Część 7

473 68 13
                                    

Eren siedział nieprzytomnie na podłodze, z rękami opartymi o toaletę. Jego ciało przeszył kolejny dreszcz obrzydzenia, gdy przełknął ślinę i poczuł w gardle intensywny smak wymiocin. Przymknął powieki i wziął kilka głębokich oddechów, z nadzieją, że za moment poczuje się lepiej. Nagle drzwi do łazienki uchyliły się delikatnie. Chłopak odwrócił twarz w ich stronę, chociaż dobrze wiedział kogo tam zobaczy. Mikasa stała tak chwilę bez słowa, pełnym żalu i troski spojrzeniem wpatrując się w bladą twarz brata, jego podkrążone oczy, sklejone od potu włosy. Nic jednak nie powiedziała, słowa były zbędne. Eren przecież doskonale wiedział. Każdego dnia powtarzał sobie dokładnie to samo, co usłyszałby od niej. A mimo to nie przestawał. Od kilku miesięcy nic się nie zmieniało. Nastolatek spuścił wzrok, łamiąc się pod szklistym spojrzeniem siostry. Widząc jego reakcję dziewczyna odwróciła się i wyszła, zamykając za sobą drzwi.

Eren czuł, jak łzy napływają mu do oczu. Przecież nie chciał tego wszystkiego. Nie chciał sprawiać bólu swoim bliskim. Nie chciał wyniszczać własnego organizmu. To nie tak miało być. Przecież chciał tylko odnaleźć tego faceta, spotkać go jeszcze raz, czegoś się dowiedzieć. Jego częste wyprawy do klubu strasznie zdziwiły Mikasę i Armina. Zdziwiły nawet jego samego. Przecież przychodził tam tylko po to, żeby go znaleźć. Pił przy okazji, tańczył też z braku innego zajęcia. Oczywiście miałby inne zajęcie, gdyby wreszcie udało mu się go odszukać. Ale mężczyzna zniknął, zapadł się pod ziemię. Nawet rozmowa z barmanem upewniła chłopaka w podejrzeniu, że czarnowłosy nie pojawił się tam od czasu ich pierwszego spotkania.

Ale nastolatek wciąż przychodził do klubu. Po pewnym czasie chyba już bardziej z przyzwyczajenia niż w celu prowadzenia dalszych poszukiwań kogoś, kogo istnienie zaczęło coraz bardziej tracić na realności. Przecież był z nim, dotykał go, całował, widział jak wsiada do taksówki – w tą wrześniową noc wszystko wydawało się prawdą. Ale teraz... Może to i dobrze, że go nie znalazł. Może on faktycznie nie istniał. I chociaż czasem podczas snu wciąż widział przed oczami jego spojrzenie, nie zawracał sobie tym głowy. Tym bardziej, że nie pamiętał nawet jak mężczyzna wyglądał – jego obraz totalnie rozmył się w umyśle nastolatka. Wciąż kojarzył poszczególne elementy: kruczoczarne włosy, bladą cerę, usta sklejone w jedną cienką linię, drobny nos. Ale złożenie ich w realną całość po tak długim czasie było niewykonalne – mimo wszystkich jego wysiłków. Jedynym zupełnie nienaruszonym wspomnieniem była para przeszywających duszę oczu, z tęczówkami wysyconymi ciemnym kobaltem. I to w zupełności wystarczało, żeby nie mógł o nim zapomnieć.

Chłopak nie zauważył nawet, kiedy wpadł w trans, ciąg weekendowych imprez. Po miesiącu nie myślał już nawet o swoich poszukiwaniach, po prostu chodził tam bo mu się spodobało. Bo nie miał nic lepszego do roboty – tak sobie wmawiał. Nie zauważył kiedy zaczął pić zdecydowanie za dużo i zdecydowanie zbyt często. Kiedy upijanie się do nieprzytomności zaczęło mu się podobać, stało się jego cotygodniową rutyną. Zaczął uważać sobotę za straconą, jeśli nie zaliczył zgona na imprezie. Nie rozumiał tego. Gdzieś głęboko nawet tego nie chciał. Był już zmęczony, miał dość. Jedyne o czym teraz myślał to powrót do normalności, pogodzenie się z rodzicami, chodzenie do szkoły, odbycie spokojnej rozmowy z przyjaciółmi, spędzenie w ich gronie trzeźwego weekendu. Wiedział jednak, że tego typu przemyślenia były gówno warte. Wyglądały dokładnie tak samo każdego niedzielnego poranka. Aby w każdą następną sobotę wylądować w koszu, gdy pierwsza stopa przekraczała próg klubu.

Eren westchnął cicho i odsunął się od toalety. Chyba czuł się już nieco lepiej, wciąż jednak zbyt słaby, żeby robić cokolwiek. Oparł się plecami o zimną, wyłożoną płytkami ścianę i wziął kilka głębokich oddechów. Musi przestać. Musi wrócić do normalności. Musi wziąć się za siebie. Przestać pić. Przestać chodzić do tego cholernego klubu. Zacząć myśleć. Zacząć żyć. Wreszcie przyłożyć się do nauki. Zdać maturę. Dostać się na dobre studia. Znaleźć pracę.

I już nigdy więcej o nim nie myśleć.



Nie próbuj mnie szukaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz