VI

324 38 13
                                    

D.

Nawet nie spojrzałem na laskę którą bajerowałem.

Po prostu wybiegłem z domu.

Wiedziałem,że najszybciej złapię taksówkę jak wejdę nieco w głąb miasta.

Gdy dotarłem tam i udało mi się znaleźć jakiegoś wolnego kierowcę było już tylko gorzej.

Wcześniej nie bardzo miałem czas na rozmyślenia o tym co teraz może się z nią dziać.

Pytała kogoś o adres,słyszałem jakiegoś chłopaka w tle i po chwili urwane połączenie.

Dziękowałem za rozwój technologi,bo dzięki temu udało mi się jakoś ją namierzyć.

Wiedziałem,że to miejsce to również jedna ze sławniejszych miejscówek studenciaków.

Jednego z nich zna każdy i każdy wie jakie imprezy ludzi organizować.

Chyba to martwiło mnie najbardziej.

Co chwilę ponaglałem kierowcę.

Gdy tylko podjechaliśmy pod dobrze znany mi dom wyleciałem z auta rzucając:

-Niech pan tu czeka.

Jak się okazało nie musiałem daleko chodzić.

Przy podjeździe w krzakach zauważyłem jak ktoś dobiera się do półprzytomnej dziewczyny.

Nie potrzebowałem długo się przyglądać by wiedzieć,że to ona.

Wiedziałem też kim jest ten chłopak.

Podleciałem i oderwałem od Charlie tego gnojka.

-Lepiej miej się na baczności Pet-wysyczałem do niego-Kevin ci tego nie wybaczy.

Chłopak wytrzeszczył oczy.

Nie bardzo rozumiał o co mi chodzi,ale domyślał się,że jest to jedna z tych dziewczyn których się nie tyka.

Spojrzałem na Charlie i od razu pomyślałem co ten kutas musiał z nią robić.

Zamachnąłem się i trafiłem idealnie w żuchwę.

Chłopak znalazł się na ziemi,a ja podniosłem Charls z ziemi.

Ogarnąłem ją trochę i miałem zamiar zanieść do taksówki.

Nagle ktoś krzyknął za mną :

-Co tu się odpierdala?

Odwróciłem się.

-Sebastian-zakpiłem-że też cię nie poznałem na plaży.

Chciał coś powiedzieć,ale chyba dopiero dostrzegł Charlie.

-Co z nią robisz?-wydarł się i szedł w moją stronę-Ona jest całkowicie zalana,zostaw ją!

Prychnąłem.

-Za to odpowiada Peter-wskazałem na chłopaka leżącego na trawniku-wiesz,że to siostra Kevina?

Przez moment wyglądał na bardzo skołowanego.

-Nie ważne-odezwał się w końcu-kogo to siostra.Przyszła tu dla mnie i powinienem jej pilnować.Obiecał mi,że jej nie tknie.

-Wydawało mi się,że zrezygnowaliście z ponczu z piksami-powiedziałem i spakowałem i siebie i Charlie do taksówki.

Sebastian podszedł do nas więc uchyliłem okno.

-Przeproś ją ode mnie-wydawał się być naprawdę zmartwiony-powiedź,że jej to wynagrodzę.

Wskazałem by przybliżył się jeszcze bardziej,zrobiłem to samo.

Dzieliły nas z może dwa centymetry.

-Tylko spróbuj się do niej zbliżyć-szepnąłem.

C.

Poczułam podmuch wiatru.

Otworzyłam oczy.

Wszystko mi wirowało.

Na dodatek głowa mi prawie pękała.

Dochodziły do mnie jakieś fragmenty,ale nie chciałam o tym teraz myśleć.

Podniosłam głowę i jak się okazało,opartą ją miałam na ramieniu Dylana.

-Jak się czujesz?-zapytał gdy zobaczył,że wstałam-Jesteśmy już prawie w domu.

-Nie-krzyknęłam-proszę,nie.Kevin nie może mnie zobaczyć w takim stanie.

-Przestań-uśmiechnął się-on chyba nie bardzo zwraca uwagę na wszystkie twoje grzeszki.Zresztą jak mu powiem gdzie byłaś to zrozumie,że to nie twoja wina.

Pokręciłam szybko głową.

-Nie-powtórzyłam-błagam.On nie może się dowiedzieć,obiecaj mi.

Spojrzał mi w oczy i jakby walczył sam ze sobą.

Po chwili westchnął i kiwnął głową.

-Obiecuję-odezwał się.

-Proszę na molo-rzuciłam do kierowcy.

-Co?-brunet był wyraźnie zdezorientowany.

-Dalej mnie trzyma-tłumaczyłam-dzisiaj jest grill,zresztą sam zauważyłeś,że Kevin ostatnio mniej pije.Jeśli wrócę taka,może coś zauważyć.

Chłopak nic nie powiedział tylko dalej lustrował mnie wzrokiem jakby chcąc wyczytać coś z mojej twarzy.


Przemierzaliśmy molo w ciszy.

Mrożona zielona herbata pomogła mi trochę dojść do siebie.

-Dlaczego tak biegniesz?-usłyszałam z tyłu.

-Dlaczego ciągle zadajesz mi pytania?-odwróciłam się do niego więc w efekcie szłam tyłem.

Uśmiechnął się jakby dopiero zdał sobie z tego sprawę.

-Bo czasami-tłumaczył-kompletnie nie rozumiem tego co robisz.

-Ja też-i z powrotem wróciłam do normalnego chodzenia.

Gdy dotarliśmy na koniec pomostu,usiadłam na barierkach i odwróciłam się w stronę wody.

-Chyba zwariowałaś-szybko podszedł do mnie.

Chyba oczekiwał,że zejdę.

Uśmiechnęłam się tylko.

-Daj spokój,już jest dobrze.

-Nie Charlie-zrobił się poważny-masz zejść.Chwilę temu miałaś problem z ustaniem na nogach.

Chciałam zaprotestować,ale się  powstrzymałam.

Zeszłam bez słowa.

Dylan podszedł i stanął obok mnie,spoglądał w dal.

Zaczęłam się mu przyglądać.

Widzieliśmy się bardzo dawno.

Praktycznie się nie znamy,jesteśmy dla siebie obcymi ludźmi.

Mimo to tak wiele dla mnie zrobił.

-Czy to jest moment-zaczął nagle-kiedy się we mnie zakochujesz?


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zapraszam Was na mojego tt pod tą samą nazwą co tutaj czyli claudiatyryry .

Jak Wam się podoba ten krótki rozdział?;> 

Dylan bohater! :D 

Buziaki;*

Lose your mindWhere stories live. Discover now