Rozdział I

1.6K 116 26
                                    

-No hej Leondre. Co tam.
-Chciałem się zapytać czy masz ochotę przyjechać do mnie na weekend. Moglibyśmy pójść do kina albo, na jakiś koncert.
-Brzmi spoko. Myślę, że mogę przyjechać jutro.
-Jutro jest piątek tak?
-Tak.
-Spoko. To przyjeżdżaj jutro.
-To okay. To do zobaczenia.
-No, do zobaczenia.
Rozłączyłem się. No dobra to trzeba się spakować. Wyciągnąłem torbę z szafy, parę koszulek, spodnie, bluzę i tym podobne. Wszystko upchnąłem w sportowej torbie. Spojżałem na zegarek. 9.04 P.M. No okay jeszcze młoda godzina. Pograłem na konsoli, dojadłem popcorn, przebrałem się i położyłem. Deszcz padał cały czas więc, i tym razem nie miałem problemów z zaśnięciem. Gdy się rano obudziłem świeciło słońce co uznałem za dobry znak. Wziąłem telefon i kupiłem bilet to Port Talbot z przesiadką w Cardiff. Spojżałem na zegarek 6.15. Pociąg wyjeżdża o 10 więc, mam jeszcze sporo czasu. Idę wziąść prysznic, potem jem śniadanie. Około dziewiątej idę powiedzieć mamie że jadę na weekend do Leo. Żegnam się z siostrą i idę na stację. Gdy jestem już w pociągu piszę do Chloe że, ten weekend spędzę u Leo, ona po chwili odpisuje że, pojedzie do koleżanki. Piszemy około godzinę, po czym wkładam słuchawki do uszu i słucham moich ulubionych wykonawców. Słucham muzyki przez resztę jazdy. Gdy jestem już po przesiadce piszę do Leo za za ok 20 minut będę w Port Talbot i aby przyszedł na peron. On odpisuje że się zgadza. Gdy jestem na miejscu niebieskowłosy mnie wita mocnym przytuleniem i buziakiem w policzek.
-Leo is kissing me! -krzyczę ze śmiechem.
-I love kissing boys! -odkrzykuje.
Śmiejemy się jak psychopaci, gdy jednak już wszyscy ludzie zaczynają się na nas gapić odchodzimy i ruszamy w drogę do w domu Leondre. Mieszka on nie daleko dlatego spacer jest krótki. Rozmawiamy o różnych pierdułach. Gdy jesteśmy już w domu chcę pójść przywitać się z mamą Leondre.
-Mamy nie ma. Pojechała do cioci Esmeraldy. Jestem sam w ten weekend.
-Sami w domu mówisz?
-Tak.
Przez chwile patrzymy na siebie z szaleństwem w oczach. I w tym smamy momencie biegniemy do kuchni. Leondre otwiera zamrażarke.
-LODY!- krzyczymy jednocześnie.
Leo wyciąga po kolei kubełki z różnymi sorbetami i smakami, a ja tylko zacieram ręce. Ten dzień spędziliśmy na oglądaniu Pory na Przygodę i zjadaniu wszystkich słodyczy w tym domu.
-Charls?
-hmm?
-Masz może ochotę na coś mocniejszego?
-Na przykład?
-Jack Daniels.
-Hmmm.... spróbujmy.
Tej nocy wypiliśmy 4 butelki wiskey. Przed oczami miałem mroczki.
-Charliue....
-Taaag Liondrue?
-Chcem uprawiać z tobo miłość.
-Co?
-Chcem uprawiać z tobo miłość,noooo.
-ale że,....
Nie dane mi było dokończyć ponieważ, Leo wpił się w moje usta. Dałem mu dostęp, on bawił się moim językiem, badał moje podniebienie.
Podobało mi się to niestety wtedy Leondre szybko się odsunął i pobiegł do toalety. Tej nocy obaj rzygaliśmy dalej niż widzieliśmy, ale to był dopiero piątek historii weekendu początek!

#CHARDREOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz