Też was lubię...

89 7 0
                                    

-Nie jesteście przyzwyczajeni do własnych imion? -Zapytałam lekko zdziwiona. Oj u nich jest źle...muszę pogadać z Slenderem....dostanie bure...
-Nie jesteśmy...w ogóle skąd znasz nasze imiona ?!- Zapytał podejrzliwie....aham...dobra oni są po prostu geniuszami...
-Bo ja wiem wszystko ...a tak na poważnie jak idziecie na zlecenie to nie drzyjcie się na pół lasu bo  następnym razem Josh mnie nie powstrzyma i jednak zrobię Allah akbar...-,- -Powiedziałam z krzywym uśmiechem.
-...Ale Rogers mnie wkurwia...I nie moja wina ze drze się na cały las Timothy...-Powiedział zniesmaczony.
-Po nazwisku to po pysku...on się nazywa Toby jak dobrze pamiętam...-Powiedział poważnie...
-A ty co go bronisz...Eh..gofrolub...-Westchnął, no bardzo miło....nie no spoko...wypiłam łyk kawy i spojrzałam na nich z lekkim uśmiechem. Toby siedział wyjątkowo cicho co trochę było dziwne, ale nie mój problem..tag...dobra tarta prawie zjedzona..heh ale wciąż jestem głodna...pójdę na kebaba do Ahmeda..to dobry pomysł heh..ale najpierw do Iwy Harego i Karola...

-A tak w ogóle co robisz w mieście większość z nas siedzi albo w swoich domach albo jest na polowaniach? -Zapytał w końcu Masky.

-Em...popełniłam błąd i wpuściłam kanibala i dziewczynę z psychiatryka razem do kuchni by zrobili obiad...em..to było złe...no i przyszłam na rynek ze złamaną nogą na obiad i trochę pograć na gitarze jak zwykle...-Powiedziałam z krzywym uśmiechem. Toby spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

-Masz złamaną nogę..ale przecież rynek jest jakieś 5 kilometrów od twojego domu...-Powiedział patrząc na mnie. 

-Zachowujesz się jak Josh...ja chodziłam ze złamanym żebrem...nie rozumiem dlaczego wszyscy na mnie krzyczą...może ja lubię...-Powiedziałam z uśmiechem, oj pamiętam jak Banshee i Josh byli na mnie źli. 

-C-Chłopaki c-chodźcie j-już...-Powiedział Hoody który zobaczył straż miejską.

-Nie rozpozna nas...spokojnie Brian..-Zapewnił go Tim. Chłopak niepewnie skinął głową.

-Eh nie ma się czego bać przychodzę na rynek parę razy w tygodniu i jakoś mnie nie złapali....-Powiedziałam z ciepłym uśmiechem i znowu popiłam łyk kawy.

-N-No d-dobrze...-Powiedział cicho, nagle Masky dostał sms.

-O Alia pisze...-Powiedział i wyjął telefon. Hm...kto to Alia? A on i Emma....em...dobra Shadow  kto to pomyśl?! 

-A ty i Emma..em...? -Zapytałam podejrzliwie..chłopak spojrzał na mnie smutno.

-Nie...ona..nie żyje..-Powiedział smutno. Co..ale..ja..nie kiedy jak co?! Rozmawiałam z nią parę miesięcy temu...

-Dlaczego nic mi o tym nie wiadomo...nawet klan nic mi nie powiedział...-Powiedziałam smutno..dopiłam kawę i jakoś wstałam..spakowałam śpiewnik i wzięłam gitarę. Chłopcy nic nie mówili. Uśmiechnęłam się do nich i pokuśtykałam do wyjścia. Wyszłam z kawiarni i skierowałam się do parku..jakoś tam pokuśtykałam i dotarłam do mojego kochanego morderczego trio!..usiadłam koło Iwy na ławce.

-Shadow wreszcie myśleliśmy że do nas nie przyjdziesz!-Powiedział radośnie Harry. 

-Ja bym nie przyszła...nie obrażaj mnie Harry...-Zaśmiałam się i wyjęłam z futerału gitarę...em dobra tym razem ją nastroiłam...a nie jak ostatnio....

-Iwa podasz mój akordeon? -Zapytał Karol...Iwa uśmiechnęła się i spełniła prośbę...

-To co gramy? -Zapytałam i otworzyłam śpiewnik.

-Jesteś albo udajesz głupią...jesteśmy morderczym trio jasne że gramy! -Powiedział Harry który udawał obrażonego....znów się zaśmiałam.

-Oj uraziłam naszego Harrego..dobra a co w takim razie gramy?

-Em...może jakaś szanta...dawno nie było....-Zaproponowała Iwa....wszyscy skinęli głowami..zaczęłam szukać szant. Po chwili znalazłam jedną z moich ulubionych.

-No to Barbarossa! -Powiedziałam i zaczęliśmy grać.....

*********Trzy godziny później*******

-Głosu nie czuję....!-Poskarżyłam się Iwie na co ona wybuchła śmiechem.

-A głos się czuję...a to niespodzianka...-Nadal się ze mnie śmiała. Naprawdę gardło mi wysiadało...tak to się kończy trzy godziny bezustannego śpiewania. Schowałam gitarę i śpiewnik...chwila przerwy bo struny głosowe mi pękną...i te w gitarze zresztą też.

-Chłopaki przerwa Shadow nam wysiada...-Zaśmiała się Iwa i wstała z ławki.

-Ooo..Shadow czyżbyś się starzała? -Zapytał złośliwie Karol.

-Tak..wiesz 20 lat na karku...eh trzeba iść na emeryturę....-Powiedziałam z uśmiechem i próbowałam wstać...i...gleba....

-Kurde...znowu...-Mruknęłam pod nosem i jakoś wstałam....Harry i Karol zaczęli się śmiać na co ja skarciłam ich spojrzeniem.

-Ta....bardzo śmieszne...jednak dżentelmeni wymarli....-Powiedziałam zniechęcona.

-Ej no nie fochaj się Shadow....-Powiedział Harry.

-Też was lubię....wracam do domu..może Vincent i Izi nie spalili domu..może....-Powiedziałam biorąc futerał od gitary...a no właśnie jeszcze na kebaba do Ahmeda..heh..... 

*****Autorka****

Hej maczety..znów trochę czekania...ale cieszcie się że w ogóle jest...miałam ciężki tydzień...w ogóle teraz mi ciężko...em..tak..dobra chyba tyle do powiedzenia...chyba..do zobaczenia..chyba...pa!

Nowi zabójcy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz