#12 Jaskiniowiec

153 22 3
                                    

Claudia i ja byliśmy zgodni. Mój pomysł był genialny. Zanim jednak do niego przystąpimy, musieliśmy się trochę przygotować. Pierwszym etapem, było zdobycie broni. Mieliśmy wiele możliwości. Claudia zaproponowała, że pójdzie na posterunek policji i spróbuje coś ukraść. Ja nie chciałem ryzykować, mimo że zapewniła mnie, o prawie całkowitej skuteczności. Sklep z bronią odpadał. Po pierwsze nie mieliśmy pieniędzy na broń, a po drugie nikt o zdrowych zmysłach nie sprzedałby nam broni. Zaproponowałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie włamanie do cudzoziemców. Na pewno w którymś domu mają broń. Claudia przyznała mi rację.

- Czasem jednak potrafisz pomyśleć - rzuciła jak zwykle złośliwą uwagę. Tym razem już mi to aż tak nie przeszkadzało. Przywykłem do jej charakteru.

Postanowiliśmy poczekać do jutra. Zbliżał się wieczór, więc na pewno większość rodzin przebywa już w domach. Ryzykować nie chcieliśmy. Nie mogłem wstać z łóżka. Było takie miękkie i przyjemne. Zdarzało mi się spać na podłodze. Gdy wybuchła wojna, rzadko dostawałem się na materac. To był jednak dopiero początek wszystkich przyjemności. Claudia wyszła z łazienki i postanowiłem również skorzystać. Rozebrałem się i usiadłem w wielkiej wannie. Zacząłem zastanawiać się, jak wypuścić wodę. Zobaczyłem coś w rodzaju metalowej łodygi. U góry był czerwony kolor a na dole niebieski. Niebieski to woda, a czerwony? Wolałem jak na razie nie sprawdzać. Przekrzywiłem łodygę do góry, do koloru niebieskiego, jednak nic się nie wydarzyło. Zepsute? Opuściłem ją do koloru czerwonego, jednak nic się nie stało. Już chciałem wyjść i zapytać Claudię, jednak przy wstawaniu poleciałem do tyłu. Żeby nie upaść, złapałem łodygę i pociągnąłem ją do siebie. Poczułem wodę. Czyli jednak działało. Podniosłem się i odetchnąłem. Ucieszony z własnego sukcesu, poczułem nagle ostry ból na nogach. Woda była gorąca! Odskoczyłem do tyłu, wywracając się jeszcze mocniej. Spojrzałem na łodygę jeszcze raz. No tak. Niebieski to zimno, a czerwony to ciepło. Ustawiłem ją na środku i w końcu była idealna woda. Miałem osiem lat, gdy wszystko się zaczęło psuć. Zapamiętałem wiele rzeczy, jednak obsługa wanny została zapomniana. Straciłem poczucie czasu. Odzyskałem je dopiero, gdy zapukała Claudia.

- Ileż można! Wychodź, pizze mamy. - na słowo pizza się orzeźwiłem. Z tego, co moi rodzice mówili mi o pizzy, było to coś, czego nie da się opisać słowami.

Wyszedłem z wanny i jednocześnie poczułem głód. Wyjąłem korek, żeby wodą spłynęła i się wytarłem. Zdałem sobie kolejną sprawę. Nie miałem żadnych ubrań. Musieliśmy udać się na zakupy. Wrzuciłem na siebie swoje poprzednie ubranie i wyszedłem z łazienki. Zapach roznosił się po całym pokoju. Moje serce zabiło mocniej. Czułem się niczym jaskiniowiec, który zdobył swoją pierwszą zwierzynę. Zasiadłem do stołu. Claudia zrobiła ze swoich włosów długie warkocze, które sięgały do połowy ud. Miała na sobie dziwne białe ubranie.

- No nie mów, że ubrałeś swoje stare rzeczy. Weź sobie szlafrok, ja wypiorę nasze ubrania i jutro pójdziemy z rana na zakupy. - Claudia westchnęła.

W łazience wisiał jeszcze jeden szlafrok. Ubrałem go i cieszyłem się jego ciepłem. Chwilę później siedziałem już nad pizzą. Ciasto, a na nim ser z szynką i ananasami. Jeżeli soczysty kurczak był wyśmienity, tak pizza była jeszcze lepsza. Czułem łzy na policzkach. Claudia śmiała się ze mnie, jednak mi to nie przeszkadzało. Naprawdę czułem się dzisiaj jak jaskiniowiec.

- A więc opowiedz mi coś o sobie, bo o mnie już co nieco wiesz. - powiedziałem, gdy skończyliśmy jeść.

- Mam dwadzieścia lat, jeśli liczyć moment śmierci. Gdy przebywasz w niebie, twoje ciało się nie starzeje. Tak miałabym już trzydzieści lat. - powiedziała Claudia, wycierając usta serwetką. Po chwili milczenia dodała - mieszkałam na Pradze w Warszawie.

- Patologiczna dzielnica. Tak mnie uczyli przynajmniej. Powiedz mi jeszcze, jak zginęłaś. - Byłem ciekawy, z czym w razie czego może nam się przyjść zmierzyć.

- Wybuchła wojna, a ja pracowałam w Pałacu Kultury. Właśnie tam wszystko się rozpoczęło. Moim pracodawcą był właśnie Al Salem, ceniony biznesmen. Jak się okazało, to on korygował tym wszystkim. Próbowałam go powstrzymać. Rozmawiał przez telefon i wzywał wszystkich do zamieszek i wojny. Patrick był ze mną. Myśleliśmy, że wystarczy mu zabrać telefon. Jednak okazało się, że miał broń. Wykończył nas szybko. Będziemy musieli po pierwsze uważać na to, żeby nas nie zabił, a po drugie, żeby wyrobić się przed przybyciem moim i Patricka.

- No to nie dziwie się, że mój pomysł z zabiciem go ci się spodobał. - uśmiechnąłem się. Claudia wstała od stołu, podziękowała, a następnie położyła się do łóżka.

Było już po dwudziestej drugiej. Zdałem sobie sprawę, że od nie spałem od bardzo dawna. Leniwie powlokłem się do łóżka i rzuciłem na nie. Chwilę później już smacznie spałem.

Dzisiaj nieco wątków pobocznych, mam nadzieje, że i tak się spodoba :)

Po drugiej stronie tunelu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz