Szybko, szybko.
Muszę mu to jak najszybciej powiedzieć.
A jak to będzie już dziś?
Wzdrygnołem się na samą myśl.
Sara gdzieś zamknięta,... może głęboko pod ziemią.
Daleko od powietrza i Etery.
A co jak chodzi o Bet?!
Na pewno o nią chodzi przecież jest materiałem na polityka. Gdyby coś JEJ zrobili wywarło by to o wiele większe wrażenie....niestety.
Skonventruj się na locie!
Zganiłem się.
Ich dom był w innej części miasta, jednak i tak dotarcie tam drogą powietrzną powinno zająć mi nie więcej niż kilka minut.
Było już coraz zimniej i coraz później.
Skrzydła zaczynały mnie boleć. Jeszcze chwila a będe w ich domu.
Jest!
Widzę go!
Granatowy dach wyłania się spośród gęstych drzew posadzonych w ich ogródku.
Musze znaleść tylko odpowiednie okno...to jego!
Zamknięte!
Poczułem jak każdy atom z którego byłem zbudowany chce się wyrwać i znaleść przy Niko.
Musze oczyścić umysł.
Nie mogę tak do niego podejść, nie tak zdenerwowany....
Pomyśli, że zwariowałem, wyprowadzi mnie z pokoju,
I zgani za to że mówię takie rzeczy przy Sarze.
Emocje cichły, lecz przez nie zaczęło przebijać się coś innego.
Jak zza szyby usłyszałem:
Nieee...
Kilka chwil minęło, nim dotarło do mnie, że to nietoperek.
Dla niego to było już za dużo.
Oczyściłem się całkowicie.
Wylądowałem.
Tak jak umiem najlepiej.
Czyli zmieniając się w człowieka.
Z doświadczenia wiem, że to budzi wrażenie.
Prawie brakowało mi widowni...
Ale nie czas na to!!
Moje myśli jak zawsze chodziły tam gdzie chciały.
Okno.
Wielkie okno w salonie.
Właśnie przez nie zajrzałem.
Podłoga w domu była wysoko.
Gdy stałem na palcach mogłem zobaczyć ich wielki salon.
Okno sięgało od podłogi do sufitu.
W czasie dnia było otwarte by orły mogły wylatywać.
Jednak teraz jest zamknięte.
Z ciekawości stanąłem na palcach by zajżeć do środka.
Rodzina w kąplecie.
Wszyscy siedzieli na wygodnej, szarej wielkiej sofie na środku pokoju.
Pan Eagles ze swoją żoną na środku popijając kawę w niezwykle wytworny sposób.
Było to trochę dziwne... nawet w wieczór zdaleka od biórowców i ludzi czekających na ich pomyłki, w własnym domu zachowywali się nienagannie.
Ja by tak nie mógł.
I jak widać Niko też nie.
Rozparty wygodnie na sofie stojącej w odległy kącie pokoju całkowicie ignorując wytworne maniery swoich rodziców popijał jakiś napój
( prawdopodobnie cole).
Była tam też Sara. Uśadła na podłodze opierając się o sofę na której siedział jej brat. Czytała nie widziałem tytułu, bo jej białe długie włosy niezgrabnie zebrane na czubku głowy zasłaniały okładkę.
Niedaleko od rodziców siedziała Bet.
Chyba coś mówiła do rodziców
( raczej nie do rodzeństwa).Poszedłem w stronę drzwi. Pomyślałem że wpatrywania przez okno, gdy w salonie było tak wytworne towarzystwo było by nie na miejscu.
Puk,puk
Usłyszałem jak dwie osoby
( prawdopodobnie Sara i Niko)
ścigają się do drzwi.
A niby tacy dorośli.
Uśmiechnołem się delikatnie.
Otworzył Niko, lecz kilka sekund później Sara stanęła u jego boku.
Nim zdążyłem coś powiedzieć Sara zrewanżował się bratu i nadepneła mu na nogę.Zapewne z chęcią brat odpowiedział by jaj pięknym za nadobne, ale uprzedziłem go.
-Niko, musimy pogadać- starałem się zasygnalizować mu że to nie pora na żarty.
Z jego twarzy spełz uśmiech.
Sara też przestała się uśmiechać.
Takie: musimy pogadać, nie było w moim stylu.Zaskoczyło ich to.
-Co jest?-
-Powiem Ci na górze-
-Chodź -powiedziałem i pociągenołem go w głąb domu idąc w stronę schodów.
Poszedł za mną.
-Dzień dobry-usłuszałem za plecami.
Pan Eagles.
-Dzień dobry-
powiedziałem.
-co-zagadneła Bet
- tak długo tu szedłeś od kąd się spotkaliśmy? Jestem naprawdę szybka-
powiedziała i przyjaźnie się uśmiechneła.
Przez chwilę miałem ochotę jej opowiedzieć o całej tej historii, powiedzić by trzymała się zdaleka od małych ciemnych uliczek,
że musi być bardzo uważna.....,-Tak,....tak długo szedłem- usłyszałem swój stanowczy głos.
Wiedziałem, że to niebyło dobre.
Niezasługiwała na to.
Chciała tylko przyjaźni.
Ze względu na Niko nie mogłem jej tego dać.Wszystko było by inaczej,
ale go zaślepiały godziny, które rodzice poświęcili na jej wychowanie,
ciepłe słowa,.... a raczej ich brak, i to jaka była....a raczej to jaka MUSIAŁA być.Nie mógł, lub nie potrafił patrzeć na nią i widzieć siostrę, osobę bardzo podobną do Sary lub chociaż zwykłego człowieka.
Widział w niej człowieka który odbierał mu relacje z rodziną.Wszedłem po schodach.
Słyszałem, że nie tylko Nicolas za mną idzie.Gdy byłem już w jego pokoju kazałem mu usiąść na łóżku.
Zaraz...coś mi nie pasuje... A tak...
-Sara wyjdź...proszę-
-No dalej- popędził ją jaj brat.
-Mamy do przegadania nasz projekt na historię... no wiesz nic ciekawego..-
Nieskończył.
-Akurat- prychneła
-No idź- pośpieszył ją.
Popatrzyła mu się w oczy.
-Idę przejść się z Eterą do lasu-
I wyszła.Odetchnołem raz...i drugi.
-Dzisiaj po spotkaniu twojej siostry..-
-Zaraz- przerwał mi -spotykasz się z moją siostrą?-
-Nieeee- żachnołem się, a zresztą to akurat najmniej ważny szczegół.
I mu opowiedziałem
SARA
Zdziwiło mnie to, że mój brat coś przedemną zataja.
" ale każdy ma prawo do tajemnic"
Tylko on jak dotąd z niego nie kożystał...
Martwił mnie to.
Coś jest nie tak..."Pogadam z nim jak wrócę"
-Etera-
zawołałam w myślach.
-Gdzie jesteś?-W moich myślach przewinoł się obraz lasku za moim domem.
Chwilę potem już tam byłam.Orzeł uradowany zakwilił jak mały pisklak i rozłożył skrzydła gotowy do lotu. Podzielając jej radość wysunełam dłoń na co ona podleciała i wsuneła pod nią swoją małą główkę.
Energia którą poczułam w sobie sprawiła że od razu rozłożył skrzydła i poszybowałam w towarzystwie orliczki.************************************
Od autorki:
Proszę piszcie komentaże a najlepiej z propozycjami np.: co mogę poprawić, czego brakuje itp.To by mi bardzo pomogło w poprawieniu tej opowieści.
Z góry dziękuję 😊
CZYTASZ
Nowy Świat
Science FictionPo wielu wiekach zatruwania świata przez ludzi Matka Natura postanowiła się ich pozbyć.....