Pozwalam sobie zapomnieć o zmianie koloru oczu i sprawdzam telefon.
Tak szybko jak się pojawiła, moja nadzieja całkowicie zniknęła. Na pewno był to numer Sary, jednak dlaczego dostałam od niej takiego SMS'a?
"MPYEDYSTWP WIYPTCD"
Spróbowałam też coś do niej napisać, ale ciągle widziałam komunikat error. Najchętniej rzuciłabym tą cholerną komórką o ścianę, ale wyszłabym na jeszcze większą idiotkę.
Jeśli miałabym szukać logicznego wyjaśnienia tej sytuacji, to powiedziałabym, że jakaś firma wysłała kod dostępu do niewłaściwego numeru. Jednak dałabym się udusić, że to na pewno była Sara, tylko, że... Nie jestem pewna co. Po prostu to nie jest przypadek!
- Muszę już iść, pa - odparłam i jednocześnie szybkim krokiem zostawiłam Vincenta samego w sali.
Wow, naprawdę muszę wydawać się dziwna.
Kiedy wyszłam z pizzerii, nagle przystanęłam i westchnęłam. Zapomniałam torebki... Znowu wracam do budynku i idę do biura. Znajduję moją torbę, a przy okazji zauważam, że system kamer nadal jest włączony.
Chcę kliknąć wyłącznik, ale w pokoju Parts and Service przez chwilę widzę dziecko, które upada i wykrwawia się na podłogę.
Gwałtownie wciągnęłam powietrze i powstrzymywałam się od krzyku. To pewnie jedna z halucynacji... A jeśli nie!? Może tam naprawdę ktoś jest i potrzebuje pomocy!
Zbieram się w sobie i postanawiam pójść tam i pomóc temu dziecku.
Biegnę przez korytarz, a kiedy docieram do pomieszczenia, nikogo tam nie ma.
Oczywiście, gdy się zatrzymuję, poślizguję się i spadam na podłogę.
- Yhm, super... - mówię i łapię się za głowę. Chyba już do reszty zwariowałam, skoro mam krwawe halucynacje.
Wyszłam z Freddy Fazbears Pizza i skierowałam się w stronę mojego "domu". Po drodze postanowiłam, że pójdę do sklepu po jedzenie.
Szybko znalazłam mały market i zrobiłam skromne zakupy. Wolałam nie wydawać za dużo pieniędzy, żeby mieć je na czarną godzinę. Wychodząc, myślałam o tajemniczej wiadomości. Może to jakiś szyfr? Muszę się dobrze zastanowić, czy kiedykolwiek ustalałam jakiś kod z Sarą.
Kiedyś chodziłyśmy na harcerstwo i tam poznalysmy jeden szyfr, który zapamiętałam. Polegał na zastępowaniu liter tymi obok nich, według ustalonego wyrazu.
Przez chwilę pomyślałam i wyszło mi takie hasło: "MORDERSTWO WKRÓTCE". Wzdrygnęłam się, to nie może być przypadek. Muszę mieć się na baczności.
Jeszcze raz spróbowałam wysłać jej wiadomość, jednak wciąż mi się nie udawało.
Kilka metrów obok, zauważyłam kafejkę internetową. Postanowiłam się tam udać, żeby poszukać informacji o Freddy Fazbears Pizza.
W środku zamówiłam kawę i usiadłam przy komputerze.
Wpisalam nazwę pizzerii i od razu weszłam na jej stronę. Pisało tam trochę o robotach i ich występach, ale poza tym nic ciekawego.
Gdy dostałam swój napój, pomyślałam, że muszę myśleć nieszablonowo.
Postanowiłam wyszukać materiału o morderstwie. Na początku niczego nie znalazłam, lecz na końcu ujrzałam o tym artykuł. Nie mówił zbyt wiele, tylko o piątce dzieci, które zostały zabite i mordercy, który nadal jest na wolności.
- Hej, co tam przeglądasz? - usłyszałam za sobą i o mały włos nie wylałam na siebie gorącego napoju. Kiedy się odwrocilam, zobaczyłam Mike'a.
- Weź mnie tak nie strasz - powiedziałam. Zauważyłam, że czyta materiał na ekranie i zawstydziłam się. Bądź co bądź, to moje miejsce pracy, a nie wiem czy to dobrze, że szukam o nim takich informacji.
- Coś kiedyś o tym słyszałem - odparł.
- No cóż... Jeremy mi mówił, że też jesteś na nocnej zmianie - zmieniłam temat.
- Tak. Po co szukałaś informacji o zaginięciu? - nie dał się zmylić.
Westchnęłam - zawsze gdy z nim rozmawiam to potem schodzimy na tematy związane z tamtym światem. Spojrzałam na niego uważnie. A może to właśnie Mike jest zabójcą?
- Byłam ciekawa - wzruszylam ramionami. Niestety, chłopak dalej naciskał:
- Znalazłaś coś?
- To co widziałeś... - przewróciłam oczami.
- Nic więcej?
- Słuchaj, o co ci chodzi? - wycedziłam w końcu. Naprawdę nie rozumiałam, co może go obchodzić ta sprawa.
Teraz już naprawdę zastanawiałam się nad tym, czy jest winny.
Przez kilka sekund się zastanawiał, a gdy już miał mi odpowiedzieć usłyszałam jak ktoś mówi:
- Mikey! Co tam?
Ujrzałam dziewczynę o długich, rudych włosach ubraną w bluzę z kapturem i jeansy.
- Hej Andrea! Dawno cię nie widziałem -uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami. Chyba powinnam sobie iść, skoro on i tak nic mi nie powie.
- A kto to? - zapytała "miło" dziewczyna, jednak w jej wzroku dostrzegłam iskrę ironii, jakby zastanawiała się, co taka osoba jak ja robi z Mike'm.
- Ten ktoś właśnie sobie stąd... - zaczęłam ale chłopak mi przerwał:
- Koleżanka z pracy.
Andrea usiadła na krześle obok nas i zaczęła rozmawiać z brunetem, jakby mnie tam nie było. Już miałam wstać, ale dziewczyna mnie zatrzymała:
- Czyli pracujesz we Freddy Fazbears?
- Eh, tak...
- Mój młodszy brat uwielbiał to miejsce - powiedziała ze smutkiem.
Zginął? Chyba tak miałam to zrozumieć... Ale po co ona mi to mówi?
- No dobra, naprawdę muszę już iść - powiedziałam i wstałam z krzesła.
Pożegnałam się i wyszłam z kawiarni. Ziewnęłam i zorientowałam się, że jestem strasznie zmęczona. Teraz mam ochotę wskoczyć na łóżko i zasnąć.
Kiedy po piętnastu minutach doszłam do motelu, od razu się położyłam.
***
Obudziłam się i przeciągnęłam. Ciekawe, która godzina... PRACA! Mam nadzieję, że nie zaspałam! Sprawdziłam zegarek - na szczęście była dopiero dwudziesta. Długo spałam, nawet jak na mnie. Cóż, teraz chyba będę musiała się przerzucić na nocny tryb życia.
Powoli podeszłam do torby z zakupami, której nie zdążyłam rozpakować i wyjęłam z niej batonik musli.
Zastanawiałam się, co mogę robić przez niecałe cztery godziny. Przydałoby się kupić ubrania, ale o ósmej wieczorem? Niezbyt dobry pomysł.
Dobra, chyba mogę porysować. Tylko nie mam kartki... Zastanawiałam się jak rozwiązać ten "problem" i wtedy spojrzałam na rachunek. Wzięłam długopis i zaczęłam coś na nim bazgrolić.
- Ale jestem biedna - powiedziałam do siebie i zaczęłam się śmiać. Jednak po kilkunastu minutach znudziło mi się. Usiadłam na łóżku i po prostu myślałam o tej całej sytuacji.
Kiedy wybiła godzina 23:45 postanowiłam się zbierać. Wzięłam torebkę i wyszłam na dwór. Po drodze do pracy zobaczyłam grupę dresów. Bałam się przejść koło nich, więc udałam się inną uliczką, jednak musiałam biec, żeby się nie spóźnić. To w końcu moja pierwsza prawdziwa zmiana (mam na myśli to nie będzie ze mną Jeremy'ego).
Kiedy byłam przed drzwiami pizzerii, zorientowałam się, że nie mam możliwości tam wejść. Znowu!
O północy z budynku wyszedł Vincent i wpuścił mnie do środka.
- Co tu robisz? - zapytałam ciekawa.
- Dzienna zmiana trwa dosyć długo, więc jak ty przychodzisz to ja wychodzę.
- Czyli, że pilnujemy tych głupich robotów dwadzieścia cztery na siedem?
- Praktycznie to tak - odparł i wzruszył ramionami. To trochę dziwne, przecież one nie mogą być aż tak drogie, żeby je tak uważnie chronić.
- Czemu wczoraj tak zwiałaś?
- Ważny SMS od przyjaciółki.
Najwyraźniej to kupił. A właściwie to nie kłamałam. Nienawidzę naginać prawdy, więc staram się tego unikać.
Weszłam do biura i rozejrzałam się. A to ci niespodzianka - nic się nie zmieniło. Właściwie nie wiem czego się spodziewałam, chyba kolejnych halucynacji albo jakiegoś tajemniczego napisu.
Usiadłam na krześle i włączyłam system kamer. Wszystko było tak samo jak wczoraj, zero niebezpieczeństwa.
Westchnęłam i powoli przeglądałam wszystkie kamery.
Około trzeciej zaczęło mi się naprawdę nudzić. Wstałam i przeszłam się po biurze. Za zepsutymi monitorami znalazłam starą, niebieską czapkę strażnika. Założyłam ją na głowę i usmiechnelam się.
Sarah na pewno by chciała być teraz na moim miejscu - żyć w grze. Ehh... czy ja kiedykolwiek jeszcze wrócę do domu?
Oparłam się o ścianę z plakatem "CELEBRATE" i o mały włos nie dostałam zawału gdy usłyszałam dźwięk trąbienia. Spojrzałam na plakat i dotknęłam nos Freddy'ego, który znów wydał ten dźwięk.
Przez chwilę męczyłam misia trąbieniem, a potem wróciłam na moje stanowisko przy biurku.
Była już piąta, a nadal nic się nie działo. Zobaczyłam pokój z Marionetką i zobaczyłam jak... wychodzi z pudełka!
Zrozpaczona próbowałam nakręcić pozytywkę (działała ona tak jak w grze, obok kamery był przycisk, który na nią działał) ale to nic nie dało.
Usłyszałam dziecięcy krzyk, który po chwili ucichł.
- O nie, nie, nie... - powiedziałam do siebie i pobiegłam do pokoju dla personelu.
Przez kilka minut siłowałam się z zamkniętymi drzwiami, a gdy w końcu się otworzyły zobaczyłam coś okropnego...
***
Witam wszystkich! W poprzednim rozdziale wattpad coś popsuł i wyświetlił tylko połowę rozdziału. Dlatego wstawiam tą część opowieści od nowa i mam nadzieję, że już nie będzie problemów.
CZYTASZ
Purple Eyes [FNAF] (Short Story)
FanficCatherine, zwana też Rine to 17-latka, która pochodzi z bardzo zamożnej rodziny. Ale po co to jej, skoro jej rodzice zawsze pracują i musi sama przesiadywać w wielkim domu? W dzień jej osiemnastych urodzin, Sarah - koleżanka dziewczyny - kupuje dl...