-rozdział 7-

180 12 0
                                    

Niestety była w ciąży z tym dupkiem.
***
-Mamo nie martw się, pomogę Ci obiecuje.
-Ehh.. Paulinka. Dziękuje, że jesteś. Bez Ciebie nie dałabym rady. Nie wiem jak bym miała przez to przejść sama.
-Już jest dobrze. I obiecuje Ci, ten dupek nas popamięta. Nie wybaczę mu tego. Pożałuje jeszcze dnia, w którym Cię zdradził. Zobaczysz.- mamie po tych słowach poleciała łza z oka i przytuliła się do mnie bardzo mocno.
-Kocham Cię córeczko moja.
-Ja Ciebie też mamo.
-Nie chce Cię stracić...
-Nie stracisz uwierz mi nie dam się jak Konrad.
-Mam taką nadzieje.
-A właśnie. Kiedy jest ta rozprawa?
-Za dwa tygodnie. A co?
I dobrze, że za dwa. Za tydzień wychodzę więc ten dupek mnie popamięta. Nie będę patrzeć jak moja mama traci sobie życie i cierpi przez taką cipe.
-Nie nic. Dobra idź do domu się wyspać. Potem przyjdziesz. I pamiętaj, nie masz się tym frajerem przejmować, dobrze?
-Okej. Pa kocham Cię.
-Trzymaj się. Ja Ciebie też.- na pożegnanie przytuliłam się jeszcze z mamą. Po kilku minutach znudziło mi się rozmyślanie i patrzenie w ściany, więc jak to ja poszlam spać.

*Christian*

Gdy się obudziłem dochodziła 10. Zerwałem się z łóżka i poszedłem do łazienki.
Ciągle myślałem o mojej małej księżniczce, która leżała tam w tym przeklętym szpitalu. Byłem nadal zły na siebie za to, że powiedziałem jej o mnie i o Sarze. Jakim ja jestem debilem.

Ona tak to biedna przeżywa... Co ja zrobiłem, jestem skończonym dupkiem! Zraniłem moją kochaną Paulinkę. Ehh... Nie mogę o tym ciągle myśleć.

W końcu zdecydowałem, że napisze do Sary i z nią zerwe. Tak będzie lepiej. Chce tylko moją malutką misie. Oczywiście Sara miała problem i błagała bym z nią nie zrywał, ale i tak powoli nic do niej nie czułem. Nie, że jestem takim pojebem, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki,  czy jestem tylko z nimi dla dupy i cycków, ani nie dlatego bo muszę każdą przelecieć. Po prostu nie czułem nic do niej od kiedy, zobaczyłem moją Paulinkę. Ona jest taka cudowa, inteligentna, pomocna, kochana, czuła, przepięka. Po prostu ideał.
Jak się ogarnąłem, zjadłem śniadanie opóściłem hotel i ruszyłem w stronę szpitala. Na uszach miałem słuchawki i słuchałem muzyki. Potem zagłębiłem się w moich myślach. Ciągle myślałem o mojej Paulisi i o tym jak by było cudownie jak bym z nią był. Byłaby w siódmym niebie.
Po chwili wpadła na mnie jakaś dziewczyna. Najwidoczniej też była zmyślona.

-Oj przepraszam nic Ci się nie stało?- pytałem z troską.
-Nie, dzięki za troskę.- po chwil schyliłem się i pomogłem jej zbierać kartki i inne rzeczy. Jak zebrałem kartki wstałem i podałem jej.

Była dosyć wysoka ok. 175 cm wzrostu. Brunetka, niebieskie oczy, szczupła, ok 15-17 lat.

-Dzięki jeszcze raz. A tak wgóle to Jessi jestem.
-Christian, miło mi.
-Mi również.
-Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić do kawiarni?
-Z wielką chęcią.

Po drodze rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Czas szybko nam minął w drodze do kawiarni. Było przyjemnie. Przy okazji dowiedziałem się trochę o niej i zupełnie zapomniałemm w tym czasie o Pauli.
Potem jak zamawialiśmy pokłóciliśmy się kto płaci. Jessi była uparta i chciała zapłacić za siebie lecz ja wygrałem i ja jej postawiłem. Po chwili przyszły nasze zamówiena. Zjedliśmy ze smakiem wybrane rzeczy i śmialiśmy się ze wszystkiego. Potem zapłaciłem i poszliśmy do parku. Świetnie się z nią bwiłem. Wrzuciłem ją do wody a ona zaczęła mnie chlapać i po chwili sam się znajdowałem w jeziorku. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy, chlapaliśmy. Nie mogłem wytrzymać, musiałem ją pocałować. I tak zrobiłem. Pocałunek był długi i namiętny. Potem zrobiło mi się głupio i ją przeprosiłem. Oczywiście po chwili śmialiśmy się z tego znowu.
Zauważyłem, że jedna dziewczyna się na nas gapiła ale nie przejmowałem się tym zbytnio.

*Vanessa*

Właśnie miałam iść do Pauliny, poszłam sobie parkiem bo dawno w nim nie byłam. Zauważyłam wolną  ławkę i usiadłam na niej. Usiadłam naprzeciwko jeziorka. Nagle zobaczyłam jaką dziewczynę z chłopakiem. Nie przyglądałam im się zbytnio ale po dłuższej chwili przyglądania się poznałam trochę chłopaka. Przypominał mi kogoś tylko kogo cholera.... Matko czy to jest Christian?! No tak to on! Z niedowierzaniem chwyciłam za telefon i zrobiłam im potajemnie zdjęcie. Potem zaczęłam biec do Pauli...

Internetowa PrzyjaźńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz