1|LONA- Ceremonia mocy|

66 6 0
                                    

Do osiągnięcia pełnoletności zostało jej dwa dni. Dwa dni. Bała się, niby nie miała powodu bo przez całe życie z jej kryształem nic się nie działo. A rodzina uważała ją za wyjątkową, ale z jej rówieśnikami było całkiem inaczej. Zawsze stała gdzieś z boku, odrzucona czuła się inna. Koledzy nie wyprowadzali jej z błędu licznymi przezwiskami.

~*~

Dziasiaj miała wszystkim udowodnić swoją "normalność". Stała przed lustrem, przyglądając się sobie. Długie czarne włosy, takiego samego koloru oczu. Każdy kto w nie spojarzał musiał zatrzymać się chociaż na chwilę. Głęboka czerń. Była osobą chudą.

Przymierzała sukienkę swojej mamy. Suknia przygotowana na ceremonie.
Nie uważała się za piękność. Ale w ten dzień postanowiła nią byc (chociaż nigdy nie grzeszyła urodą). Z mamą zaplanowały by pofalować jej włosy i przyozdobić subtelnie kwiatami wiśni. Z rodzicami miała dobry kontakt. Jednak była córeczką tatusia. W czasie dzieciństwa to on ją wspierał, pocieszał, zawsze obracał ich kłótnie w żart, kochała go.

Ceremonia, obrzęd przydzielenia mocy odbywał się na głównym placu w Ref. Udawali się tam wszyscy z kraju - tradycja. Każdy przechodził testy czy wykazuje talent. Po testach wymazywyno pamięć, nie wiedziała dlaczego, ale było to dość dziwne. Na koniec każdemu została przydzielona para-na ostateczny pojedynek w którym (powinnna) objawić sie moc
W Sarum każdy miał dostęp do nauki, nie było tutaj nizin społecznych. Lona miała podstawowe wykształcenie. Najbardziej lubiła czytać. Opowieści lepsze czy gorsze, pozwalały jej zapomnieć o zmartwieniach i żyć w innym świecie, lepszym świecie. Tata obiecał jej że kiedyś odwiedzą wielką bibliotekę w Moronie.

Teraz dokonywała ostatnich poprawek w wyglądzie. Myślała nad swoją mocą w czym byłaby dobra? Talenty były rozmaite. Zaczynając od żywiołów, po władzę nad owadami. Ale co w niej drzemie? Wyobrażała sobie jak zostaje jedną z magów wiatru. Kochała jak wiatr delikatnie wplatał jej się we włosy, jak zmuszał drzewa do tańca a ona tańczyła razem z nimi.
-Lona, kochanie musimy się zbierać - słowa matki przerwały jej rozmyślanie. Zebrała sie do wyjścia zakładając czarny płaszcz. Pogoda dzisiaj odzwierciedlała jej nastrój - szare chmury, ciemne niebo niepewne czy spuścić mieszkańcą deszcz czy pozwolić wyjść słońcu. Ona również niepewna swojej mocy wyszła wraz z rodzicami.

Na plac doszli piechotą zaledwie 300m. Ceremonia odbywała sie wiosną. Kolorowe kwiaty i wstążki ozdabiały lampy. Arena na samym środku gdzie każdy przechodził testy była pozłacana. Rynek i całe miasto było piękne. Każda uliczka zbudowana z marmuru. Jak wyglądał pałac króla?
W srodku była tylko raz. Kiedy każde dziecko zostawało zapisane jako mieszkaniec. Zapamiętała wielkie okna, tak były przeogromne. Cały budynek był z płyt marmuru. Pozłacaną brame wejściową zdobiły kamienie szlachetne.

Przed areną już ustawiła sie kolejka szesnastolatków wraz z rodzicami by potwierdzić swoją obecność i udać sie na testy. Lona podeszła na sam koniec. Czekała i czekała na swoją kolej. Czekała.

Co działo się na testach?

Wędrownik z SarumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz