Hux otworzył oczy i jęknął.
Ból rozsadzał jego głowę od samego początku. Potem zaswędziała go szyja. Nawet nie mógł się podrapać.
Odkrył, że oddychanie jest zabawną rzeczą. Bardzo przydatną dla człowieka. Jak dobrze, że każdy robił to automatycznie.
Śmieszne, że jeśli za dużo myślał o tej czynności, to nagle wykonywało mu się ją dziwniej. Oddech stawał się za długi i głęboki, a czasem - krótki i urywany.
Wydarzenia poprzedniego dnia zacierały się w jego pamięci. Był Ren. I sen o Tarkinie. I palce Kylo na jego gardle. A potem... wojownik zaniósł go do kwater, ułożył go w łóżku i czekał, aż generał zaśnie.
Millicent zamruczała i umościła się na piersi mężczyzny. Brendol podniósł się i próbował coś powiedzieć, ale z jego obolałej krtani nie wydobył się żaden konkretny odgłos.
Świetnie.
Po chwili uznał, że najwygodniej mu było w pozycji leżącej, więc podłożył pod głowę poduszkę i spojrzał na sufit.
Pomyślał o swoim starym koledze, a wspomnienie sprawiło mu ból. Zdecydowanie większy od tego w jego czaszce i gardle.
Pierwsza misja od początku nie należy do łatwych. Spotykają się z niespodziewanym oporem mieszkańców. Planeta jest niewielka i nieznana, spadkobiercy Imperium potrzebują znajdujących się na niej złóż.
I miejsca.
Żeby mieć więcej fabryk. Więcej broni.
Więcej, lepiej, sprawniej, mądrzej, dokładniej, równiej, potężniej - Bren od wczesnego dzieciństwa jest karmiony tymi słowami.
Zadanie Huxa i Tarkina jest pozornie proste - rozciągają się z dala od głównego frontu, strzelają w przeciwników pokoju i sprawiedliwości w Galaktyce.
Stres.
Pożera ich w całości. Bren ociera spocone czoło, ale to nic nie daje. Najchętniej zacząłby obgryzać paznokcie, ale uniemożliwia mu to biały pancerz.
Obok nich znajduje się jeszcze paru strzelających mężczyzn. Wszyscy są skupieni, uważnie patrzą w celownik.
A Timmy?
Timmy cicho się śmieje i doskonale trafia we wszystkich, żałosnych przeciwników.
Rudzielec spogląda na kolegę, a potem wzdycha z rezygnacją. Powinien brać z niego przykład.
Zerka na swoją nogę. Rana na razie aż tak mu nie dokucza, ale i tak jest zły na siebie. Mógł uważać, nie dawać postrzelić się temu wieśniakowi z byle jakim blasterem.
Syczy z bólu, gdy coś obok nich wybucha, a jego łydka ociera się o brudną, wilgotną ziemię. Muszą szybko zmienić położenie.
Szatyn słyszy jego syk. Odwraca się w jego stronę.
- Co jest? - pyta.
- Nic, nic - odpowiada wymijająco Bren.
- Coś jest. Mnie nie oszukasz, stary. Po trzech miesiącach nauczyłem się, że gdy unosisz głos, to kłamiesz.

CZYTASZ
Istota rozumna
Fiksi PenggemarBO NA POLSKIM WATTPADZIE JEST ZA MAŁO KYLUXA V2 Hux jest dręczony przez demony przeszłości, a Ren niczego nie ułatwia. Między mężczyznami dochodzi do spięcia, które nieuchronnie zbliża ich do siebie...