*nienawidzę ciebie*

482 29 2
                                    

Przeczytaj do końca 😀

Dziabię ciasto widelcem, lecz nagle słyszę głos Dawida...

-Wiesz jak cię nie znoszę? Bardzo.

-Udowodnij- nachylam się. Nasze głowy prawie się stykają.

-Gdyby miał to udowodnić, to musiałbym się zabić.

-Wiesz, ja ciebie też nienawidzę- patrzymy sobie prosto w oczy. On, w moje niebieskie, a ja w jego piękne, czekoladowe tęczówki.

-Udowodnij- mówi Dawid z łobuzerskin uśmiechem.

-Mam udowodnić? Proszę bardzo- pochylam głowę jeszcze bardziej i zaczynam go całować. Nasze języki toczą wielką walkę o dominację.

Ona ma takie miękkie usta. Można by pomyśleć, że stworzone do całowania. A samo to robił świetnie. Może miał wprawę?

Po chwili przestajemy się całować, lecz nadal utrzymujemy kontakt wzrokowy. Przegryzam dolną wargę.

-A co teraz zrobimy z naszymi drugimi połówkami?- pytam.

-No nie wiem. Zostawmy je?

-Ale, że wyjdziemy stąd, tak po prostu, i pójdziemy sobie, tak po prostu?

-Czemu nie? Tylko pospieszmy się.

Od razu biorę torebkę i kieruję się w stronę wyjścia. Nagle Dawid mówi, żebym ukucnęła. Robię to. Odwracam się o 180 stopni i widzę jak Olaf i Zuzia stoją przy stoliku, przy którym wcześniej jedliśmy kolację. Są zdenerwowani i zdezorientowani. Nie wiedzą co robić. Gdy idą w stronę wyjścia i są bardzo blisko nas, siadam pod najbliższym stołem. Po chwili dołącza się do mnie Dawid. Nie możemy powstrzymać śmiechu.

-Dobrze, że nikt nad nami nie je kolacji- stwierdza Dawid.

-Byłoby jeszcze śmieszniej. Zobacz, czy już sobie poszli.

Brunet odwraca się, podnosi lekko obrus i mówi:

-Pusto!

-Jak w twojej głowie- klepię go po ramieniu, a on tylko posyła mi buziaka.

-_-

-To co? Może skoczymy do jakiegoś klubu?- pyta Dawid, gdy siedzimy w jego aucie.

-Czemu nie. Tylko tak, żeby nas paparazzi nie zauważyło.

-Jasne, znam taki dobry klub, gdzie bawią się gwiazdy, a paparazzi nie przychodzi.

-Będę czuła się tam jak prawdziwa gwiazda show-biznesu.

-Przy mnie będziesz się czuła jak prawdziwa księżniczka, a nie tam jakaś gwiazda- całuje mnie w policzek.

-Teraz przy każdej możliwej sytuacji będziesz mnie całował?

-Jak ty mnie dobrze znasz- znowu mnie całuje, tym razem w usta.

Lekko go odtrącam i mówię:

-Ale co za dużo, to nie zdrowo...A poza tym, nic nie piłeś w restauracji, prawda?

-Zero alkoholu.

-To dobrze, nie będę musiała się bać o to, czy zginę w drodze do klubu.

-_-
Wchodzimy do klubu. Najlepierw przechodzimy obok ochroniarza, a potem idziemy przez tłum ludzi do baru. Zamawiam drinki. Jeden podaję Dawidowi. I tak własnie rozkręca się impreza. Późnej trochę tańczę, ale gdy zauważam niektóre gwiazdy, od razu podchodzę i zaczynam rozmowę. Na miejscu Dawida, wstydziłabym się za mnie. Ale cóż, tak działa na mnie alkohol.

Nie Odchodź! ~Dawid Kwiatkowski~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz