Rozdział I

832 50 22
                                    

*Aida*
Na moim ciele zaczęła pojawiać się zwiewna, piękna, czerwona sukienka w czarne kropki. Na nogach miałam sandały. Moje czarne włosy, prawie sięgające kostek, zostały zaplecione  czerwoną wstążką w gruby warkocz. Na mojej twarzy pojawiła się maska w taki sam wzór jak sukienka, z bliżej nieokreślonego materiału. Moje biodro owinął cienki sznurek, na którym zostało zawieszone rzekome yo-yo, o którym mówiła Tikki.
Od dziś jestem Biedronką, kropkowana pani szczęścia! Aidy, córki Ramzesa II już nie ma!
Zeskoczyłam z balustrady na ziemię. Spojrzałam na "swój" pałac. Wielbłądy stojące u podnóża świątyni... otaczający mnie piach. Na niebie jak zawsze znajdowało się gorące pustynne słońce. Mimo tego skórę miałam z porcelany. Nie mam pojęcia, dlaczego nie działają na mnie promyki słońca.
Nagle przypomniała mi się rozmowa z moim ojcem.

"- Aida! Masz już szesnaście lat! W twoim wieku kobiety są już zamężne i posiadają dzieci! Nie okryj mnie hańbą!
- Przykro mi, ojcze, ale nie jestem taka jak inne kobiety! - wykrzyczałam mu wtedy w twarz, na co moja młodsza siostra zareagowała oburzeniem, ze względu na brak szacunku"


Ja w przeciwieństwie do tych tępych jak czekan idiotek, nie dam sobie zrobić brzucha!
Ra by ich wyśmiał!

*Nathan*

W kostiumie Kota (który składał się z jedynie z maski, uszów, ogona, kilku bransolet i przepaski shenti)
zacząłem skakać po słomianych dachach cywilizacji egipskiej.  Strasznie chciałem się stąd wyrwać i teraz mam okazję, ale muszę tutaj siedzieć i pokonać jakiegoś dekla z akumami.
Przez pierwsze pięć minut badałem rzekomy materiał, z którego została wykonana maska. Był dziwny w dotyku, taki śliski.
Na jednym z dachów siedziała dziewczyna w czerwonej sukni w czarne kropki do złudzenia przypominającą moją przyjaciółkę Aidę. Od razu wykreśliłem tę myśl. Ona jest zbyt... dumna na bycie super bohaterką.

- Cześć.  - powiedziałem - To ty jesteś moją nową partnerką?

- Tak. - odwróciła się i zaniemówiła...mogłem ujrzeć jej twarz, na której podobnie jak na mojej znajdowała się maska z lateksu - Ale jesteś podobny do...

Nie dałem jej dokończyć, bo zakryłem jej usta ręką.

- Ciii... Nie możemy znać swoich tożsamości! Nic nie mów. - szepnąłem.

Biedronka (tak ją nazwałem) wpatrywała się we mnie (co było trochę niepokojące) jak zahipnotyzowana i wyszczerzyła swoje bielutkie, równe zęby w uśmiechu.

- Dobrze, Kiciu.

- Yyy... Dobra. - zmarszczyłem brwi.
Przerwał nam donośny huk.

*Aida*

Wpatrywałam się w jego piękne kocie oczy. Chyba się zakochałam. (Damska wersja Czarnego Kota? xD ~Dop. Autorki)
Usłyszałam krzyk.
Czarny Kot jak oparzony zerwał się z miejsca. Westchnęłam i również wstałam. Kurcze, czemu ja zawsze mam takie niepowodzenie w miłości? Zrobiłam smutne oczy i ruszyłam za Kotem.
Ugh, tupnęłam nogą, bo znowu do moich myśli wtargnął strzępek rozmów z ojcem.

"- Nie interesuje mnie to co ty chcesz! Masz wyjść za mąż za osobę, którą ci wyznaczę! Nie masz nic do gadania."

 
Czarnowłosy chłopak posłał mi pytające spojrzenie. Znowu zrobiłam maślane oczka. Mój nowy ukochany klepnął się ze zrezygnowaniem w czoło.

- Czemu trafiła mi się jakaś niedorozwinięta partnerka. - mruknął do siebie - Możesz przestać cudować? - dodał głośniej - Mamy duszę do uratowania. Ra zesłał nam te Miracula. Będzie zły, jeżeli nie wykonamy swojej powinności.

Jakiej znowu powinności?! Ja tu jestem, po pierwsze:
a) z własnej woli
b) chciałam się urwać z zajęć czytania hieroglifów
c) mam dosyć swojego ojca
Mam dalej wymieniać?
Znalazłoby się jeszcze parę podpunktów!

Z rozmyślań wytrącił mnie głos Czarnego Kota.

- Patrz, tam jest zaakumanizowana (Nie ogarniam jak się to pisze, poprawcie mnie. ~Dop. Autorki) osoba. - wskazał jakiś odległy punkcik, którego kompletnie nie dostrzegłam.

- Ja, w przeciwieństwie do ciebie, nie mam wyostrzonych kocich zmysłów. - mruknęłam, zła, że jest lepszy ode mnie.

Przetarłam oczy i wydęłam wargi. Chłopak wzruszył ramionami i chwycił mnie za rękę, jednocześnie pociągając w stronę opętanej osoby.

"To nasza pierwsza misja, nie możemy jej zawalić", przemknęło mi przez myśl.

Moim oczom ukazała się jedna z moich sióstr.

- Zaina! - wrzasnęłam i wyrwałam się z uścisku bruneta.

Czarny Kot chwycił mnie za mój długi warkocz.

- Skąd ją znasz? - zapytał i uniósł brwi

Wybiło mnie to z rytmu.

- Yyy... - zaczęłam się jąkać- To-o... Moja znajoma!

- Córka Faraona? Przecież ona z nikim się nie zadaje.

- To nie prawda. - oburzyłam się - Zaina jest wspaniałą sio... kumpelą!

- Jak chcesz. - chyba mi nie uwierzył.

Podobnie jak on wzruszyłam ramionami i pobiegłam, by pomóc mojej małej dwunastoletniej siostrzyczce. Była ubrana w strój faraona. Wiem to, ponieważ taki sam nosi nasz ojciec. Chciałam podejść bliżej, ale,  rozległ się jej doniosły głos:

- Horusie, daj mi swe skrzydła!

Wzbiła się w przestworza. Niewiele myśląc...

- Szczęśliwy traf!

No okay, sorry ludzie, ale to było na spontanie.
W moich dłoniach wylądowała cienka lina na oko, na cztery metry. Kot lekko spanikowany wykrzyknął:

- Kotaklizm!

Ruszył w stronę Zainy, która przystanęła pół metra nad ziemią, odwrócona tyłem do nas. Machnął dłonią i zamiast w jej ukochany naszyjnik, w którym na 100% była akuma, dotknął jej gołego ramienia.
Dziewczyna osunęła się na ziemię. Z jej popiołów wyleciała akuma.

- Nie! - usłyszałam swój rozpaczliwy jęk.

Czarnowłosy chłopak odwrócił się w moją stronę, ze smutnym wrazem twarzy i poleciał do mnie by przeprosić. Szybko, cała we łzach, złapałam niebezpiecznego demona.

- Pora wypędzić złe moce. - załkałam - Niezwykła Biedronka.

Upadłam na piaskowiec i schowałam twarz w dłoniach.
Pik,  pik. Z mojego kolczyka zniknęła pierwsza kropeczka. Nic mnie to nie obchodziło! Uderzyłam dłonią w gorący piasek.

- Biedronko, zobacz. - wyszeptał mój partner.

Pokręciłam głową. W końcu ktoś gwałtownie chwycił mnie za ramiona i kazał spojrzeć.
Na piasku... stała cała i zdrowa Zaina. Szybko znalazłam się przy niej i mocno ją przytuliłam. Dwunastoletnia dziewczynka patrzyła na mnie nic nie rozumiejącym wzrokiem.

- Kim jesteś? - spytała i dotknęła mojego warkocza.

- Jestem Biedronka. - powiedziałam i podniosłam głos - Ja - Biedronka i Czarny Kot dopilnujemy, żeby nigdy nic wam się nie stało! - następnie ukłoniłam się i zniknęłam, wciąż czując na sobie spojrzenie tłumu ludzi.

Zniknęła ostatnia kropka.
Odmieniłam się będąc w swoim pokoju. Teraz na nowo byłam zwykłą Aidą. Zorientowałam się, że nie wykorzystałam rzeczy ze szczęśliwego trafu. Prychnęłam na tę beznadziejną moc i podałam Tikki na mój rozkaz, świeżo upieczone ciastka. Może różnią się trochę od tych co opisała, bo nie mam pojęcia co to czekolada.
Całkiem wykończona kazałam napełnić swoją wannę kozim mlekiem. Chciałam wreszcie odpocząć.

*Nathan*

- Skąd ja Ci wytrzasnę camembert?! - krzyczałem na swojego kwami - I co to w ogóle jest?!

- Ser. - ziewnął Plagg - Ewentualnie może być zwykły, najzwyklejszy ser pod słońcem, jak już jesteś taki biedny.

- Jakbyś jeszcze się nie zorientował, mieszkam w najbiedniejszej chatce, jaką tylko można znaleźć. Tylko dzięki Aidzie nie gniję na ulicy! - warknąłem.

Stworek uniósł ręce w obrończym geście.

- Luzik, chłopie. - wyszczerzył ząbki - Zawiń jakiś serek i będzie cud miód.

Zacisnąłem pięści i przyczaiłem się za kartonami. Jakieś parę metrów dalej znajdowało się stoisko z serami. Gdy tylko zauważyłem, że sprzedawca odszedł na chwilę do sąsiedniego straganu, podreptałem pod nie i ukradłem dwa krążki sera. Sprzedawca odwrócił się, ale ja już zdążyłem zrobić susa za drewnianą skrzynię. Wyściubiłem czubek głowy zza skrzyni i pokazałem mu język. Na szczęście tego nie widział (chyba).
Podniosłem się z godnością (o ile złodziej może mieć godność) i otrzepałem swoje spodenki. Biegiem wracałem do domu. Zamknąłem za sobą prowizoryczne drzwi i znowu ujrzałem w kącie pokoju, węża. Zaraz mnie coś trafi! Wracam zmęczony po długiej akcji, a tu na chatę wbijają mi węże. Brakuje jeszcze, żeby powiedział "Z buta wjeżdżam". Zdenerwowany wyrzuciłem go, uważając, żeby mnie nie ukąsił. Odetchnąłem z ulgą i wypuściłem Plagga.

- Czyli tu mieszkasz, panie biedna koza? -stworek wybuchnął śmiechem.

Skrzywiłem się i podałem mu kawałek sera. Zrezygnowany rzuciłem się na swoje łóżko praktycznie od razu zasypiając.


*********
I jak? :3 Pierwszy raz piszę o starożytnym Egipcie, więc bądźcie, proszę, wyrozumiali. :'D
Zagłosuj, skomentuj, poleć znajomym! - masz mnóstwo możliwości do wyboru. :3
Następny rozdział w piątek! :)


PS: Parę osób pisało, żeby zrobić stroje typowo egipskie, więc taddam - zrobiłam. Swoją drogą też sobie nie wyobrażałam biegającego Nathana przykrytego od stóp po samą głowę lateksem. :P


Miraculous: Egipskie ciemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz