Część 19

774 85 59
                                    

***Dzieeeeń dooobryyy!

Ekghem... No dobra, może trochę przesadny ten entuzjazm, wiem, że jestem okropna, ale naprawdę staram się ogarnąć swoje życie i naukę i wszystko i tak mi strasznie nie wychodziii że mam ochotę schować się gdzieś w ciemnym zakamarku i płakać w kawałek pizzy ;_____;

Hura, następny rozdział! Moim zdaniem jest raczej kijowy, no ale co tam ;___; Mam totalną blokadę artystyczną ;___;

Podziękujcie pani 

_Animatorka_


która to w zasadzie przypomniała mi o tym opowiadaniu i zmotywowała (posługując się lekkim szantażem, ale cóż ;__;)

Kocham was wszystkich ;____;

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥***


Eren mruknął cicho, powoli wybudzając się z dość płytkiego już o tej porze snu. Wąski strumień światła wpadający przez częściowo odsłonięte okno zahaczał o jego policzek, pozostawiając na skórze niewielką plamę przyjemnego ciepła. Jego umysł nie działał jeszcze zbyt prężnie, więc po pierwszych kilku mrugnięciach chłopak wpadł w parosekundową panikę, zauważając obcy sufit nad swoją głową. Jednak już po chwili uświadomił sobie gdzie się znajduje i chociaż nie do końca rozumiał jak dokładnie trafił w to miejsce, na jego twarz zakradł się niewielki uśmiech. Uderzająca go nagle fala wspomnień z wczorajszego wieczora trochę namieszała mu w głowie, nie mógł jednak zaprzeczyć, że czuł się dobrze – wymięty i rozespany, zakopany w pościeli przesiąkniętej jego zapachem. Stwierdził, że potrzebuje jeszcze jakiejś oznaki czułości, żeby zwiększyć porcję swojego porannego szczęścia, obrócił więc głowę, przekonany, że znajdzie go obok siebie – że będzie mógł się przytulić albo dostać całusa. Niestety druga strona posłania okazała się być zupełnie pusta. Eren westchnął z lekką rezygnacją, mimo wszystko rozczarowany nieobecnością czarnowłosego. Nie myśląc wiele przeturlał się na brzuch i wtulił w jego poduszkę, jeszcze na chwilę zamykając oczy. Odruchowo zaczął snuć przemyślenia, podejrzewając, że Levi po prostu wstał wcześniej i siedzi z kubkiem kawy przy stoliku w kuchni albo wyszedł po zakupy. Zegarek na szafce przy łóżku wskazywał dziewiątą trzynaście, taki scenariusz był więc dość prawdopodobny. Przez ułamek sekundy Eren zbladł na widok wskazań urządzenia, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że tego dnia zaczyna pracę dopiero o czternastej.

Mimo całej porannej euforii, jego myśli zaczynały wędrować w coraz ciemniejszych kierunkach, w miarę jak uświadamiał sobie jak i dlaczego tak właściwie do tego wszystkiego doszło. Generalnie miało to być pożegnalne spotkanie, więc czy fakt, że"nieco" się przeciągnęło cokolwiek w tej kwestii zmieniał? Co prawda wczoraj wyglądało to dość... poważnie, ale może Levi po prostu dał się ponieść chwili, albo postanowił wykorzystać okazję? Co jeśli dla niego była to kolejna jednorazowa przygoda i po wyjściu z sypialni mężczyzna rzuci mu w twarz jego rzeczami i karze się wynosić? Nieee, nie zrobiłby czegoś takiego. Chociaż... Wydawał się być dość zmiennym typem osoby, z cała tą jego początkową niechęcią, późniejszą zgodą na tę pseudo randkę i dziwnym pocałunkiem, nie wspominając już o tym, co działo się wczoraj. Chłopak przełknął ślinę, nie chcąc sobie nawet wyobrażać, że po tak wielu staraniach będzie sobie musiał odpuścić i dać mu spokój. Bo przecież taka była perspektywa. To on wyskoczył z tym całym "pożegnalnym spotkaniem", chociaż zrobił to tylko po to, żeby Levi w ogóle zechciał gdzieś z nim wyjść. Ale teraz... To nie mogło się tak skończyć. Eren za cholerę nie potrafił odczytać zamiarów ani odczuć czarnowłosego i właśnie ta niewiedza niepokoiła go najbardziej. Jeśli ta cała znajomość o którą walczył tak długo po prostu się zakończy albo utkwi w tym martwym punkcie po spędzeniu ze sobą jednej nocy, to będzie naprawdę tragicznie. Nastolatek dopiero teraz uświadomił sobie jak wiele optymistycznych scenariuszy wypełniło jego umysł po zaledwie jednym wspólnym wieczorze, niemal zabijając wszelkie obawy i realistyczne postrzeganie rzeczywistości. A przecież żadna z tych wizji nie musiała się spełniać. On już tak strasznie nastawił się na coś więcej, że nawet samo wyobrażanie sobie zawodu, wzbudzało w nim niemal fizyczny ból. Eren westchnął głośno i zmarszczył brwi, usiłując odgonić od siebie jakiekolwiek myśli. W końcu niczego nie wiedział na pewno, więc takie zamartwianie się na zapas nie miało najmniejszego sensu. Przeciągnął się nieznacznie i ziewnął, z zamiarem opuszczenia łóżka i znalezienia obiektu swoich zainteresowań, z nadzieją, że czegoś się dowie i faktycznie nie zostanie mniej lub bardziej uprzejmie wyproszony.

Nie próbuj mnie szukaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz