-Dzień Dobry, Nate.
-Witaj Leks.
-Jak tam głowa?- lekko się uśmiechła.
-Już lepiej. - również się uśmiecha.
-Kiedy spałeś upolowałam królika na śniadanie.
-Skąd miałaś sidła?
-Myślisz, że mam czas na sidła.
-No to jak ty to?
-Gołymi rękami. Jestem strasznie niecierpliwa.
-A no tak. Jesteś bardzo szybka zapomniałem. Tego też cie uczyli?- zaśmiał się Nate.
-Tak, skąd wiedziałeś.
-Aa tak strzelam.
-Tak przerywając. Skąd ty tu wziąłeś?
-Miałem przebadać te amazońskie puszcze w celu znalezienia świątyni Majów.
- Świątynia Majów w Amazonii?
- Źródła tak podają.
- No niech ci będzie.
-Ta kobieta co sie poturbowała pewnie też tego szuka.
-Nadine? Tak.. Już kiedyś sie spotkaliśmy i zamknęła mnie z Rafe'm na płonącym statku.
-Ciekawie haha.
-Cudem stamtąd wyszedłem.
-Zapewne. Ale dosyć gadania. Jeśli chcesz być przed nią to trzeba sie ruszyć.
-Dobry pomysł.
Nate i Leks wyszli z szałasu w głębię lasu. Nate miał już pewne wskazówki jak tam dotrzeć, ale nie znał tak dobrze tego lasu jak Leks i co chwile szli w kółko.
-Wiesz gdzie jesteśmy?
-Taak.- powiedział niepewnie Nate.
-Uhh turyści. Daj mi mapę.
-Nie. Ja wiem gdzie jesteśmy.
-Tak? To pokaż na mapie.
-Eeeee o tu, patrz.
- Wskazaleś na pustynie a z tego co wiem jesteśmy w puszczy.
-Eeeee tu! Tak to napewno tu.
-O Boże. Daj mi tę mapę, bo wiem lepiej.- powiedziała groźnie i dosyć poważnie.
-uhhh. Masz.
-No i tak ma być! - zaśmiała się brunetka.
Nate przewrócił z uśmiechem oczami i poszli dalej. Gdy szli przez las natknęli się na rzekę lekko głęboką ale prąd był na tyle silny, że porwał by ich odrazu.
-Co teraz?- powiedział Nate
-Hmmm. Są tam głazy, moglibyśmy się po nich przemieszczać.
-Jak chcesz te 5 metrów pokonać do tych skał? Porwie nas jak tylko położymy nogę w wodzie.
-Cholera.. Mam pomysł!- wyciągła linę która wisiała jej na plecach.
-No tak! Mam nadzieję że masz dobrego cela.
Leks z prędkością światła zrobiła lasso i zachaczyła nimi o skały.
-Mówiłeś coś?
-Niee nic.
-Trzymaj się mocno.
Niby to było 5 metrów, ale straszne pięć metrów. Prąd był za silny, zatrzymali się i widzieli jak lina się zrywa.
-Cholera jasna!- powiedzieli chórem.
Po czym lina się zerwała i popłyneli z prądem prosto na wodospad.
-Niczym scena z filmu nieprawdaż Leks?!
-Dokładnie. Tylko nie ma gałęzi na kraju urwiska żeby się zaczepić jak to zwykle jest.
-Aaaaaaaa!- no i spadali coraz niżej wodospadu. Widzieli tylko wodę i tyle. Nagle wielki plusk. Widzieli tylko światło, które przenikało przez powieki.
-O Jezu! Całe życie przeleciało mi przed oczami a tobie Leks? Leks?- rozglądał się gdzie jest kobieta. Ale nigdzie jej nie widział.
-Leks?!- zauważył brunetkę przy wodzie koło skały. Ledwo żywą. Była nie przytomna.
-Cholera pewnie sie zachłysneła wodą! Musze ją ratować!
Pierwsza myśl to technika usta-usta. Już miał sie do niej zbliżyć i dostał z pięści w twarz tak mocno, że aż podskoczył.
-Wolnego kochasiu.- zaśmiała się wykrztuszając wodę.
-Myślałem, że utonełaś. Boże jak sie wystraszyłem.
-Martwisz się o mnie?
-No ty uratowałaś mnie więc mam dług u ciebie, prawda?
-Przecież nie musisz mi się odwdzięczać.
-Muszę. Inaczej nie byłbym sobą.- uśmiechnął się i poszli dalej.***
Dziękuję za przeczytanie kolejnego rozdziału 😄
CZYTASZ
Uncharted Poszukiwani
FanfictionNathan Drake- najlepszy poszukiwacz skarbów. Czy pojawienie się nowej osoby w jego życiu zmieni wszystko? Drake przekona się że przypadek może wszystko zmienić.