Rozdział IV

353 33 4
                                    

Rozdział postanowiłam podzielić na trzy części. :)

***
- Tikki, co ja mam teraz zrobić? - spanikowałam.

Moja przyjaciółka była w tej sytuacji bezsilna.

- Nie chcę być kotem na zawsze! - pisnęłam.

Zdjęłam wachlarze z biodra. Zakręciłam nimi. Nagle w niespodziewany sposób połączyły się i utworzyły... portal? Tak, dobrze mówię? Dotknęłam obramówki. Zaczęła mnie wciągać do środka.

- AAA! Tikki! - wrzasnęłam próbując się chwycić poręczy sofy.

Wpadłam do portalu. Oślepiająca biel i wylądowałam... W domu Nathana. Wachlarze opadły koło mnie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znajdowałam. Nic specjalnego. Wstałam i zaczęłam otrzepywać się z kurzu. To od dzisiaj będę musiała być dwiema bohaterkami na raz? Jak ja się z tym wyrobię? Spojrzałam na wachlarze. W jednym było ukryte coś na kształt yo-yo Biedronki, tylko dużo mniejsze. Pewnie do łapania akum. Zmarszczyłam brwi i wyszłam przez okno z chatki Nathana. Wszyscy zaczęli pokazywać na mnie palcami. Jako Biedronka byłam na zabój zakochana w Czarnym Kocie, więc to może być totalne przeciwieństwo Biedrony. Tutaj zostanę całkiem niedostępna, skupię się tylko na swojej pracy. Klasnęłam w dłonie. Na dachu zobaczyłam Kota. O wilku mowa! Wpatrywaliśmy się uparcie w swoje oczy. Czarny Kot wyglądał jakby zobaczył milion dolarów. Matko, zakochał się we mnie? To znaczy, w Białej Tygrysicy? Zaśmiałam się z beznadziejności tej sytuacji. Przygryzłam wargę i zrobiłam przejście w przód na rękach. Ale byłam leciutka! Teraz robienie salt i innych akrobacji nie sprawi mi kłopotu. Wyszczerzyłam kły do chłopaka. O nie, teraz będę miała na utrzymaniu dwojga kwami. Przejechałam pazurami po twarzy. Teraz wyglądałam jak krwiożercza bestia z wściekle czerwonymi oczami. Podeszłam do mojego partnera.

- Jesteś nową super bohaterką? - zapytał zdumiony.

Odchrząknęłam.

- A nie widać? - przyjrzałam się dokładniej Kotu.

- Jasne, że widać, kochanie. - uśmiechnął się zadziornie, a ja przewróciłam oczami.

Jak on śmiał! Policzę się z nim. Zacisnęłam dłonie w pięści.

- O, żartowniś z ciebie jak widzę. - mruknęłam.

Tłumek Egipcjan zbiegł się, żeby zapytać kim jestem i co tutaj robię. Grzecznie i cierpliwie odpowiadałam na zadane mi pytania. Po skończonym wywiadzie pomachałam wszystkim i zniknęłam w krzakach. Zaczęłam iść coraz wolniej i chwytać się za głowę.

***
*Nathan*

Białowłosa dziewczyna była przepiękna. Całkowicie wybiła mi z głowy Aidę. Aida i tak mnie nie zauważa. Co mam do stracenia? Toczyłem ze sobą wewnętrzną walkę. Po jakiejś minucie prychnąłem i położyłem się na jednym z dachów. Spoglądałem na zachód słońca. Moje życie jest do dupy. Może nie do końca, bo jednak dostałem Plagga. A raczej przewróciłem się o pudełeczko z nim. Traktuję to jak należytą mi nagrodę. Nie zasłużyłem na nic, nawet na taką przyjaciółkę jaką jest Aida. Nie zamierzam psuć tej przyjaźni. Mamy szesnaście lat. Pora się wreszcie szczęśliwie zakochać.

***
*Aida*

W swoim pokoju praktycznie chodziłam po ścianach w poszukiwaniu pomysłu, dzięki któremu pozbędę się tego cholernego stroju. Nagle mnie oświeciło.

- Odmień! - powiedziałam głosem tylko trochę głośniejszym od szeptu.

Myśląc, że to nie zadziała chciałam się rozpłakać, ale w ostatniej chwili kostium zaczął znikać z mojego ciała. Na moje dłonie spadł malutki tygrysek.

- Jestem Igazzi. - stworzonko kichnęło - Już wyjaśniam.

Było bardzo urocze. Przejrzałam się w lustrze i wrzasnęłam. Nadal miałam czerwone oczy.

- Będę twoim kwami. Kwami to... - nie dokończył, bo zobaczył zdumioną Tikki siedzącą na moim ramieniu.

- No nie. Składam reklamację! Już kolejny raz wysyłają mnie do dziewczyny, która już ma Miraculum! - pokręcił z niedowierzaniem główką i wyrzucił małe łapki w górę.

Potocznie mówiąc... Mnie i Tikki zamurowało.

- Dobra. W każdym razie jestem kwami Białej Tygrysicy. Daję ci moc władania czasem i miejscami. Twoja moc to "linia czasu". Gdy jej użyjesz, czas zostaje zatrzymany na pięć minut. Sama masz też tyle do przemiany w ludzką dziewczynę. Efekty uboczne tego potężnego Miraculum to przede wszystkim czerwone oczy i płakanie krwią. Ja sam się nią żywię. Musisz ją dla mnie zdobyć, jeśli chcesz, by po użyciu swojej mocy znowu się przemienić. - oświadczył Igazzi.

- Nie idzie się tego jakoś pozbyć? Chociaż tych czerwonych oczu. - powiedziałam płaczliwym tonem.

- Nie, chyba, że masz ochotę codziennie pić dwa litry krwi. - zachichotał Igazzi.

Przełknęłam gulę w gardle. Dwa litry krwi? Codziennie?

- Podobno płaczę krwią. Nie możesz się nią żywić? Bo skąd ja ci wezmę krew? - zapytałam patrząc podejrzliwie na tygryska.

- Twoja krew jest trucizną. Gdy zaczniesz płakać lub się zranisz, pod żadnym pozorem jej nie próbuj. Inaczej umrzesz. - jego oczka zabłysły  - Igazi to inaczej krew, nie spodziewaj się po mnie, że będę jadł czekoladę lub piasek.

Zaczęłam obgryzać paznokcie.

- Czyli mówisz, że codziennie dwa litry krwi  i po czerwonych oczach nie będzie śladu? - upewniłam się.

Igazzi kiwnął głową. Dałam znak, że oboje mają tutaj zostać. Ułożyłam włosy tak, żeby zastawiały mi oczy. Zeszłam na dół do połowy schodów.

- Służki! - wrzasnęłam - Przynieście mi proszę trzy litry krwi, proszę!

Mam nadzieję, że nie będą zadawały zbędnych pytań.
Jeden dla mojego drugiego kwami, a dwa dla mnie. Obym wypiła bez problemów. Rozległ się stukot obcasów.

- Księżniczko, krew wedle życzenia. Tylko, niech mi księżniczka powie, po co księżniczce krew? - zdziwiła się jedna z moich ulubionych służek.

- Słyszałam, że yyy, kąpiel w niej pomaga na skórę. - strzeliłam.

Służka ukłoniła się i zniknęła w drzwiach kuchni.

Postawiłam dzban na stole. Igazzi podleciał, usiadł na krawędzi naczynia i zaczął pić.  Gdy trochę upił jego pyszczek cały był pokryty czerwonym osadem. Roześmiana wzięłam go na dłoń i delikatnie przetarłam mu wąsy w celu pozbycia się krwi z futerka. Następnie odstawiłam go na kanapę i sięgnęłam po dzban.

- Raz się żyje, pomyślałam.

Jednych szybkim ruchem przystawiłam naczynie do ust. Krew smakowała jak gęsty miód. Na początku lekko się skrzywiłam, ale smak nie był najgorszy. Tikki z przerażeniem patrzyła na tę scenę. Spojrzałam w lustro. Nadal miałam czerwone oczy. Ktoś zapukał do drzwi. Pobiegłam otworzyć.

- Co ty tutaj robisz? - wykrztusiłam.

*******

Wydało mi się lepszym pomysłem, żeby ten rozdział rozbić na trzy części. :)

Nie wiem kiedy dodam kolejną, bo w czwartek mam okulistę. (ogólnie cały tydzień mam zawalony)

PS: Kolejny rozdział "Proszę, zapomnij mi" pojawi się w tę sobotę. :)
 





Miraculous: Egipskie ciemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz