
Nie wolno mi tak myśleć!!!!!Przez bezszybne okna przedarł się zimny powiew, a wraz z nim biały kształt.Orzeł
Gdy był nad nami zaskrzeczał głośno.
To był Orzeł jego siostry.
Tej białowłosej tajemniczej dziewczyny, o którą tak się troszczył.
Orzeł o wiele bardziej go zainteresował niż mnie.
Wykożystałem to.
Chwilę potem nie tylko ja nie byłem w formie.
Niestety zrewanżował się.W drzwiach pojawiła się ciemna postać.To ona.
Spojżała na nas.
Jej wielkie oczy rozszeżyły się.
Zaczęła stanowczym krokiem podchodzić do nas.Jednak zatrzymała ją inna dziewczyna.
Miała szare włosy.
Zaczeła coś jej tłumaczyć.
Potem spadł deszcz.
I lał tak do końca***************
Notka od autorki:
Mam nadzieje że na razie się wam podoba.Jak byście mieli jakieś uwagi to śmiało piszcieGwiazdki =wielka motywacja
CZYTASZ
Nowy Świat
Science FictionPo wielu wiekach zatruwania świata przez ludzi Matka Natura postanowiła się ich pozbyć.....