Rozdział 9

1.2K 88 14
                                    

  Chłodny wiatr owiał twarz Caroline, głęboko wciągnęła powietrze do płuc. Jest wiele plusów bycia wampirem, między innymi to, że można czuć bardziej, żyć bardziej intensywnie. Wszystkie doświadczenia są spotęgowane razy 10. Słuch, węch, dotyk, wszystkie emocje i uczucia. Nagle poczuła jak czyjeś dłonie obejmują ją wokół talii, oczywiście wiedziała do kogo one należą. Znała ich dotyk tak dobrze jak własne imię. Gdy był tak blisko niej czuła się jak w domu, jego silne ramiona obejmowały ją tak jak gdyby była najcenniejszym skarbem, sprawiały, że czuła się bezpiecznie. Dotyk jego ust na jej szyi pozostawiał po sobie słodkie ślady namiętności. Kolejny, tym razem silniejszy podmuch wiatru rozwiał włosy Caroline wokół twarzy. Pierwotny przestał całować szyję wampirzycy, zamiast tego po prostu przytulił swój policzek do jej czoła i razem w ciszy podziwiali rozciągającą się przed nimi panoramę Paryża z najwyższego piętra wieży Eiffla. 

Stali tak dopóki wampirzyca nie usłyszała głosu pierwotnego tuż przy swoim uchu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Stali tak dopóki wampirzyca nie usłyszała głosu pierwotnego tuż przy swoim uchu.

- Caroline...

Samo to, że wypowiedział jej imię w taki sposób wystarczyło by kolana się pod nią ugięły. W sposobie w jaki to zrobił dało się wyczuć dużą dozę czułości, delikatności i czegoś jeszcze...

Odwróciła swoją twarz ku jego twarzy. Przyjrzała się oczom w kolorze oceanu, które teraz tak intensywnie wpatrywały się w jej własne. Przyjrzała się jego twarzy, na której widniał już lekki, jednodniowy zarost, idealnie wykrojonym ustom, których miękkość wciąż śniła jej się po nocach. Przejechała dłonią po szorstkim policzku, zatrzymując się na wargach żeby dokładnie je obrysować kciukiem. Pierwotny delikatnie zmrużył oczy poddając się jej dotykowi. Sposób w jaki działała na niego Caroline bardzo jej się spodobał. Wspięła się na palce i pocałowała go delikatnie w usta.

Ich pocałunek początkowo był subtelny, niewinny i słodki. Z chwili na chwilę stawał się coraz bardziej namiętny, dało się w nim wyczuć ogrom uczuć. Atmosfera w momencie dosłownie zgęstniała.

Zanim Caroline się obejrzała znajdowali się już w posiadłości Klausa. Która, trzeba przyznać robiła wrażenie, ale architektura nie była tym co najbardziej w tym momencie interesowało dziewczynę.

Obiekt jej atencji właśnie całował ją tak, że aż kręciło jej się w głowie. Była pewna, że następnego dnia na jej szyi pojawi się wielka malinka. Ale nie obchodziło jej to, nie w tej chwili. Liczyli się tylko oni dwoje. Zaczęła rozpinać jego koszulę. Powoli prowadził ją w stronę ogromnego łoża z baldachimem. Po drodze pozbyli się także jej sukienki.

Po mimo iż ta chwila pojawiała się w myślach i snach Caroline, dziewczyna miała obawy, ale pocałunki pierwotnego skutecznie odwróciły jej uwagę od zmartwień i nonsensów. Czuła, że w tej chwili ich relacja jest mocniejsza niż kiedykolwiek i wiedziała, że ta noc odmieni ich życie na zawsze.

Rano Caroline zbudziły promienie słońca padające prosto na nią. Z grymasem na twarzy przetarła oczy dłonią.

- Nie ruszaj się bo wszystko zepsujesz.

Podróż życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz