Rozdział II

465 48 17
                                    

Kiedy weszły do pokoju Frisk ujrzała tę samą zagadkę co zawsze. Sześć płytek, z których trzeba było nastąpić na cztery, po czym użyć przycisku. Toriel uśmiechnęła się do dziewczynki i rozwiązała zagadkę. Poszły dalej.

W następnym pokoju Toriel zatrzymała na chwilę dziewczynkę.

-Proszę spróbuj rozwiązać to sama.

Frisk grzecznie kiwnęła głową. Kolejno przechodziła przez mosty i naciskała guziki. Które również nie wydawały żadnego dźwięku. Kiedy przeszły już ten pokój Toriel pokazała dziewczynce kukiełkę. Frisk wiedziała dokładnie co robić więc szybko weszła w tryb walki. Jednak coś było nie tak. Manekin patrzył na nią posmutniały. Jego pyszczek wydawał się mówić: „Wiem co zrobiłaś.". Dziewczynka wystraszyła się i odsunęła się od kukły.

-Um... A więc uciekłaś? Cóż nie musisz się obawiać to tylko manekin, nie może cię skrzywdzić. – powiedziała spokojnie – Chodźmy dalej, tylko trzymaj się blisko mnie.

Poszły przed siebie. Wszystko było takie samo. Zagadki. Zwroty. Sytuacje. Jednak ich oczy. Sposób w jaki wszystkie potwory patrzyły się na Frisk. Nie mogła tego znieść. Biegła ze strachem w oczach. Co ona najlepszego zdobiła? To był restart jak wszystkie inne, a jednak tyle się zmieniło.

Tak szybko jak tylko pozwoliły jej na to nogi udała się do domu Toriel. Kiedy doszła do drzewa znajdującego się przed domem opiekunki ta wyszła zza niego i powiedziała to co zawsze.

-Jak się tu dostałaś, moje dziecię? Jesteś ranna? Już, już, uleczę cię. Nie powinnam była cię zostawiać samej na tak długo. To było nieodpowiedzialne próbować cie zaskoczyć w ten sposób. Errr... Cóż wydaje mi się że nie mogę tego dłużej ukrywać. Chodź mała!

Te same słowa z jednej strony tak bardzo pokrzepiające, a z drugiej tak przerażające. Frisk poszła za Toriel lecz nadal była wstrząśnięta całą tą sytuacją.

W domu kobieta ze szczęściem na pyszczku mówiła o cieście oraz o własnym pokoju dla małej Frisk. Dziewczynka nie miała ochoty spać więc poszła za Toriel. Kobieta zaproponowała jej drzemkę jednak ta odmówiła. Opiekunka zaczęła opowiadać jak to zawsze marzyła być nauczycielką oraz opowiadała o ślimakach. Jednak Frisk nie czuła tego samego szczęścia co za każdym razem. Chciała jak najszybciej wydostać się z ruin i porozmawiać z Sans'em. Kiedy zapytała Toriel o wyjście z ruin ta wstała i odeszła jak za każdym razem. Dziewczynka poszła za nią.

Działo się to co zawsze. Toriel opowiadała o tych co chcą ją zabić. O tych co byli przed nią. Walka też była taka sama. Trwała tu tylko jedna zasada nie wolno atakować.

-Rozumiem – powiedziała pod koniec walki Toriel. Nagle zarówno jej ciało jak i głos uległy uszkodzeniu – Rozumiem, że nie podobało ci się nasze zakończenie.

-Nie Toriel to nie tak!

Znikła niczym jakiś błąd. Frisk zaczęła płakać, ale szybko się ogarnęła i wybiegła za drzwi. Przecież Sans może jej pomóc, prawda? Nie spotkała Flowey'a, ale słyszała go. Jego zniekształcony płacz. Przeszła przez ostatnie drzwi, a tam czekało na nią to czego się nie spodziewała.

Undertale / Alonetale AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz