Rozdział I

832 53 38
                                    

Jeśli nie przeczytałeś pierwszej części, polecam najpierw ją przeczytać, a dopiero po tym wrócić tutaj :) Z góry życzę miłego czytania. https://www.wattpad.com/story/59983236-ichigo-nie-jeste%C5%9B-jedyny

---Ichigo----

Szli schodami w górę. Kiedy znaleźli się już tam, gdzie nikt, kompletnie nikt nie mógł ich znaleźć, Sara poczuła jakiś dziwny ucisk w sercu.
Boli. - Nie była w stanie znaleźć w głowie jakiegokolwiek innego słowa po za tym.
Upadła na kolana, tracąc wszystkie siły. Co się dzieje?

- Sara! - Krzyknął Ichigo, kucając przy dziewczynie. - Ej, co się stało?! - Tak jak zawsze jego energiczny, pełny emocji głos dotarł natychmiast do Sary.

Nie wiem. Boli. - Chciała odpowiedzieć, lecz nie mogła.

- Sara! - Spojrzał na staruszka, stojącego nie wiele od nich. - Co jej się stało? - Krzyknął.

Fakt, kapitanowi głównodowodzącemu, podobnie jak i innym kapitanom, niezbyt zależało na tym, ażeby Sara pozostała przy życiu; była dla nich problemem, jednak czy odważyłby się posunąć aż do tego by zrobić jej jakąkolwiek krzywdę? A nawet jeśli... to jak i kiedy?

- I... Ich... I... - Starała się wymówić chociaż imię chłopaka, jednak było to zbyt trudne. Nagle straciła wszystkie swoje siły.
Zemdlała.

- Sara! Ej, Sara! - Krzyczał chłopak. Niby wiedział co powinien zrobić, jako że jego ojciec prowadził klinikę, jednak tak naprawdę było to coś zupełnie innego. Przecież z Sarą wszystko było dobrze, a jej reiatsu wciąż było na wysokim poziomie. Więc dlaczego to się jej stało?

Nagle zaczęli czuć wokół siebie niezwykle silne napięcie. Atmosfera robiła się ciężka i przytłaczająca, a powietrze stało się na tyle nieznośne, że opierając się na cudzych barkach, zmuszało go do zgarbienia się.

Duszno - stwierdził Ichigo. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że nie jest w stanie mówić. Poczuł jak jakaś ręka ściska jego gardło, lub... tak, przypomniał sobie moment, w którym po raz pierwszy spotkał Zarakiego. Energia duchowa kapitana była na tyle żądna krwi, że chłopak miał wrażenie, jakby ostrze z niej stworzone wolno wbijało się w jego gardło. Teraz było podobnie.
Reiatsu, które czuli... było straszne.

Ichigo nawet nie mógł spojrzeć na staruszka stojącego za nim. Nie miał siły. Nawet nie wiedział jakim cudem wciąż trzymał Sarę, aby nie sturlała się ze schodów. Co odebrało mu te wszystkie siły? I dlaczego? Czemu klęczał tak na schodach, nie mogąc zrobić nic więcej, jak tylko z przerażeniem powtarzać w swoich myślach "co się dzieje?"


Reiatsu Sary zniknęło. 


---------------

Rozdział krótki, ale taki... na zachętę. :)

Następny powinien pojawić się za parę dni (jutro raczej nie, bo z okazji zbliżającego się końca roku, muszę zrobić jakieś... miliard prezentacji multimedialnych, więc mam zawalone całe popołudnie)

W każdym razie... Do następnego! :)



Ichigo - moje światło nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz