Gdy wszyscy już wrócili do domów, byli szczęśliwi. Co prawda było bardzo późno, ale powtarzali ,, BYŁO WARTO" i to się liczyło. Rono Ingę obudził dzwonek do drzwi. To napewno nie mama bo jest w pracy a dzisiaj sobota, ani tata bo w delegacji, ani Kasia bo jest w mieście oddalonym o 51 km. Gdy otworzyła drzwi byli to Jacek i Mikołaj.
- Hej Inga. Chcieliśmy się tylko potzegnać.
- A co się stało?
- Nasi rodzice zdecydowali, że się przeprowadzamy.
- To bardzo mi przykro.- powiedziała dziewczyna i porzegnała się z bliźniakami.
Kiedy zmknęła drzwi, wykonała całą poranną rutynę. Potem nakarmiła Tosię i zabrała ją na spacer. Po drodze spotkała sąsiadkę, panią Lucynę. Po powrocie do domu zjadła śniadanie, posprzątała dom i dała szczurka do kuli w której mogła sobie sfobodnie biegać po pokoju dziewczyny. Kiedy Inga oglądała telewizję, usłyszała dzwonek do drzwi. Była to Patrycja i gang.
- Czego chcesz.
- Chcę tylko abyś dała mi Marka.
- Nigdy!!!- powiedziała rozzłoszczona.
- Dobrze...-kiedy Patrycja to powiedziała, uderzyła Ingę z liścia a następnie rzuciła w nią kamieniem. Inga upadła na podłogę.Nagle w gang ktoś strzelał małymi kamykami. Okzało się, że to Marek i Patryk. Inga przypomniała sobie, że ćwiczyła kiedyś karate. Kiedy gang patrzył kto ich atakuje, dziewczyna wstała i zrobiła gangowi tw. ,, tajny ninja, zabujczy cios, smoczy skok i łuk ognia". Gdy gang uciekał, dziewczyna upadła na podłogę z wyczerpania. Zauwarzył to Marek. Podbiegł do niej wzioł ją na ręce, zamkną drzwi frontowe i zaniósł ją do pokoju. Kiedy dziewczyna ocknęła się zobaczyła obok siebie Tosię. Wzięła lusterko obok łóżka i się w nim zobaczyła. Miała na policzku zadrapania od paznokci i kilka ran od kamienia. Po chwili zobaczyła za drzwiami Marka niosącego tosty i sok pomarańczowy.
- Nie musiałeś.
- Tylko tak mówisz.- powiedział chłopak.
- To co zrobiłaś gangowi... było ekstra!
- Kiedyś się ćwiczyło.
Marek położył się blisko Ingi.
- Mimo ran i potłuczeń wyglądasz ślicznie. A mam jeszcze raz pytanie...
- Wiem, że musze powiedzieć tak bo nie dasz mi spokoju.
- Czyli TAK?- zapytał.
- Tak.
I pocałowali się. Marek musiał już iść ale ten dzień był dla obojga wyjątkowy.
____________________________________
Przepraszam za błędy.