Rozdział 8. Sms

20.7K 1K 83
                                    

Pracuje w warsztacie samochodowym jako mechanik, a moja największa pasja jest...

... sklejanie modeli.

Że kurwa co?! Facet ubrany w bojówki, buty za kostke al'a wojskowe, i skórzana kurtkę, młody bóg, który mógł by mieć każdą dziewczynę, mówi mi że jego pasją jest sklejanie jakiś pieprzonych modeli? Myślałam że piłka nożna, boks, kolarstwo no cokolwiek.

-yyy to na pewno bardzo fascynujące zajęcie.

Nie wiedziałam co powiedzieć. Nic innego nie przyszło mi do głowy.

Jego uśmiech był nieśmiały.

-mozna tak powiedzieć. Na pewno pracochłonne.

Rozmawialiśmy długo, nawet nie wiem w którym momencie zasnęłam. Obudziłam się wtulona w Krystiana, okryta kocem. Na tej samej sofie, gdzie rozmawialiśmy przy ognisku. Ogień już powoli gasł. Było mi przyjemnie, mimo to czułam się strasznie skrępowana. W końcu znałam go niecałą dobę, a spałam w jego ramionach.

-Wyspałaś się księżniczko?

Wystraszyłam się. Myślałam że śpi.

-Tak dziękuję. Było mi całkiem wygodnie.

Czułam jak przytula mnie mocniej. Znów te pieprzone skrzydełka w brzuchu.

-Telepalas się jak mokry kurczak w zimę.

Wybuchliśmy śmiechem.

-Niezłe porównanie. Która godzina?

-Piąta dwadzieścia.

-Matko... Gdzie Wiki?

-Śpi z Alanem w pokoju.

-Że co?

Nie ukrywam, że zaczęłam się bać. Upiła się i poszła z nim do łóżka? Nie, na pewno nie.

-Dużo wypiła?

-Trzy szklanki... wody.

Jego uśmiech jest zabójczy.

-Naprawde? Poszła z nim do łóżka świadomie?

-Hahahaha. Oni śpią. Bez żadnego seksu. Haha. Nie wiem z jakimi ty chłopakami się zadajesz,ale my nie idziemy do łóżka na pierwszej randce, a co dopiero po paru godzinach znajomości. Matka z ojcem dobrze nas wychowali.

-Rozumiem.

Zrobiło mi się głupio.

-Myślę że czas ją obudzić i jechać do domu.

-Zaprowadze Cię, a potem Was odwiozę.

Godzinę później leżałam już w swoim łóżku, myśląc o Krystianie. Staram się przypomnieć sobie to uczucie, gdy tulił mnie do swej piersi. Ech... proszę tylko nie to.

Zasnęłam.

Obudził mnie zapach gofrów. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Wiktoria smacznie spała obok mnie. To skąd ten zapach? Nie ukrywam, wystraszyłam się. Rodzice mieli wrócić dopiero w piątek.

Powoli wstałam z łóżka. Zamknęłam oczy i jeszcze raz zmusiłam swój nos do pracy. Tak. Pachnie, to nie sen. Udałam się w stronę drzwi. Przyszło mi to głowy żeby wziąć gaz pieprzowy. Zaraz, zaraz. Po co mi? Przecież włamywacz nie robiłby śniadania. Przeszłam korytarz i weszłam do kuchni. Plecami do mnie stała przy zlewie niska kobieta, z perfekcyjnie uczesanym kokiem na czubku głowy. Znałam te siwe włosy.

-Babciu!

Podbiegłam do staruszki i mocno ją uściskałam.

-Och cukiereczku, już wstałaś?

-Jak widać. Co tu robisz babciu?

-Wiem... rodzice mówili że dasz sobie radę sama, ale miałam ochotę zrobić Ci śniadanko.

-Jesteś niezastąpiona!

Usiadłam przy wyspie na przeciw babuni.

-Ile gofrów zjesz?

-Cztery. Ale jakbyś mogła zrobić podwójną porcję, bo jesteśmy we dwie.

Załapałam się za brzuch. Burczało jak diabli.

Niepomyślałam jak to musiało wyglądać. Babcia zrobiła wielkie oczy.

-Czy Ty jesteś w ciąży?!

Że co? Co to, to nie.

-Babciu! Oczywiście że nie!

Zaśmiałam się.

-Wiktoria mieszka u mnie na czas wyjazdu rodziców.

Babcia odetchnęła z ulgą. I jak na zawołanie w drzwiach stanęła Wiktoria.

-Takie pobudki to ja mogę mieć codziennie! Dzień dobry Pani Babciu.

Staruszka ucieszyła się na jej widok.

Gdy tylko dostałyśmy talerze ze śniadaniem, rzuciłyśmy się jak wygłodniałe lwy na ogromną porcję bitej śmietany, truskawek i ciasta.

-Powoli bo będą was żołądki boleć.

Babunia obdarowała nas czułym uśmiechem.

-Jak można jeść powoli jak to takie pyszne!
Wiki mówiła z pełną buzią.

-pani babcia robi najlepsze gofry na świecie !

Po zjedzeniu włożyłyśmy talerze do zmywarki. Dalej siedziałyśmy w kuchni przy herbatce.

-Co nowego słuchać ?

Zapytałam.

-Ach wnusiu. Nie zbyt dobre wieści.

-Co się stało?

-Przywalić komuś?

Babcia zaczęła się śmiać.

-Nie Wiktorio. Nikogo nie będziemy bić, ewentualnie faceta od zabytków?

-Nie rozumiem. Czemu od zabytków?

-Kamienica w której mieszkam jest bardzo stara. Niestety renowacja może potrwać nawet 3 lata. Chcą ją kupić od mieszkańców. Nie wiem co mam robić. Myślałam nad kupnem domu, ale muszę porozmawiać z rodzicami. Nie chce mieszkać sama na stare lata.

O kurczę wyprowadzka? Niee. Inne miasto bez Wiki? A naszą wspólna praca?

-Babciu na pewno nie zostawiamy Cię samej.

Wysiliłam się na uśmiech.

Po wypitej herbacie pożegnałyśmy się z babcią i włączyłyśmy nasz ukochany film.

Trzy metry nad niebem...

Mam nadzieję że uniosę się kiedyś ponad chmury z miłości.

W momencie gdy łzy wzruszenia napływały mi to oczu usłyszałam dźwięk mojej komórki.

Przyszedł SMS od nieznanego numeru...

Łobuz Kocha KsiężniczkęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz