Gdy Lona się uspokoiła, wciąż siedziała wtulona w jego pierś. Chyba przestała słuchać oświeconego. Czy uda mu się ją przekonać do zakonu?
Może dziewczyna zamknie się w sobie po śmierci rodziców? Z tego co zauważył, a w ostatnich latach często ją obserwował nie miała przyjaciół. Jej sytuacja mogła się skończyć albo masą znajomych z powodu wyjątkowego kamienia, lub odtrąceniem i miano dziwaczki. Co on o niej myślał, może już miała te 16 lat ale wciąż będzie dla niego tą małą zagubioną dziewczynką. Jego dziewczynką.
-Lono, ja ja muszę ci coś powiedzieć. Ale pamiętaj, że wszystko bedzie dobrze.- Wyswobodził ją ze swoich objęć.
Evan nie był pewny czy zdradzenie przepowiedni dziewczynie bedzie dobre. Ale musiał, nie mogł jej tak oszukiwać. Może inni oświeceni go zawieszą...albo odbiorą moc.
-Evanie ja, ja nie wiem co mam zrobić. Czy ta moc, czy ja się jej naucze? Czy kiedyś w końcu będę normalna? - Smutek w jej głosie łamał mu serce.
-Lono, ty nie jesteś normalna. Ty jesteś wybranką.- Chyba źle zaczął tą rozmowę.
Dziewczyna zaniemówiła albo nie zrozumiała.
-Masz moc, która sprowadzi nasz kr....-Tak ważne wyznanie przerwał mu głośny huk otwierania drzwi.Wyczuł wyraźne aury mocy...dziesięć może dwanaście osób. Wrogie emocje. Czyżby zakapturzone postacie odważyły się zaatakować?
Szybko chycił oszołomioną Lone za rękę i chciał pobiec ku ukrytemu przejściu, ale poczuł pocisk mocy lecący w ich stronę. Z łatwością go odbił. Zauważyli Lone, nie rozumiał dlaczego im tak na niej zależy. Nie wiedział co się stało w czasie pojedynku, ale chyba wyzwolili moc dziewczyny....o co im chodzi?W pomieszczeniu obrad zaczęła się walka. Grupa wybrała idealny moment nikt się jej nie spodziewał. Nie uda mu się uciec, ale samej Lonie tak, jeśli będzie ją osłaniał.
-Jak najszybciej masz się dostać do ściany z płaskorzeźbą, dotknij postaci z łukiem. Uciekaj Lono!- To wszystko działo się zbyt szybko.
Dziewczyna nie mogła przedrzeć się przez tłum chaotycznie walczących ludzi, raz musiała upaść by nie zostać trafiona przez falę ognia. Zakon został zaatakowany przez te same postacie w kapturach Lona nie dostrzegała ich twarzy. Próbowała dostać się do ściany wskazanej przez Evana.Każda postać wykuta w ścianie miała łuk! Dotykała płaskorzeźb, lecz żadne przejście się nie ukazało. Już miała się poddać i poszukać zakonnika, ale przez przypadek musneła pięte jednego z łuczników i usłyszała trzask. Drzwi stanęły przed nią otworem. Bez wachania zaczęła biec.
W ciemnym korytarzu unosił się zapach stęchlizny a na ścianach osadzała się wilgoć. Biegła ile sił w nogach, ale powoli zaczynał jej dokuczać ból w płucach.ELIAS
Znowu popełniał błąd, ale nie mógł tego tak zostawić. Może to tylko przeczucia, ale wiedział że w czasie ataku pójdzie coś nie tak. Nie był pilnowany a więc z łatwością mógł się wymknąć. Założył strój wędrowników- czarny długi płaszcz, pod nim czarny kombinezon a na rekach rękawice pozwalające lepiej kształtować moc. Lubiał się przyglądać swojemu odbiciu gdy miał na sobie płaszcz, czuł wtedy potężną moc a wspomnienia z najlepszych misji powracały nadbudowując jego ego.
Jego harakter i styl bycia był cieżki, przyjaciele nie mieli łatwo. Ale tak naprawdę Elias krył się za maską pewności siebie, w głebi duszy nigdy nie umiał zapanować nad emocjami. Nigdy nic nie poczuł.
Przyajaciół a raczej znajomych miał tylko w szeregach wędrowników. W wolnym czasie ćwiczył. Uwielbiał wyzwalać swoją moc. W sali treningowej nie może dac upustu swoim emocjom, dlatego zawsze w nocy wychodzi na wielkie pustkowie. Tam potrafi wznieść ogromną burzę piaskową czy przenieś połowe pustyni z jednego końca na drugi. Magia wiatru pozwalała mu się uspokoić.Wędrownicy posiadali wiele informacji o zakonie. Elias bez trudu przedostał sie do krainy magią a do samego budynku musiał wejść jednym z tajnych przejść, które prowadzi prosto do sali gdzie jest zebranie. Łatwe prawda?
Wszedł do tajemniczego tunelu, z obrzydzeniem stwierdził, że podłoga jest dziwnie miękka a zapach nie należy do najładniejszych. Biegł szybkim truchtem. Gdy wchodził głębiej korytarz stawał się ciemniejszy. Nagle na kogoś wpadł. Było tak ciemno, że dopiero po przyzwyczajeniu oczu do ciemności i dokładniejszym przyjrzeniu się osobie rozpoznał ją. Odruchowo wchycił ją za nadgarstki i przygwozdził do ściany. Widząc, że dziewczyna próbuje krzyknąć zakrył jej usta dłonią. Wzrokiem błądziła po jego twarzy. Nie mogł się oprzeć by nie spojrzeć w jej oczy. Oczy tak piękne i pełne strachu.EVAN
Lona jest bezpieczna. Uspokajała go ta myśl. Tunelem powinna wydostać się na zewnątrz i się gdzieś ukryć. Ci głupcy nawet nie zauważyli, że zniknęła. Po ich mocarnym ataku rozpętała się wielka burza. Uderzenia mocy leciały we wszystkie kierunki. Malunki na ścianach zostały zniszczone a krzesła doszczętnie stratowane. Evan walczył bez wytchnienia, nie czuł zmęczenia w przeciwieństwie do ich wrogów. Czuł jak ich witalne siły słabną. Zakonnicy pozwolą im uciec? Nie napewno nie, najmniej surową karą będzie odebranie mocy ale zdziwi się jak nie zostaną zabici. Po cichu w murach zakonu z dala od miasta by nie wydało się o buntach i możliwości sprzeciwstawieniu się władzy.Nagle usłyszał dziewczęcy wysoki krzyk. Pełen przerażenia, wyczuł aurę Lony. Jest coraz bliżej sali a nie wyjścia. Dlaczego się wraca? Bał się o nią wiedział, że coś się jej stało czy to móżliwe, że ktoś pobiegł za nią?
Oderwał się od waliki, a jego wzrok powędrował ku nie zamknięte mu przejściu.
Postanowił biec w tamtą stronę osłaniając się metalową tarczą mocy.Nie zdążył nawet wytworzyć tarczy, gdyż z wielkim hukiem przez tajemniczy tunel wpadły dwie osoby. Lona trzymana przez jedną wrogo nastawioną osobę. Wszystkie zakapturzone postacie zwróciły się ku niej. Nie zaprzestali ataków, ale jeden z nich kierował swe ręce w jej stronę. Dziewczyna nie mogła nic zrobić, wyczuwał jej strach. Bez najmniejszego namysłu rzucił by osłonić Lone. Nie mógł pozwolić by coś się jej stało, nie gdy odzyskał jej przyjaźń.
Przestając skupiać się na walce Evan nie zauważył jak jeden z wędrowników uderza w niego promieniem prądu.
Ciało zakonnika bezsilnie upada na ziemię. Lona nie mogąc już dłużej na to patrzeć, wyrywa się z uścisku jej prześladowc, i podbiega do Evana.Jej piękne oczy. Blada cera i czarne jak noc włosy. Wreszcie ją widzi. Czuje jak krople łez spływają mu po policzku. Wokół jest tylko światło i chaos. Bał się śmierci lecz teraz czuje spokój. Czytał o przypadkach jak oświeceni w chwili zgonu odzyskują zdolność widzenia.
Dotknął jej mokrego od łez policzka.
-Lono, nie zapominaj jesteś wyjątkową dziewczyną.
-Evanie nie możesz mi tego zrobić, proszę miało się wszystko ułożyć!- Czarnowłosa była tak zrozpaczona.
Przytuliła się do jego ciała i delikatnie wyszeptała łamiących się głosem:
-Jestem twoją małą, wyjątkową dziewczynką-
Evan już nie usłyszał tego wyznania.
Tylko bezszelestnie osunął się w jej ramionach odchodząc.Tadammmm, wiem że trochę się spoźniłam, ale książka ma już wszystkie przygotowane (nie napisane;) ) rozdziały. Jestem nawet zadowolona. Do końca wakacji raczej napiszę :)). Ogólnie jest to najdłuższy rozdział 1081 słów książki! No, proszę o komontarze, podwyższam poprzeczkę 3gwiazdki i 2kom=następny rozdział! (Chyba że się nie wyrobię). Wiem że dialogi w książce mi nie za bardzo wychodzą dlatego jest ich tak mało....chyba że chcecie więcej to napiszcie. Fajnie że czytacie!
Susi_dur-👊
(Na błędy nie zwracającie uwagi...)
CZYTASZ
Wędrownik z Sarum
FantasyOpowieść o niezwykłym świecie, niezwykłej dziewczynie i jak zawsze o niezwykłym uczuciu. Magiczna kraina kryjąca magiczne tajemnice. Przeczytaj, zobacz i poczuj.