*potrzebny będzie ślusarz*

527 32 4
                                    

Przeczytaj do końca! 😀

-Aha, bo to moja wina, że nie umiem odnaleźć się w erze nowoczesnych gadżetów. Że nie rozróżniam Instagrama i Facebooka. A po za tym, musiałeś akurat wtedy nagrywać te snapy. Tak trudno było poczekać, aż będziesz w domu!?

Kłócimy się w środku parku. To naprawdę musi dziwnie wyglądać.

-Przecież nie raz tłumaczyłem ci co to Snap. Widzę, że mnie nie słuchałaś!

-Gdybyś ty był przeniesiony 40 lat do przodu to też byś sobie nie poradził. Już nie chcę mi się z tobą kłócić. Idę do domu! Bajos!

-A masz klucze?

-O mnie się na martw. Ja wzięłam ze sobą klucze. Szkoda, że ty mózg zapomniałeś.

Obracam się i idę w stronę mieszkania. Znam tę okolicę. Bez problemu dojdę do domu.

-_-
Idę po schodach. Na samą górę! Już nie jest tak ciężko, jak było na początku. Sięgam do torebki. O nie! Nie mam kluczy! A no tak zapomniałam. Nie wzięłam ich z samochodu! No pięknie! Ale...pod wycieraczką powinny być zapasowe. Zaglądam...nie ma ich! Jeszcze lepiej. Zadzwoniłabym po Dawida. Ale lepiej nie. Jak przyjedzie to pewnie będzie miał ze sobą klucze.

-_-
O, idzie nasza gwiazdeczka. Pan Kwiatkowski.

-Prawda, że masz klucze?- pytam.

-Ty przecież je miałaś.

-Są w aucie.

Podchodzi do drzwi i próbuje otworzyć.

-Zatrzaśnięte. Zadzwoń po ślusarza.

-Yghm- odrząkam- mój telefon jest w mieszkaniu- pokazuję palcem drzwi.

-Kto nie bierze ze sobą telefonu?- wyciąga z kieszeni telefon.

-Ja- szeroko się uśmiecham.

Podaje mi telefon i próbuję połączyć się z ślusarzem. W tym czasie Dawid próbuje siłą otworzyć drzwi.

-Co, za mało siły masz w rączkach? Dodatkowe pół godzinki się przyda na siłowni- on na odpowiedź wystawia język.

-_-
-Przyjedzie dopiero za godzinę- mówię Dawidowi.

-No super- opada na ziemię.

Siadam obok niego. Nic do siebie nie mówimy. Krepująca cisza. Nie lubię jej.

-No to...Gdzie jedziemy na koncert?- starałam się być jak najmilsza.

Gdyby on wiedział dlaczego jestem dla niego wredna. Choć ja nawet tego nie wiem. Ja tego nie robię specjalnie.

-Świdnica- mówi, już bardziej radosny.

Przez następne 10 minut nic do siebie nie mówiliśmy. Ciszę przerywa ślusarz, który wchodzi po schodach. Podchodzi do drzwi, wyciąga jakieś narzędzia i naprawia drzwi. Wchodzę do środka, a Dawid chwilę rozmawia z ślusarzem. Od razu kieruję się do salonu i padam na kanapę. Nawet nie ściągnąłam butów.

-Co tak leżysz? Aż tak zmęczona jesteś?

-Szłam do domu przez pół Warszawy.

-Mogłaś jechać ze mną.

-Nie chciałam na ciebie patrzeć i się z tobą kłócić- podnoszę głowę do góry.

-Oj, już się nie gniewaj- podchodzi do mnie i mnie obejmuje.

Uśmiech pojawia mi się na twarz. Także obejmuję chłopaka. Postaram się być dla niego milsza. Nie chcę już krepującej ciszy, ani kłótni.

-Przełożyłem twoje spotkanie z Roksaną na dzień po koncercie. Pasuje ci?

-Tak, jasne.

---------------
No to już jedenasty rozdział. Czy ktoś z was przeczytał wszystkie? Jak tak, to proszę się chwalić w komentarzu ;-) Do zobaczenia niedługo :-D A w mediach zdjęcie z Olsztyna.

Nie Odchodź! ~Dawid Kwiatkowski~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz