XI

54 4 0
                                    

C

-Przez ile rozmów przeszliśmy?!-wciąż krzyczałam i próbowałam się przedrzeć przez ludzi odgradzających mnie od Kevina.-Ile razy wałkowaliśmy temat choróbsk?!-wrzeszczałam.

Cała sytuacja była tak absurdalna,że chyba tylko ja tego nie dostrzegałam.

W mojej głowie była tylko chlamydia i Kevin.

Z racji częstej aktywności seksualnej naszej dwójki od zawsze powtarzaliśmy sobie,że jedyne o czym musimy pamiętać to zabezpieczenie.

I tej jednej rzeczy ten mały móżdżek nie mógł pojąć?!

-Przepuście mnie,bo muszę go udusić.-nie dawałam za wygraną.

-Dobra koniec tego dramatyzmu.-chrząknął Dylan i zwinnym ruchem przerzucił mnie przez ramię i wyszedł z pokoju.

Chwilę potrwało nim to przeanalizowałam i zaczęłam go obdarzać wyjątkowo mocnymi ciosami w łopatki.

-Po co się w ogóle staram huh?-zapytałam zrezygnowana.-Ty pewnie nawet tego nie czujesz co?

-A co robisz?-zakpił.

-Postawisz mnie w końcu na ziemi?-powiedziałam już prawie spokojnie.-Zeszło ze mnie wszystko.

-Charls...-wiedziałam,że się uśmiecha.-Nie muszę cię znać długo by wiedzieć,że zaraz byś niczym dwulatka odbiegła i wparowała ponownie do pokoju.

W odpowiedzi tylko westchnęłam i bezwładnie opadłam na jego ramię.

-Nudzi mi się.-dodałam.

-Niosę cię jakieś 3 minuty.-czułam w jego głosie rozbawienie.

-No właśnie.-powiedziałam oburzona po czym postawił mnie na ziemi.

Byliśmy na plaży kawałek od domu.

Mimo chęci wiedziałam,że w tym piachu nie miałam szansy na ucieczkę.

No dobra bądźmy szczerzy,bez piachu też bym nie miała.

Wskazał dłonią byśmy się przeszli.

Przystałam na to.

-Czegoś tu nie rozumiem...-zaczął po chwili ciszy.-Nie mogłaś uwierzyć w tą bajeczkę prawda?

Zmrużyłam oczy i zagryzłam szczękę.

-Naprawdę?-zaczął się śmiać.-Niczego nie zauważyłaś?Kupiłaś absurdalną bajeczkę o chorobie?-przystanął,chwycił mnie za ramiona i dokładnie mi się przyglądał.-Szczerze mnie zawiodłaś.-teatralnym gestem złapał się za lewą pierś.-Przecież tu się rozchodzi o niego i Kendall.Swoją drogą totalnie dziecinne posunięcie z jej strony,odjęło to jej uroku.

Poczułam jakby pacnął mnie czymś w twarz.

Rozszerzyłam powieki,a on widząc nagłą zmianę na mojej twarzy lekko się spiął.

-Dobrze się czujesz?

-Ja...jestem kretynką.-złapałam go również za ramiona i mówiłam jakby to jemu tłumacząc.-Oni ze sobą kręcą.

-Przecież właśnie...

-Kevin i Kendall ze sobą kręcą.-przerwałam mu.-Nie wiem dlaczego wciągnęłam się w to gierkę z z chorobą?

-Pewnie z tego samego względu z jakiego Kendall ją wymyśliła...-wtrącił.-...Ze strachu.

-Chyba zwyczajnie się bałam.-zmrużyłam dziwnie oczy.-I Kendall też.

-Ty wiesz,że powtarzasz to co ci mówię nie?-zapytał lekko zaniepokojony Dylan.

-Ciekawe dlaczego bała się mi powiedzieć?-drążyłam.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 16, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Lose your mindWhere stories live. Discover now