Rozdział 4 "Pozwól mi Cię kochać"

186 6 5
                                    

Stoimy już tak dłuższą chwilę. Nadal obejmuje mnie tymi swoimi dużymi, umięśnionymi rękoma. Powoli się uspokajam, znów czuje się przy nim jak mała dziewczynka, która w jego ramionach zawsze odnajduje spokój i bezpieczeństwo.
Uniosłam powoli głowę, by ocenić jego wyraz twarzy. Miał ją opuszczoną, jego mina była przerażona, tak jakby żałował wszystkiego co mu do tej pory przyniosło życie. Zauważył że przyglądam mu się.
- Jeszcze raz Cie przepraszam. Dla mnie, to też była udręka. Z niewiadomego mi powodu zakazali mi się z tobą dalej kontaktować, nie rozumiałem dlaczego. Aż w końcu zająłem się swoim życiem. Proszę Cię, a wręcz błagam, wybacz mi.
Miałam totalny mętlik w głowie, nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć, więc tylko odparłam.

- Jestem zmęczona, muszę już wracać do domu.

- Nie, proszę, nie chcę Cie znów stracić. - Orzekł i znów przytulił moją głowę do swojej klatki piersiowej.- Och, tez tego chcę.

- Ja Ciebie też nie chcę stracić, ale muszę sobie wszystko przemyśleć, poukładać, nie mogę tu zostać. Byłoby to nie mądre.- Wyszeptałam.

- Oj przestań już! Jesteśmy już dorośli, nie jesteś dziewicą, a ja pryszczatym prawiczkiem. A po za tym po alkoholu nie pozwolę ci prowadzić.- Momentalnie odsunęłam się od niego jakby zaczął mnie parzyć.

- Że co proszę?! Jaki alkohol?!- Powoli na jego przystojnej twarzy wyrastał taki diabełkowaty uśmieszek.

- Dolałem sobie jak i tobie 100 ml. czystej wódki. Nawet jej nie poczułaś w tym upale, a tym bardziej dlatego, że napój był zimny.
To co własnie w tej chwili do mnie dotarło było wredne, ten cwaniaczek zrobił to z pełną premedytacją.

- Ty łosiu garbaty !!! Zrobiłeś to z pełną świadomością!!!- Krzyknęłam w jego stronę, po czym odwróciłam się do niego plecami robiąc krok do przodu.

- Tak, masz rację. Mówiłem ci, że już stąd nie wyjdziesz. - Dodał śmiejąc się przy tym jak głupi do sera.

- Dlaczego jesteś taki z dupy?- Parsknął głośno śmiechem.

- Jestem znów na ciebie wściekła!- Podszedł do mnie, objął jedna ręką tak, że jego biceps był przy mojej twarzy, a dłoń pod lewa piersią. Druga ręka oplotła moje biodra i brzuch.

Przybliżył się jeszcze bardziej do mnie, po czym zaczął całować mnie delikatnie, powoli od ucha po kark. Ta rozkosz przyprawiała mnie o dreszcze, tak intensywne, że złość szybko przeszła.- Szeptał mi czarującym głosem.

- Wybacz mi, ale nie mogłem pozwolić, abyś znów mi uciekła. Na balu, gdyby nie twoi przyjaciele, zerżnąłbym Cię przy tej fontannie pod tym Amorem. Bardzo byłem zakochany w Tobie, jak mały szczeniak, pragnący być tylko kochanym. Ale ty mnie odrzuciłaś, tak po prostu to zrobiłaś.
Teraz będzie inaczej, chcę dawać tobie wszystko czego tylko zapragniesz Tylko pozwól, proszę pozwól mi Cię kochać.
Stałam jak wryta wchłaniając jego pocałunki i słowa, znów nie wiedziałam co mam powiedzieć, był taki zaborczy i stanowczy. Tym razem ta pieprzona dziewica, nie obudziła się we mnie i chwała jej za to! Odwróciłam się przodem do Aarona, odnalazłam jego oczy, wpatrywałam się w nie przez chwilę.
Zerknęłam na jego usta i przyciągnęłam jego głowę by mnie zaczął namiętnie całować. Nasze usta gorączkowo szukały się na wzajem, a nasze języki toczyły walkę, który jest szybszy i silniejszy. Wskoczyłam mu na biodra, oplatając go swoim ciałem. Przyciągnął mnie ochoczo, ściskał moje pośladki, przyciągając moje krocze do swojego. Był już stwardniały i duży, gdy tylko to poczułam, jęknęłam a on zaraz za mną.

- Chcę tego tak bardzo. Ale...

- Niema żądnego "ale" maleńka, tak już będzie i koniec dyskusji.- Wymamrotał przygryzając moje czerwone usta. Nagle ruszył w stronę swojej sypialni, która znajdowała się na piętrze. Dla niego takie wniesienie mnie po schodach było niczym, wiec szybko się z nimi uporał. Kiedy wnosił mnie po stopniach, obdarowywałam go powolnymi dość długimi pocałunkami po całej szyi i twarzy. Nagle poczułam za swoimi plecami ciężkie, hebanowe drzwi, które były do jego sypialni.

Odcień Czerwieni /18+!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz