D.
Nawet nie spojrzałem na laskę którą bajerowałem.
Po prostu wybiegłem z domu.
Wiedziałem,że najszybciej złapię taksówkę jak wejdę nieco w głąb miasta.
Gdy dotarłem tam i udało mi się znaleźć jakiegoś wolnego kierowcę było już tylko gorzej.
Wcześniej nie bardzo miałem czas na rozmyślenia o tym co teraz może się z nią dziać.
Pytała kogoś o adres,słyszałem jakiegoś chłopaka w tle i po chwili urwane połączenie.
Dziękowałem za rozwój technologi,bo dzięki temu udało mi się jakoś ją namierzyć.
Wiedziałem,że to miejsce to również jedna ze sławniejszych miejscówek studenciaków.
Jednego z nich zna każdy i każdy wie jakie imprezy ludzi organizować.
Chyba to martwiło mnie najbardziej.
Co chwilę ponaglałem kierowcę.
Gdy tylko podjechaliśmy pod dobrze znany mi dom wyleciałem z auta rzucając:
-Niech pan tu czeka.
Jak się okazało nie musiałem daleko chodzić.
Przy podjeździe w krzakach zauważyłem jak ktoś dobiera się do półprzytomnej dziewczyny.
Nie potrzebowałem długo się przyglądać by wiedzieć,że to ona.
Wiedziałem też kim jest ten chłopak.
Podleciałem i oderwałem od Charlie tego gnojka.
-Lepiej miej się na baczności Pet-wysyczałem do niego-Kevin ci tego nie wybaczy.
Chłopak wytrzeszczył oczy.
Nie bardzo rozumiał o co mi chodzi,ale domyślał się,że jest to jedna z tych dziewczyn których się nie tyka.
Spojrzałem na Charlie i od razu pomyślałem co ten kutas musiał z nią robić.
Zamachnąłem się i trafiłem idealnie w żuchwę.
Chłopak znalazł się na ziemi,a ja podniosłem Charls z ziemi.
Ogarnąłem ją trochę i miałem zamiar zanieść do taksówki.
Nagle ktoś krzyknął za mną :
-Co tu się odpierdala?
Odwróciłem się.
-Sebastian-zakpiłem-że też cię nie poznałem na plaży.
Chciał coś powiedzieć,ale chyba dopiero dostrzegł Charlie.
-Co z nią robisz?-wydarł się i szedł w moją stronę-Ona jest całkowicie zalana,zostaw ją!
Prychnąłem.
-Za to odpowiada Peter-wskazałem na chłopaka leżącego na trawniku-wiesz,że to siostra Kevina?
Przez moment wyglądał na bardzo skołowanego.
-Nie ważne-odezwał się w końcu-kogo to siostra.Przyszła tu dla mnie i powinienem jej pilnować.Obiecał mi,że jej nie tknie.
-Wydawało mi się,że zrezygnowaliście z ponczu z piksami-powiedziałem i spakowałem i siebie i Charlie do taksówki.
Sebastian podszedł do nas więc uchyliłem okno.
-Przeproś ją ode mnie-wydawał się być naprawdę zmartwiony-powiedź,że jej to wynagrodzę.
Wskazałem by przybliżył się jeszcze bardziej,zrobiłem to samo.
Dzieliły nas z może dwa centymetry.
-Tylko spróbuj się do niej zbliżyć-szepnąłem.
C.
Poczułam podmuch wiatru.
Otworzyłam oczy.
Wszystko mi wirowało.
Na dodatek głowa mi prawie pękała.
Dochodziły do mnie jakieś fragmenty,ale nie chciałam o tym teraz myśleć.
Podniosłam głowę i jak się okazało,opartą ją miałam na ramieniu Dylana.
-Jak się czujesz?-zapytał gdy zobaczył,że wstałam-Jesteśmy już prawie w domu.
-Nie-krzyknęłam-proszę,nie.Kevin nie może mnie zobaczyć w takim stanie.
-Przestań-uśmiechnął się-on chyba nie bardzo zwraca uwagę na wszystkie twoje grzeszki.Zresztą jak mu powiem gdzie byłaś to zrozumie,że to nie twoja wina.
Pokręciłam szybko głową.
-Nie-powtórzyłam-błagam.On nie może się dowiedzieć,obiecaj mi.
Spojrzał mi w oczy i jakby walczył sam ze sobą.
Po chwili westchnął i kiwnął głową.
-Obiecuję-odezwał się.
-Proszę na molo-rzuciłam do kierowcy.
-Co?-brunet był wyraźnie zdezorientowany.
-Dalej mnie trzyma-tłumaczyłam-dzisiaj jest grill,zresztą sam zauważyłeś,że Kevin ostatnio mniej pije.Jeśli wrócę taka,może coś zauważyć.
Chłopak nic nie powiedział tylko dalej lustrował mnie wzrokiem jakby chcąc wyczytać coś z mojej twarzy.
Przemierzaliśmy molo w ciszy.
Mrożona zielona herbata pomogła mi trochę dojść do siebie.
-Dlaczego tak biegniesz?-usłyszałam z tyłu.
-Dlaczego ciągle zadajesz mi pytania?-odwróciłam się do niego więc w efekcie szłam tyłem.
Uśmiechnął się jakby dopiero zdał sobie z tego sprawę.
-Bo czasami-tłumaczył-kompletnie nie rozumiem tego co robisz.
-Ja też-i z powrotem wróciłam do normalnego chodzenia.
Gdy dotarliśmy na koniec pomostu,usiadłam na barierkach i odwróciłam się w stronę wody.
-Chyba zwariowałaś-szybko podszedł do mnie.
Chyba oczekiwał,że zejdę.
Uśmiechnęłam się tylko.
-Daj spokój,już jest dobrze.
-Nie Charlie-zrobił się poważny-masz zejść.Chwilę temu miałaś problem z ustaniem na nogach.
Chciałam zaprotestować,ale się powstrzymałam.
Zeszłam bez słowa.
Dylan podszedł i stanął obok mnie,spoglądał w dal.
Zaczęłam się mu przyglądać.
Widzieliśmy się bardzo dawno.
Praktycznie się nie znamy,jesteśmy dla siebie obcymi ludźmi.
Mimo to tak wiele dla mnie zrobił.
-Czy to jest moment-zaczął nagle-kiedy się we mnie zakochujesz?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam Was na mojego tt pod tą samą nazwą co tutaj czyli claudiatyryry .
Jak Wam się podoba ten krótki rozdział?;>
Dylan bohater! :D
Buziaki;*
YOU ARE READING
Lose your mind
RomanceRodzeństwo Audreyów zaprasza znajomych do domu letniskowego rodziny. Jeśli to dla kogoś nie brzmi zachęcająco to może dodam,że dom jest przy samej plaży? Mało? Seks,alkohol,narkotyki? Wakacje w Malibu? Z pewnością masz już dość! Czy podczas zwyczajn...