#4 Co, Siekiery !?

54 3 0
                                    

Obudziłam się o 10:49. Za oknem padał deszcz, było zimno. Wtuliłam się w śpiącego Kube i prubowalam się ocieplić. Kuba się obudził.

Hmmm? Która to godzina? Co ci jest?

Mruknął Kuba spowrotem kładząc głowę na poduszkę.

10:49. Jest mi bardzo zimno. Czy ty mnie wogule słuchasz?

Powiedziałam ironicznie. On tylko przytakną i przytulił. Odrazu zrobiło mi się się cieplej. Znowu zasnęłam. Obudziłam się. Spojrzałam na zegar na stoliku. 12:48. O kuźwa. Mówiłam w myśli. Prubowałam się wygramolić z ciepłych i przytulnych rąk Kuby. Lekko go szturhnelam, on mnie puścił, a ja poszłam się przebrać. Wzięłam ze sobą inny strój. Wzięłam go i znikałam w drzwiach łazienki. Tym razem założyłam siwą sukienkę (w mediach). Zeszłam na dół. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam mleko, którym zmalałam moje ulubione płatki.

Hej śpiochu,  wstawaj. Nie pamiętasz poniedziałek.

O matko!  Znowu do tej zasranej szkoły.

Nagle zadzwonił budzik. Kuba miał już zamiar go wyłączyć, lecz ja mu przeszkodziłam i zabrałam telefon i poszłam na drugi koniec pokoju pogłaszając telefon.

Ej no... Wyłącz to !

To przyjć i sam go weś.

Położyłam telefon na półce i poszłam do pokoju. Biedny Kuba wyciągają go z kanapy i to w tak okropny sposób. Niechetny wstał i wyłączył budzik. Wzią czyste ubrania i poszedł się ogarnąć. Jak zwykle włosy na żel. Z łazienki wyszedł zupełnie inny "facet".

No no no. Ale słodko wyglądasz. Kurde, zaraz tu żygnę toczą i  jednorożcami.

Hahaha! Ale śmieszne. Wyglądam jak stuletnie GOWNO!

■ Szkoła ■

Wyszliśmy z domu i szybko ruszyliśmy w stronę szkoły. Zdążyliśmy na dzwonek. Po lekcji poszliśmy pod salę fizyczną. Do nas podeszła Candy, robiąc maślane oczka.

Hej Kuba. Możemy pogadać.

Najpierw spojrzał na mnie, a potem na Candy.

No dawaj. O co chodzi?

Ale bez kogoś.

Spojrzała na mnie zlowrogo. Popatrzyłam na Kube wzrokiem mówiącym " nie rub tego ".

Nie! Jeśli chcesz coś powiedzieć to tu.

Candy poszła wylewając na nas swój napój. Co za upośledzone dziecko. Myślałam patrząc się w jej stronę. Kuba pomógł mi wstać.

Co za ciołek. Choć się przebierzemy.

Otworzyłam swoją szawkę i wyjęłam z niej bluzkę na w-f. Wróciliśmy pod klasę. Po minucie zadzwonił dzwonek. Każda klasa weszła już do sali, a naszej pani jeszcze nie było. W tej chwili poszedł do nas nasz wspaniały wychowawca. 

A co wy zwierzyńce tu jeszcze róbcie.

On zawsze nas nazywa zwierzyńcami. 

Przecież macie tylko pierwszą lekcję. Już zmykać do domów.

Powiedział z uśmiechem wychowawca.  Wzięłam swoją torbę i uczyłam w stronę domu. Poszłam przez park. Był on mały, a dookoła rosły wielkie drzewa blisko siebie. Kochałam tam godzić latem, bo zawsze był tam cień. Miałam już wychodzić z lasu. Poczułam chłód na prawym ramieniu i czyiś oddech na karku. Szybko wyciągnęłam sztylet z kieszeni i odwróciłam się. Nikogo tam nie było. Ani jednej żywej duszy. Pewnie znowu te moje wymysły. Poszłam dalej. Poczułam dziwne uczucie, jakby ktoś mnie obserwował. Z każdym krokiem te uczucie było silniejsze. Zaczęłam biec. Dobiegłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi. Opadłam się rękoma o kolana i zaczęłam dyszeć. Znowu moje urojenia. Poszłam do łazienki ogarnąć to coś na mojej głowie co zwą się włosami po ucieczce przed..... Właściwie przed nikim. Brawo ja. Po rozczesaniu ich spałam je od tyłu w kok i wzięłam telefon z słuchawkami. Poszłam na spacer do lasu obok mojego domu słuchając muzyki. Szłam przed siebie jakieś cztery minuty i zauważyłam wielkie drzewo. Usiadłam na ziemi opierając się o pień i zamknęłam oczy wsłuchiwając się w rytm melodii. Zasnęłam. Obudził mnie głośny szelest liści. Wstałam i przetarłam oczy. Rozejrzałam się dookoła. Nagle zauważyłam siekierę lecącą w moją stronę. Zrobiłam szybki unik.  Człowiek przedemną miał jeszcze drugą.  Zrobiłam to co każdy przeciętny człowiek by zrobił. Zaczęłam wiać co sił w nogach. Tajemniczy mężczyzna zaczą biec za mną. Odwróciłam się, by sprawdzić czy go zgubiłam. Było pusto.

Chyba go zgubiłam.

Mówiłam sama do siebie. Podniosłam głowę. Dostałam szoku. On tam stał. Zaczęłam biec w drugą stronę. Chłopak był szybszy i mnie złapał. Przyłożył mi chustę namoczoną jakimś płynem do ust i nosa. Po chwili odpłynełam.

Love Story / Ticki TobyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz