Przełknęłam gule w gardle. Pacjenci podchodzili do mnie niczym zombie, a straznicy nie reagowali na to. Powoli zaczęłam kierować się w stronę drzwi, mimo iż wiedziałam, że to nic nie da. Moje tętno przyspieszyło, kiedy poczułam jak ktoś kładł mi dłoń na ramieniu. Odwróciłam się. Stałam teraz twarzą w twarz z "palącą się" pacjentką. Zmarszczyłam brwi. Uśmiechnęła się wesoło i wyszeptała te kilka słów
-On tutaj zgnije, a ty zostaniesz rozszarpana- cichy chichot opuścił jej usta. Wzdrygnęłam się.
Patrzyłam na rozbawioną pacjentke, jednak przerwał to krzyk kogoś innego. Szybko spojrzałam w tamto miejsce. Ochroniarze razili prądem, każdego z pacjentów. Moje oczy rozszerzyły się. Czemu oni to robią?
Szybkim krokiem skierowałam się w stronę wyjścia. Nie miałam ochoty na to patrzeć. Nie mogłam.-Witamy w piekle. Witamy w piekle. Witamy w piekle. Witamy w piekle.-
Słowa krążyły w mojej głowie jak oszalałe. Czy... czy te wszystkie wydarzenia, miały miejsce na prawdę? Myślałam, że to zwykle plotki.
'Nie mogę się tak łatwo poddać.'
Wyszłam na korytarz. Kierowałam się w stronę pokoju pielęgniarek, jednak zatrzymał mnie cichy chichot. Odwróciłam się w stronę z której pochodził . Stał tam on - chłopak, który podpalił pacjentke. Patrzył na mnie i bawił się zapalniczką - zapalał i zgaszał. Postanowiłam go jednak zignorować. Byłam przekonana, że on jest zwykłym urojeniem - jego tu nie ma. Jednak po mimo moich "przekonań" moje ręce spociły się i zaczęły trząść. Wdech i wydech. Pokręciłam głową.
Szłam szybko, ale cicho. Cisza wypełniająca korytarz była wręcz uciążliwa, jednak umysł wypełniony myślami jakby ją ignorował. Kiedy minęła minuta - wreszcie dotarlam do pokoju pielegniarek Po chwili poczułam jednak jak czas spowalnia. Zdawało mi się, że mogłam poczuć spowolnione tykanie zegara. Mój strach nasilił się, a oddech i serce przyspieszyły. Moje ciało trzęsło się. Jednak zamarło na dotyk dłoni na moim ramieniu.
-Nikt mnie nie potrzebuje- cichy, piskliwy głos rozniósł się po pomieszczeniu. Starałam się odwrócić lecz czułam się jakby ktoś przybił mnie do podłogi. Ręka, jak zgaduje, dziewczynki przeniosła się na mój łokieć.
-N i k t m n i e n i e a k c e p t u j e - czułam się jakby wyliczała alfabet - każda literkę osobno i inaczej. Przełknęłam gule w gardle. Czy to jakaś pacjentka, która uciekła ?
-nie mam nikogo, ale ty zostaniesz moja przyjaciółka, prawda ?- zaśmiała się po czym odwróciła mnie do siebie. Spodziewałam się dziewczynki w wieku 10 lat, dosyć niskiej i słodkiej. Jednak przede mną stało jakieś ... monstrum. Zniekształcona twarz lalki z stopionymi oczami, potargane jakby sztuczne włosy, usta wyryte w krzywy uśmiech i nienaturalnie długie nogi i ręce. Moje oczy rozszerzyły się na ten widok. Nie wiedziałam co powiedzieć, ani jak się zachować. "Tik-tak" - zaczęła powtarzać. Zdenerwowana zaczęłam gryźć wnętrze policzka. Co ja mam zrobić ?
-tik-tak-zasmiala się. Zgarnęła mnie do uścisku i bujając zaczęła nucić "Pop Goes To Weasel", co chwila śmiejąc się przy tym. Nie czułam się dobrze w jej towarzystwi. Biła od niej zimna aura. Kiedy spróbowałam się wyrwać z uścisku, ona przyciągnęła mnie jeszcze bliżej i zaczęła wbijać swoje długie paznokcie w moja skórę. Załkałam. Łzy zaczęły lecieć po moich policzkach, jednak moje towarzyszące nie przeszkadzały one. Mój płacz sprawił tylko, że z większą siłą zaczęła wbijać paznokcie i mnie uściskać.
Pomocy...
'"'"-'
Okie dokie. Mamy rozdział. Dzisiaj trochę dłuższy :) mam nadzieje , ze się podoba i bardzo, ale to bardzo prEpraszam za błędy. Rozdział jest pisany na telefonie.
Komentujcie i gwiazdkujcie !
CZYTASZ
Zabawka Demona - Andy Biersack
FanfictionPsychiatryk im. Świętej Faustyny w Anglii, Londyn Dokumenty: Teczka pacjenta nr. 685 Imię pacjenta: Andy Biersack Data przyjęcia: 17.04.2008 Data zwolnienia: Brak Ucieczka: 15.06.2012 Wiek przyjęcia: 17lat Wiek ucieczki: 22lat Wpisy lekarzy: „Pacje...