#6 Nie no. Całuje się z mordercą!

66 3 0
                                    

Doszliśmy do jakiś drzwi. Były one wielkie. Miałam już wejść, ale nie. Jak zwykle w najmniej oczekiwanym momencie co? Kipnełam.  Musiałam zemndleć.  Obudziłam się w moim łóżku. Nareszcie byłam w domu. Spojrzałam na zegar. 24:48. No ładnie. To pewnie sen! I znowu się położyłam. Obudził mnie dziwny chłód. Okno było otwarte.

Hmmm. Przecież je zamykałam?

Zamknęłam je i spowrotem położyłam się do łóżka,. Poczułam dziwne uczucie. Jakby ktoś się na mnie patrzył. Usłyszałam głos.

Ciii... spać.

Szybko chwyciłam swój sztylet i dźgnełam nim tego kogoś w ramię. On się odsuną, a ja wstałam. Zaatakował mnie wbijąc mi nóż w bok. Syknełam z bólu. Żuciłam się na niego. Nagle otworzyły się drzwi. Nie zwróciłam za to uwagi. Całkowicie skoncentrowałam się na walce. Niestety rozdzielono nas. Byli to Hoodi i Masky.

Jeff! Ogarnij się. Skończ już.

Spojrzałam mu w oczy zlowrogo.

Ok. Tylko skończę z swoją ofiarą.

Ja ci dam ofiarą jak ty chcesz!

Chciałam znów się na niego rzucić ale Hoodi mnie złapał na nadgarstek.

Spokój! My już musimy iść. Nie pozabijać się.

Ale nie zostawimy ich tak tu. Przecież jak tu wrócimy to będą tu dwa trupy. Zadzwonię po Bena. Sam porzyczysz komórkę.

Zapytał nieśmiało. Ja mu podałam komórkę co chwila sykając,  bo Masky opatrywał mi ranę na boku. Hoodi włączył cleverboota i coś napisał, poczym połączył go na ziemi, z telefonu wyskoczył mały elf.

Hej Ben. Popilnujesz tyg dwóch, żeby się nie pozabijali?

Spoko.

Na serio! Ten mały skrzat?! HAHAHAHAHA!

Zaśmiał się Jeff. Ben do niego podszedł i do podniósł do góry.

No dobra już nie będę!

To znowu ty!?

Powiedziałam do skrzata.

A propo zakładu... Nowa gra!

To wy się zakładaliście ?

Zapytał Jeff. Nic nie Odpowiedzieliśmy. Gadałam z nimi przez pięć godzin. Puźniej oni zasneli. Mi się nie chciało spać. Nagle do pokoju wszedł zgadnijcie Kto?  Tia Ticki Toby.  Zasłoniłam się ręką.

Hej Sam i jak tam ? ( ups. Zrymowało się )

Yyy... Hej. Spoko tylko wiesz... Oni!

Wskazałam na Jeffa i Bena palcem.

Tia... Wiem co czujesz. Mogę się dosiąść?

Jasne!

Odpowiedziałam bez zastanowienia odsuwając się w bok robiąc miejsce dla Tobiego. Gadaliśmy o tym i tamtym. Dużo się o nim dowiedziałam i o dziwo mamy bardzo podobne zainteresowania.  Oboje lubimy horrory, siekiery i przede wszystkim GOFRY. Zeszliśmy do salonu pooglądać jakiś horror. Toby wybierał film, a ja szykowałam popcorn. Miałam już usiąść, lecz nie. Znowu musiało się coś stać. Wyłączył i prąd.

Może tylko wywaliło korkiPójdę to sprawdzić.

Mój wspaniały los znowu musiał coś popsuć.  Było ciemno i nic nie widziałam, więc potknełam się o ławę i upadłam. I zgadnijcie gdzie. Prosto na Tobiego. Świetnie, po prostu genialnie. Ale ja się cieszę.
( wyczujcie ten sarkazm ). On mnie złapał.

Sory. Naprawdę, przepraszam. Ne wiedziałam nic...

Ciii. Nic się nie stało.

Przerwał mi Toby. To było dziwne, bo przy nim czułam się tak jakoś... bezpiecznie. On spojrzał na mnie i się zaśmiał.

Yyy... Czemu się śmiejesz?

Bo dalej u mnie siedzisz.

Tia... Ale gapa. Nawet nie zauważyłam, że siedzę u niego na kolanach. Szybko z niego zeszłam i usiadłam obok. Spojrzałam na niego,  on na mnie. Znowu poczułam coś dziwnego. Coś czego nie czułam przy innych. Opuściłam głowę. On złapał mnie za brodę i podniósł, abym patrzyła mu w oczy. Przybliżył swoją głowę do mojej. Pocałował mnie. Nie tak jak ja z Martyną, pocałował mnie tak na serio. To było miłe. Odwzajemniłam pocałunek. Przytuliłam się do niej i zasnęłam, już na dobre.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 09, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Love Story / Ticki TobyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz