Rozdział VI

221 10 6
                                    

Otworzyła oczy, przed jej twarzą był brunet patrzący się na nią jak w obrazek.
-Co, co się stało?
-Walnełaś głową w niski strop w jaskini i zemdlałaś. Wziąłem cię na ręce i pobiegłem dalej. Na szczęście udało mi się uciec.
-Dziękuję.
-Tym razem role się odwróciły co?
-Hah tak. Ałaa czemu tak mocno boli mnie twarz.

Nate podał jej wiadro z wodą.
-Masz spójrz.
-O Matko.
Jej szrama ciągnęła się od lewego policzka przez nos aż do prawej części czoła.
-Ale jak? Przecież walnełam tylko głową.
-Większy odłamek przeciął ci twarz, ale spokojnie gdy byłaś nieprzytomna to oczysciłem ci ranę.
-Dziękuję jeszcze raz.

Wstali i poszli usiąść się przy wygasłym ognisku. Nate z samego rana poszedł polować ale nie udało mu się nic upolować a nie chciał męczyć dziewczyny.

-Wiesz co?
-Hmmm?
-Dziwi mnie jedno, skoro wszystkie te zwłoki w lesie były zabite przez niedźwiedzia to czemu była tam jedna powieszona? Wątpię że miśki wieszają ofiary na drzewach.
-Właśnie. Ale z tymi łańcuchami nie damy rady dużo zrobić.
-Fakt. Tylko jak je zdjąć?
-Nie mam pojęcia. Nijak da się wyjąć z nich rękę a klucz ma Nadine, świetnie.
-A gdyby tak wystrugać z drewna nowy klucz?
-W sumie to mogłabym spróbować ale to zajmie mi co najmniej całe popołudnie.
-Spróbuj.

Po paru godzinach już znowu zapadała noc. Przyszedł czas na rozpalenie ogniska. Leks już skończyła i położyła go na ziemi. Nate'owi udało się znaleść w pniu drzewa miód i zaczął go jeść. Chłopak tak zagapił się na piękną brunetkę, że zgarnął klucz i wrzucił go do ogniska.
-CHOLERA NATE!!!
-NO NIE! Przepraszam Leks.
-BOŻE PRACOWAŁAM NAD NIM CAŁY DZIEŃ A TY WSZYSTKO SPIEPSZYŁEŚ! MOGŁAM SIĘ DOMYŚLIĆ JAK BARDZO JESTEŚ LEKKOMYŚLNY PO TYM GDY SPADALIŚMY Z URWISKA!
-CO PROSZE. TO JA CI RATUJE ŻYCIE A TY TAK SIĘ ODWDZIĘCZASZ?! Super! MAM DOSYĆ IDE STĄD!

Po paru minutach, ktoś szarpnął za łańcuch, lecz to nie był Nate. Nagle pociągło ją coś mocno a ona nie mogła się poruszyć, tylko wlokła się po ziemi.

Perspektywa Nate'a
-Boże jak ja dałem się w to wciągnąć, mam jej dosyć! Tak mi się odwdzięcza, awanturą oczywiście. Kobiety.. Zaraz, zaraz nie mam łańcucha? Jak to?
MIÓD! no tak! Podziałał jak olej i się zsunął! LEKS! Leks ! Słuchaj łańcuch się.... Leks?
Nie chowaj się! Wystarczy!
Pewnie też poszła jak nie poczuła łańcucha... No świetnie..

Uncharted PoszukiwaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz