Rozdział 7

1.2K 93 7
                                    

Kiedy piosenka dobiegła końca Klaus zatrzymał się, ale nie odsunął od wampirzycy. Spojrzał jej głęboko w oczy. Dosłownie czuła jak jej serce kruszeje pod wpływem jego wzroku. Z chwilą gdy zbliżył swoje usta do jej ust usłyszeli za sobą jakieś głosy i kroki. W ich stronę szła grupa turystów z przewodnikiem, ale byli jeszcze dość daleko.

- Chyba musimy zakończyć nasz taniec – powiedział Klaus ochrypłym głosem, od którego aż zakręciło się w głowie wampirzycy.

- Tak, masz rację – powiedziała, ale żadne z nich nie wykonało ruchu.

Turyści byli co raz bliżej, słychać było gwar ich rozmów. Ich język brzmi dziwnie, mocny akcent i twardo wypowiadane słowa. Caroline przypuszczała, że to turyści z Niemiec, nie potrafiłaby powtórzyć ani słowa w tym dziwnym języku.

Klaus nachylił się ku niej. Założył jej niesforny kosmyk włosów za ucho, muskając przy tym dłonią jej szyję. Od tego gestu Caroline poczuła dreszcze na całym ciele, oczywiście nie umknęło to uwadze pierwotnego, na co zareagował uśmiechem. Z ustami przy jej uchu powiedział cicho, a raczej wymruczał:

- Caroline – sposób w jaki wypowiadał jej imię, tak jakby kryła się w nim obietnica, wszystkie nadzieje i coś jeszcze, ale w tej chwili dziewczyna jeszcze nie potrafiła powiedzieć co. Złożył delikatny pocałunek za jej uchem. Wampirzyca zamknęła oczy poddając się pieszczocie.

- Chodźmy już – powiedział po czym wziął ją za rękę i poprowadził do wyjścia. Minęli grupę turystów. Caroline była wdzięczna Klausowi za jego zdrowy rozsądek. Czułaby się naprawdę niezręcznie gdyby ta grupa przyłapała ich na tym co robili.

Tym razem pierwotny poprowadził ją trochę inną drogą tak, że wyszli na ogród.

Spacerowali wolnym krokiem po alejkach ogrodu, ciesząc się chwilą, piękną pogodą i swoją obecnością

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spacerowali wolnym krokiem po alejkach ogrodu, ciesząc się chwilą, piękną pogodą i swoją obecnością. Caroline podziwiała miejsce, w którym się znaleźli. Nic dziwnego, było tu naprawdę pięknie. Dziewczyna postanowiła przerwać ciszę i odezwała się do pierwotnego, który zdawał się robić to co ona przed chwilą.

- Więc jak to było z tym Ludwikiem i jego obsesją na punkcie wampirów?

Słysząc dźwięk jej głosu odwrócił się do niej i zaczął swoją opowieść.

- Tak jak już mówiłem, chciał zostać wampirem, ale go nie przemieniłem. Ale nie poddał się tak łatwo, o nie. Wciąż próbował mnie namawiać. Organizował huczne przyjęcia na naszą cześć, spędziłem sporo czasu w tym pałacu – w tym momencie na twarzy Klausa zawitał lekki uśmiech – Tańce do białego rana, pełne wykwintnego jedzenia stoły i piękne kobiety, tak mniej więcej wyglądało typowe przyjęcie.

Caroline trochę zirytowało wspomnienie Klausa o pięknych kobietach. Chociaż wiedziała, że pierwotny ma ponad 1000 lat i nie mógł na nią czekać całe życie to i tak nie mogła powstrzymać ukłucia zazdrości. Zmrużyła powieki i przyjrzała się twarzy pierwotnego.

Podróż życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz