2. Bo życie to nie zabawa

733 29 8
                                    

Wystarczył tydzień, by akademik stał się dla mnie domem. Tylko tydzień. To była dla mnie nowość. Zazwyczaj nie przywiązuję się tak szybko do ludzi czy miejsc. Ale podobało mi się to. I polubiłam moją współlokatorkę, Kimberly. Świetnie się dogadywałyśmy. Najprawdopodobniej dlatego, że miałyśmy bardzo podobne charaktery. W każdym bądź razie to bardzo ułatwiało nam sprawę. No właśnie, nam. Nie Josh'owi, który spędzał u nas cały wolny czas. Już podwóch dniach stwierdził, że na dłuższą metę nie wytrzyma sam z nami dwiema. Dlatego zaczął przychodzić do nas ze swoim współ lokatorem, Mike'em. Szybko polubiłam tego chłopaka. Był uroczy. I do tego mega przystojny. A po za tym można było przeprowadzić z nim inteligentną rozmowę. Co do zajęć. To nie było tak źle jakby się można było spodziewać. Wykładowcy byli spoko. Jeśli słuchało się na zajęciach, nie trzeba było później kłuć. I mi to odpowiadało. Jednak przesiadywanie nad książkami i zeszytami, nie było w moim stylu. Nigdy tego nie ukrywałam. Bo po jakie licho? Jestem jaka jestem. I albo ludzie z którymi mam doczynienia to zakceptują. Albo nie mamy o czym w ogóle rozmawiać. Cała filozofia.
-Gotowe?- do pokoju, który dzieliłam z Kim, wparowali Joshua i Mike.- Rils dzwoniła, że czekają już na nas w Topanga's.
-Kim, widziałaś moją skórę?- totalnie zlałam chłopaków.
-Zdaje mi się, że wisiała w szafie.- odpowiedziała mi, nakładając błyszczyk na usta.- A może to była maja? Nie jestem pewna. Sprawdź.
-Dzięki.- zajrzałam do szafy. Usłyszałam tylko ciężkie westchnienie Mathews'a. Nie musiałam mu nic tłumaczyć. Był przed czasem. Czyli musiał poczekać, aż skończymy. Inaczej nie było szans, żeby któraś z nas zwróciła na nich uwagę. To była taka nie pisana zasada. Na swoje szczęście, zdąrzyli już przywyknąć. Inaczej byłby problem. Tak jak powiedziała Kimberly, kurtkę znalazłam w szafie. Załorzyłam ją i byłam gotowa do wyjścia. Spojrzałam na współ lokatorkę. Też była już gotowa.
-Możemy już iść?- chciała wiedzieć Mike.
-Jedziemy metrem.- zapowiedziałam. No cóż. Był to mój ulubiony środek lokomocji. Wiązało się z nim wiele wspomnień. Miłych wspomnień...
~***~
Riley, Lucas i Farkel czekali na nas w Topanga's. Nie widziałam się z nim dobry miesiąc. Jak nie więcej. Cała trójka durzo wcześniej niż ja i Josh musiała wyjechać do swoich akademików. Nie miałam im tego za złe. Ale zdąrzyłam się za nimi cholernie stęsknić. Widziałam jak ten w brew pozorom krótki czas, zdarzył ich zmienić. Nie było to nic złego. Ale nowego. Najbardziej zmieniły się ich stosunki. Farkel i Lucas zawsze mieli słabość do mojej przyjaciółki. Lecz ona okazywała swoje zainteresowanie tylko Friar'owi. Teraz to się zmieniło. A mnie ogromnie to irytowało. Przez ich nie wyjaśnione... Hmmm... Stosunki. Panowała nie co napięta atmosfera. Kimberly i Mike może i tego nie zauwarzali. Ale oni nie spędzili z nimi tyle czasu co ja i Joshua. Więc nie robiło im to aż takiej różnicy. A dla mnie...
-Rils, musimy porozmawiać.- stwierdziłam po dobrych dwóch godzinach udawania, że wszystko jest w porządku.
-O czym?- chciała wiedzieć.
-Chodź.- kiwnęłam głową w stronę regałów z książkami.- Josh zajmij się towarzystwem. Za chwilę wrócimy.
-Jasne.- zabrał rękę z moich ramion. Wstałam i poszłam w stronę regałów. Bratanica Josh'a poszła za mną. Chyba nawet nie domyślała się czego mogę od niej chcieć. A jeśli jednak się domyślała, to nie dawała tego ponsobie poznać.
-Co jest?- chciała wiedzieć Mathews.
-Co jest?- spojrzałam na nią z wyrzutem.- To chyba ja powinnam cię o to pytać. Jak możesz tak się bawić chłopcami? To nie w twoim stylu.
-Maya, mi to mówisz?- prychnęła.- A co ty robisz z Josh'em? Ha? To nie jest zabawa jego uczuciami?
-To całkiem co innego.- nawet nie wiedziała jak bardzo się myli.- To co jest między mną a Josh'em, to nie miłość. A to co jest między wami... To coś więcej. I doskonale o tym wiemy.
-Od kiedy to znasz się na miłości?- jeny, jak my dawno się nie kłóciłyśmy.
-Może i nie znam się na miłości.- przyznałam.- Ale znam się na życiu. A ono to nie zabawa. Tak samo jest z miłością. Zastanów się nad tym.
I odeszłam. Wyszłam z kawiarni. Od tak bez słowa. Nie miałam już siły. Jak ona mogła mi wytykać moje stosunki z Josh'em? To nasza sprawa, a nie jej. Miotały mną skrajne emocje. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Szłam przed siebie nie zwracając na nic uwagi. Nawet przechdząc przez drogę. Dlatego nie zauwarzyłam nadjerzdżającego pojazdu.
-Maya!- poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie, a po chwili uderzenie w chodnik...
~~~
TA DAM
I jak?
nienawidze_teczy, podoba się?
Buźka
*Sky Hart

It Isn't Love (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz