Rozdział XIV

301 35 15
                                    

Dziewczyna otworzyła oczy. Jedno z nich zdążyło wrócić do normy, jednak drugie wciąż nie należało do Sary.

- Ichigo... - szepnęła cicho, widząc chłopaka stojącego przed nią.

Wygrała.

-------

Ichigo stał jak wryty z szeroko otwartymi oczami. Starał się dostrzec wszystkie ruchy Sary i rozróżnić jej głos, chociaż oba były takie same. To coś, co na chwilę nią owładnęło - Druga, czyli twór Aizena może i był zaprogramowany do zniszczenia wszystkiego, jednak Sara okazała się być silniejsza. Właściwie to czemu? Czy aż tak bardzo zależało jej na wygranie tej bitwy? Aż tak bardzo chciała ponownie ujrzeć Ichigo?

- Ichigo... - Zaczęła dziewczyna, gdy odzyskała już pełną władzę nad swoim ciałem, a przynajmniej większość.
Wypowiedzenie zwykłego, nawet króciutkiego zdania byłoby teraz dla niej męczące, dlatego nawet nie próbowała. Nawet teraz, kiedy tylko klęczała, wpatrując się przed siebie, prawie mdlała, wiedziała jednak, że nie może się poddać. Tak długo jak Druga miała w sobie jeszcze odrobinę siły, mogła ją pokonać równie łatwo jak Sara pokonała ją.

- Sara. - Chłopak natychmiast podszedł do dziewczyny i kucnął przy niej. - Już dobrze - powiedział miło, mimo tego jego głos wciąż był uniesiony, zupełnie jakby przeżywał bitwę Sary razem z nią.

Dziewczyna spojrzała w ciemne oczy chłopaka.
- Chciałabym. - Uśmiechnęła się. - Ale to jeszcze nie koniec.

Na twarzy Kurosakiego zaczęło malować się zdziwienie i narastający niepokój. Nie koniec? A więc co jeszcze było przed nimi? Całe Seiritei stało już na głowie. Mieli walczyć dalej? Z czym?

- Jak to? - Wyszeptał cicho, chociaż chciał powiedzieć to o wiele głośniej.

Stojący z tyłu Zaraki zdawał się nudzić, jednak na dźwięk słów "nie koniec" jakby delikatnie się ożywił. Wciąż miał nadzieję na ekscytującą walkę, którą mu przerwano.

- Nie koniec. - Czuła jak jej głos staje się coraz cichszy i słabszy, a słowa coraz mniej wyraźne. Obraz przed nią zdawał się rozmywać, jednak dziewczyna nie zamierzała rezygnować. Jeszcze nie - powtarzała sobie, chcąc nie zemdleć. Szczypała się po ręce, zaciskając koniuszki palców coraz mocniej. Jeszcze nie.

- Koniec - odezwał się nagle głos, inny niż jakikolwiek spotkany dotychczas, chociaż Ichigo miał już okazję kiedyś go usłyszeć. Serce stanęło mu w miejscu. Chłopak podniósł oczy i spojrzał wyżej. Przed nim ukazał się nie kto inny jak Aizen.

- Co... co ty tu robisz? - Wysapał zdezorientowany nastolatek.

- Spokojnie. - Twarz Aizena okryta była sztuczną maską, na której widniał prześmiewczy uśmiech, a także tajemnicze spojrzenie świdrujących oczu. - To jedynie zdolność moich eksperymentów - przesyłanie dźwięku i obrazu. (później wyjaśnię na jakiej zasadzie to działa, więc nie pytajcie o to puki co)

- Czyli wciąż jesteś w Heuco Mundo?! - Wrzasnął, sam nie wiedząc dlaczego. Może miał nadzieję, że to coś zmieni? Nie, nie był aż na tyle głupi.

- Owszem. Jestem tu tylko na chwilkę, by powiedzieć wam, że ten etap już się skończył. - Spojrzał na Sarę. Podszedł do dziewczyny i położył dłoń na jej głowie.

- Zostaw ją! - Wrzasnął Ichigo. Chciał rzucić się do walki, lecz...

- Stój! - Krzyknęła Sara. - Nie bój się o mnie - poprosiła.

Aizen uśmiechnął się jeszcze mocniej.

- Dobrze się spisałaś, Druga - wyraźnie podkreślił to ostatnie słowo - ale i tak nie spełniłaś moich oczekiwań. Eksperyment się nie powiódł, nie powinnaś kłamać, że tak nie było.

Sara czuła jak będąca wewnątrz niej "druga ona" krzyczy i płacze. Bała się. Słyszała też jej głos - słodziutki głosik proszący o wybaczenie.

Sara wiedziała już co ją czeka. Nie zamykała jednak oczu, chcąc "to" widzieć.

Nagle Aizen zniknął, zdążył wyszeptać jednak jeszcze coś, co usłyszała jedynie Sara.

- Aizen! - Krzyknął Ichigo, gdy mężczyzna zniknął. Chciał się rzucić za nim, chociaż nawet nie wiedział gdzie, lecz w tym samym momencie, Sara odezwała się do niego:

- On nie wróci. Nie ma po co. - Jej głos był słabszy niż przed chwilą. Ichigo zastanawiał się, co dziewczyna usłyszała od byłego kapitana.

Chłopak nie zrozumiał niestety sensu jej słów.

- Nie wykonałam swojego zadania. Aizen już mnie nie potrzebuje. - Na jej ustach widniał uśmiech, jednak z oczu sączyły się łzy. - Umieram, Ichigo.


------------------------------------

Tak wiem - ostatnio załapałam lenia... :( Przyznaję się do tego, jednak pozrzucam winę na brak czasu i chęć odpoczynku, chociaż to i tak bez znaczenia, bo cokolwiek nie napiszę, nie będę umiała pokazać wam, że to prawda. Częste tłumaczenia sprawią, że tylko będziecie się na mnie denerwować (słusznie z resztą), a ja będę miała mniejszą ochotę do pisania, bo przecież "mam usprawiedliwienie". To jednak - wg mnie - głupota, zwłaszcza, że jesteśmy już tak blisko końca. :(

Nie zostało wiele rozdziałów do zrealizowania, ale mam nadzieję, że was w nich nie zawiodę i będziecie je z chęcią czytać. Przy okazji, nie zapominajcie, że koniec jednego to początek czegoś innego (to dla tych, którzy wciąż namawiają mnie do dalszych kontynuacji) :D

Dziękuję wszystkim za tą ogromną motywację, którą dostarczaliście mi pod każdym rozdziałem! :) To naprawdę coś niesamowitego widzieć, że nawet pomimo wielu - oj wielu, wielu - błędów, wy wciąż potrafiliście mnie chwalić i dalej namawiać do pisania (oczywiście poprawialiście mnie od czasu do czasu, za co również ogroooomnie wam dziękuję :) Jesteście najlepsi!!!   

 



 


Ichigo - moje światło nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz