Stawia na blacie siatki z zakupami, których dokonał po drodze. Jest ich sporo, ale wie, że dziewczyna nie wyrwie się stąd prędko, więc teraz musi dbać o pełność lodówki.
Jeszcze do niedawna, ten wielki, ładny, ale dość samotny dom był zimny i pozbawiony duszy, teraz faktycznie emanuje ciepłem, zapachami i rozgardiaszem.
Dom wydaje się szczęśliwy. Jong Goo czuje, że on także.
Wykłada na stół pojedyncze warzywa i sięga do szuflady po najostrzejszy nóż z kompletu, by pokroić potrzebne składniki. Nóż w jego dłoni pracuje sprawnie i szybko, jakby mężczyzna był zawodowym kucharzem.
Ciach! Ciach! Ciach! Ciach!
Rzodkiewka, ogórek, kapusta... wszystko w kilka sekund przekształca się w drobne kawałki. Za jego plecami grzeje się już woda.
An Ha przygląda się mężczyźnie z zaciekawieniem.
— Nóż wydaje się przedłużeniem twojej ręki — komentuje.
— Zabierz łokcie z blatu — upomina ją Jong Goo, ani na moment nie odrywając spojrzenia od drewnianej tacki, na której kroi.
— Ciekawe, gdzie nauczyłeś się tak ciachać? — Nie tylko go nie słucha, ale także podjada kawałki warzyw, oblizując palce.
— Możesz łaskawie związać włosy? Nie chcę mieć potem w kimichi pełno twoich kłaków.
— Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Ty i nóż się lubicie. Urżnąłeś kiedyś komuś głowę?
— An Ha! — Jong Goo traci cierpliwość i podnosi ostrze wysoko w górę. Wcale nie ma zamiaru nikogo skrzywdzić, po prostu wyprowadziła go z równowagi.
Dziewczyna cofa się, ale bez zbytniego przerażenia.
— Twoja gwałtowna reakcja wystarczy mi za odpowiedź. — Podnosi pokojowo ręce.
— Nie musisz czasem wziąć prysznica, albo czegoś? — Mierzy z góry do dołu swoją za dużą piżamę na jej chuderlawym ciele.
An Ha chwilę się waha, aż w końcu przewraca oczami.
— Tak, zdaję się, że muszę. Ale jak za dziesięć minut nie zejdę to znaczy, że zemdlałam pod prysznicem z głodu. — I zostawiając po sobie taki oto komentarz, wychodzi z kuchni.
Dopiero, kiedy jej nie ma, na wargach Jong Goo pojawia się krzywy, ale zdecydowanie rozbawiony uśmiech. Kręci głową i wraca do krojenia warzyw.
— Um...mmm... jake dobłe! — An Ha pakuje sobie olbrzymie porcje parującego na talerzu kimichi do ust. Jej oczy błyszczą zadowoleniem. Nie mija chwila, gdy wargi ma obsmarowane czerwony sosem.
Jong Goo raczy się małymi łyczkami wina wprost z kieliszka. Swoją porcje zjadł już dawno, An Ha pałaszuje trzecią.
Nie, żeby mu to przeszkadzało. Jej apetyt i głośno wyrażane zachwyty sprawiają mu przyjemność.
CZYTASZ
Tacy Szczęśliwi Razem
RomansaAn Ha ma tylko siedemnaście lat, gdy pewnego dnia ojciec zostawia ją i brata samych z długami i wierzycielami na karku. Porwana i przetrzymywana dziewczyna staje się hostessą w jednym z seulskich klubów nocnych, pod przewodnictwem niejakiego Kinga...