V.

131 13 0
                                    

~D~
Następnego dnia, gdy wstałam rano poczułam, że tuli się do mnie conajmniej osiem osób. Podniosłam lekko głowę. Ronnie, Ash i Smiles tulili się do moich nóg. Andy, James, Alex, Jake i George mieli głowy oparte na moim brzuchu. Był ktoś jeszcze... leżał za moimi plecami. Gdy próbowałam się ruszyć osoba za mną mocniej mnie objęła.
- Jest jeszcze wcześnie, śpij dalej - powiedział zaspany chłopak. Nie wierzę... Jinxx?! Mam nadzieję, że po prostu przyszli tu spać, a nie jest to efekt grupowego gwałtu.
- Chłopaki - powiedziałam spokojnie. Co z tego mam, że jestem miła? Ronnie zaczął mi macać lewą nogę. Dobra, dość tego... - Chłopaki! Co tu się kuźwa odwala?! - o taki efekt mi chodziło. Wstali prawie wszyscy, został tylko Jinxx, Ash, Smiles i Ronnie, który spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem.
- Nie krzycz tak, mam zajebisty sen - powiedział.
- Spierdalać ze mnie! Już! - wstali i spojrzeli na mnie zdziwieni. Wstałam i przeglądałam się całej dziewiątce - Co wyście kurwa wymyślili?
- Żebyś nie czuła się samotna, postanowiłem dotrzymać ci towarzystwa - zaczął Ronnie - Ale dopieprzyli się Ash i Smiles...
- Jako, że martwiliśmy się, że coś ciekawego może dziać się bez nas, to ja, Andy, Alex, George i Jake też z nimi poszliśmy - dodał James. Zwróciłam wzrok na Jinxx'a.
- A ty?
- Pilnowałem żeby nie doszło do grupowego gwałtu - odpowiedział. Chociaż jeden, który nie myślał o tym żeby się że mną przespać... znaczy chyba...
- A gdzie reszta? - spytałem nie tyle zaciekawiona co zmartwiona.
- CC śpi w wannie, Vincent i Ryan zniknęli, ale znaleźliśmy ich na sofie, Ron jest najprawdopodobniej w wannie z CC'im, a Derek nie mam zielonego pojęcia - stwierdził.
- O Boże, co myśmy wczoraj pili? - Ronnie podszedł do mnie, położył dłoń na moim ramieniu i spojrzał mi w oczy.
- Alkohol, piękna, alkohol - powiedział. Ok... Poszliśmy wszyscy do salonu. O kurwa... Vincent i Ryan leżą razem na sofie, w samych gaciach... co się tutaj działo?
- Nie pytaj - wyprzedził mnie Ash
- Nie chcesz wiedzieć - dodał Smiles. Weszłam do kuchni. Oczywiście potknęłam się o próg. W ostatniej chwili mnie ktoś złapał.
- W porządku? - spytał. Jinxx...
- Tak, tak - odpowiedziałam. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam butelkę Pepsi. Spojrzałam na niego.
- Czemu się tak przeglądasz?
- Próbuje cię przejrzeć - odrzekłam zamyślona - Dlaczego chciałeś się ze mną spotkać, wtedy w filharmonii? - trzęsą mu się ręce? On się denerwuje...
- Chciałem się spotkać, bo... - wziął głęboki wdech - Podobasz mi się, Katt - dokończył niepewnie. Co?! Żartuje... nie żartuje? Po jego minie wnioskuję, że to nie żart.
- Naprawdę? - lekko przytaknął - Wiesz... to miłe z twojej strony, ale...

~Jinxx~
- Wiesz... to miłe z twojej strony, ale... - czy zawsze musi być to pieprzone ale? - Ale nie szukam puki co chłopaka. Możemy być przyjaciółmi, jak chcesz? - FriendZone? W sumie lepsze to niż nic.
- A chciałabyś pójść ze mną na przyjacielski wypad do kina? - zapytałem niepewnie. Delikatnie się uśmiechnęła.
- Jasne, chętnie. O ile nie będzie to jakieś słabe romansidło - powiedziała. Nie lubi romansideł, zapamiętam. Do kuchni wszedł Ronnie.
- Piękna, mam propozycję... - zaczął - Grasz ze mną na konsoli?
- Jaka stawka? - spytała. Stawka?
- Jak wygram to się ze mną umówisz - uśmiechnął się. Spojrzałem na Katt, obdarzyła mnie promiennym uśmiechem. Zwróciła wzrok na Ronnie'go.
- Dobra, ale jeśli ja wygram to cały dzień gdziekolwiek byś nie przyszedł będziesz chodził tak jak ja cię ubiore i pomaluje i będziesz robić co ci każe - powiedziała - Zgoda?
- Zgoda - odparł - Szykuj ładną sukienkę, piękna.
- Oczywiście, specjalnie pójdę kupić twój rozmiar - odrzekła radośnie. Nie mogłem powstrzymać śmiechu. Poszliśmy do salonu. Vincent i Ryan już się obudzili.

~D~
Usiadłam przed telewizorem. Spojrzałam na kolejkę, którą stworzyli chłopcy. Tylko Andy, Jake i Jinxx siedzieli na sofie.
- Wy też chcecie grać? - spytałam zdziwiona.
- I to o tą samą stawkę - odpowiedzieli.
- Będzie komedia - skomentowałam - Mam już nawet pomysł w co was ubiorę - dodałam. Przegrywali jeden za drugim, został jeszcze tylko Ash.
- Gotowy na porażkę? - zapytałam radośnie.
- Bądź gotowa o ósmej - uśmiechnął się. On myśli, że wygra? Ze mną?

Pięć minut później...
Jak? Kurwa jak? Przecież to nie możliwe... Sama tworzyłam tą trasę, nosi moje imię, a on mnie na niej pokonał?! Cheater... Patrzyłam z niedowierzaniem na wynik.
- Nie możliwe... - szepnęłam.
- No to dziś, ósma, ty, ja i noc pełna wrażeń, piękna - powiedział radośnie Ash. Jaką noc?
- Jak to zrobiłeś? Znam każdy punkt na tej trasie - powiedziałam - Przyznaj się oszukiwałeś...
- Po prostu lubię tą grę - wzruszył ramionami.
- Jak się spóźnisz to nigdzie z tobą nie idę.
- Ok. Ubierz sukienkę, łatwiej się ją ściąga - uśmiechnął się szeroko. Na co on liczy?
- Chciałbyś - pokazałam mu język. Spojrzałam na resztę chłopaków z którymi wygrałam. Poszłam do pokoju. Zadzwoniłam do Jane.
- Cześć mała. Mam deal - zaczęłam.
- Jeśli chodzi o Jake'a, to nie mam siły dziś się z nim użerać - odpowiedziała.
- Nie chodzi o niego... poniekąd... Pojedź do sklepu i kup siedem smoczków dla dzieci.
- Że w sensie te lizaki?
- Cztery normalne i trzy lizaki - uśmiechnęłam się.
- Załatwione - odrzekła.
- Jesteśmy w domu BVB - rozłączyła się. Wróciłam do salonu. Po dziesięciu minutach do domu weszła Jane. Mina Smiles'a mnie rozwala.
- Jane, co ty tu robisz? - zapytał.
- Nie interesuj się - odparła. Przytuliłam ją na powitanie.
- Masz? - zapytałam
- Tak, ale po co ci to? - już miała wyciągnąć smoczki z torby.
- Nie wyciągaj tego teraz - poprosiłam - To niespodzianka - odwróciłam się do chłopaków - Chłopcy, którzy ze mną przegrali w szeregu zbiórka! - krzyknęłam. Ustawili się jak na ścięcie - Spokojnie, aż tak źle nie będzie - uśmiechnęłam się. Ja i Jane stałyśmy przed nimi.
- Już czuję, że to będzie świetna zabawa - skomentowała Jane.
- Pierwszy rozkaz, chłopcy ściągać koszulki - powiedziałam radośnie. Bez słowa ściągnęli koszulki. Nie powiem że niektórzy nie mają boskich ciał. Aż zaczynam żałować, że niektórzy ze mną nie wygrali. Przyznaj, że chodzi ci o Ronnie'go, Vincent'a i Smiles'a. Siedź cicho rozumie...
- A teraz spodnie - dodałam.
- Jak chcesz mnie widzieć nago to zapraszam do sypialni - skomentował Ronnie. Spojrzałam na Jinxx'a, gdy nasz wzrok się spotkał szybko odwróciłam głowę w stronę Ronnie'go.
- Wytrzymałam dwadzieścia trzy lata, Ronaldzie. Jak trzeba poczekam jeszcze drugie tyle - powiedziałam spokojnie i znów spojrzałam na Jeremy'ego.

~Jinxx~
- Wytrzymałam dwadzieścia trzy lata... - zaraz, zaraz... Ona jest dziewicą?! Jak?! Kiedy powiedziała, że może jeszcze poczekać drugie tyle, spojrzała na mnie. Co to znaczy? Może chce mi dać do zrozumienia, że nie mam co się starać... Albo chce ci w ten sposób przekazać, że czeka aż się ogarniesz Jinxx? Zamknij się rozumie...
- Bokserki też mamy ściągnąć? - spytał Smiles.
- Nie trzeba - uśmiechnęła się - Zamknijcie oczy i otwórzcie usta - dodała. Co one kombinują? Zauważyłem, że Jane wyciąga z torby smoczki dla dzieci. Dały po jednym każdemu z chłopaków.
- Nie otwierajcie jeszcze oczy - powiedziała Jane. Uśmiechnięta wyciągnęła z torby coś jeszcze.
- Jane, kocham cię, normalnie czytasz mi w myślach - stwierdziła radośnie Katt. Czy to śliniaczki i czepki? One obie są nieźle pokręcone. Założyły każdemu z nich akcesoria.
- Dobra możecie otworzyć oczy - powiedziały zgodnie.

~D~
- Co wyście nam kuźwa zrobiły? - zapytał Vincent

_________________________
Uszanowanko :)
W końcu po długich próbach napisałam piąty rozdział...
Niestety jedyne zdjęcie jakie pasowało to to u góry :P
Głosujcie, komentujcie
Dziś spróbuję wstawić jeszcze jeden rozdział

Sounds Like Harmony | JinxxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz