"-Chodźbym miał kogoś zabić, tobie nie spadnie włos z głowy.
Powiedział zredukował bieg i depnął gaz. Wbiłam się w fotel. Jechaliśmy autostradą w przeciwnym kierunku naszego miasta. Bałam się, ale ufałam mu. "
Niewinna, zraniona i skromna,
Licealist...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Parę dni później...
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Otworzyłam delikatnie oczy. Byłam w swoim pokoju. Krystian spał obok jak małe dziecko. Miał lekko rozchylone usta, co wyglądało uroczo.
Za drzwiami stała Asia.
-Hej. A co ty spać nie możesz? -Zapytałam.
-No właśnie nie. Śniło mi się że znalazłam coś u mamy w domu. Nie daje mi to spokoju, dlatego chcę jechać posprzątać jej rzeczy i załatwić zaległe sprawy. -Spojrzała na mnie tym swoim niewinnym wzrokiem. - Pojedziesz ze mnie?
Nie! nie chce mi się! Chcę do łóżka...
-Jasne. - Odparłam z fałszywym uśmiechem.
Godzinę później byłyśmy już pod domem pani Wioletty.
-Natka, a może te badania źle wyszły i jednak mam innego ojca?
-Co ty za bzdury gadasz. Jesteś moją siostrą. Takie testy nie kłamią.
-Obyś się nie myliła.
Po otwarciu drzwi od razu poczułam nieprzyjemny zapach. Duchota plus psujące się jedzenie i śmieci. Pierwsze co, to skierowałam się do kuchni, aby posprzątać ten smród. Wzięłam duży worek na śmieci, który kupiłyśmy po drodze jak i parę innych potrzebnych rzeczy, i zaczęłam sukcesywnie wrzucać wszystko z blatów, co nadawało się do wyrzucenia.
-Aśka otwórz okna, bo zaraz tu padniemy.
Dziewczyna weszła do kuchni.
-Już otwarte. Zaglądałaś do lodówki?
-Nie. Boję się. - Zaczęłam się śmiać. Ona patrząc na mnie zresztą też.
-Chodź razem ją otworzymy. - Zaproponowała, a ja ubrałam gumowe rękawiczki i wzięłam kolejny, nowy worek.
To co było w środku przeszło nasze oczekiwania. Spodziewałam się pleśni na serze i wędlinie plus parę przeterminowanych jogurtów i skisłe mleko. Aśka zaczęła krzyczeć.
Okazało się, że lodówka nie działa. Nie działa od paru dobrych tygodni. Nie dość że nie było światła, to wszystko było żywe! Robaki, robale i robaczki. Były ich miliony! Stałyśmy jak głupie patrząc na to zjawisko. Po chwili oprzytomniałam i pchnęłam drzwiczki, aby zamknąć to "nowe życie" .
-Dzwoń po chłopaków. Niech przyjadą i całą ją wyniosą. Nie będę tego sprzątać. -powiedziałam. -Albo nie! czekaj! Bo oni nie przyjadą. Mam lepszy pomysł.
Uśmiechnęłam się złowieszczo do Asi, której mina wskazywała niezrozumienia. Wyjęłam telefon i wybrałam numer do Księcia.
-Halo!? -Powiedziałam szeptem.
-Halo Księżniczko co jest?
-Błagam cię przyjedź szybko do domu Asi mamy. Weź Sebka.