Rozdział 6

1.3K 91 5
                                    

Wyszła z samochodu, ale nie trzasnęła drzwiami. Stwierdziła, że to piękne autko na to nie zasługuje i normalnie zamknęła drzwi. Rozejrzała się dookoła. Na pewno byli w jakimś mieście, ale nie orientowała się gdzie dokładnie. Lada moment przy jej boku znalazł się pierwotny. Miała zamiar po raz kolejny zapytać się go gdzie są, ale uprzedzając jej pytanie powiedział:

- Zaraz wszystko stanie się jasne i zobaczysz gdzie jesteśmy – po czym pomimo protestu wziął ją za rękę i ruszyli przed siebie.

Szli w milczeniu. Caroline zauważyła, że na twarzy pierwotnego błąka się tajemniczy uśmiech. Rozglądał się dookoła jakby chciał zobaczyć czy nic się nie zmieniło odkąd był tu po raz ostatni. Prowadził ją prostą drogą przez miasto, a następnie skręcili w lewo. Przeszli jeszcze kawałek. Zatrzymali się dokładnie naprzeciw pałacu wersalskiego. Caroline nie mogła uwierzyć! Co prawda miała w planach go zwiedzić, ale widok był niesamowity.

 Caroline nie mogła uwierzyć! Co prawda miała w planach go zwiedzić, ale widok był niesamowity

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spojrzała zachwyconymi oczami na mężczyznę, który obserwował jej reakcje w skupieniu.

- Klaus, to niesamowite. Już od dawna bardzo chciałam tu przyjechać. Jest piękny.

- Tak myślałem, że ci się spodoba. Ale jeszcze lepiej wygląda w środku. Ludwik XIV budował go przez całe swoje życie. A wszystko zaczęło się od zwykłej zazdrości.

- Zazdrości, jak to? Znasz całą historię powstania pałacu?

- Oczywiście, kochana. Byłem świadkiem jego powstania.

- Wow, naprawdę? No tak, zapomniałam, że masz ponad 1000 lat.

- Właśnie. A teraz pozwól, że zabiorę cię na wycieczkę po pałacu i opowiem jego prawdziwą historię. Gwarantuję ci, że nie usłyszysz tego od żadnego innego przewodnika.

Uśmiechnął się czarująco, wziął dziewczynę pod ramię i ruszyli zwiedzać.

Weszli do środka pałacu, a ich oczom ukazał się hol. Caroline zaparło dech w piersiach. Z wysokiego, zaokrąglonego sufitu zwisały na łańcuchach ogromne żyrandole, a na nich świecie. Nie był zapalone, ale jednak robiły wrażenie. Na każdej ścianie wisiał ogromny obraz, oprawiony w złotą ramę. W łukach znajdowały się okna sięgające od ziemi do sufitu. Ściany były białe, ale pokrywały je różne zdobienia. Na podłodze położony był drewniany parkiet, błyszczał się w świetle słońca.

 Na podłodze położony był drewniany parkiet, błyszczał się w świetle słońca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Podróż życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz