Rozdział 10 (2/2)

1.7K 282 11
                                    

~*~*~*~

Po zajęciach Yoon przystanął przy bramie i rozglądał się na boki. Do spotkania z panią Sun, miał 15 minut i zaczął się trochę niecierpliwić. Chciał już ruszyć przed siebie, nieco zawodząc się na braku osoby zwanej Park Jimin, kiedy to nagle brunet wyskoczył przed nim.

- Przepraszam Minnie, nauczyciel mnie zatrzymał. - wytłumaczył się, a blondyn kiwnął głową. Chyba powinien mu zacząć pomagać w nauce. Tak o, z dobroci serca.

Jimin za to znowu się uśmiechnął i bez zastanowienia chwycił mocno jego dłoń, splatając z nim palce. Gest ten, był dla Yoongi'ego dużym zaskoczeniem. W końcu mogli by ich wziąć za parę, tak? A przecież nie nie byli.

Jeszcze.

- Prowadź. - rzekł i już po chwili szyli szybkim krokiem. Mijali kolejne domy, kolejne dzielnice i każdy z nich mógł zauważyć, że znajdują się już w jednej z bogatszych ulic. Jimin rozglądał się z zaciekawieniem, patrząc na każdy budynek, w głowie układając sobie plan, że jeśli będzie sławny, jego dom będzie podobny do tych.

Szli dalej ulicą bogaczy, kiedy blondyn zatrzymał się przed jednym z nowoczesnych miejsc zamieszkania. Przed garażem stał jakiś sportowy samochód, ale Chim nie znał się na autach, nie mógł więc powiedzieć, jak nazywały się te cztery kółka. Za to trawnik przed domem był naprawdę ładny i zadbany. Koło małego stawiku obrośniętego dużą ilością roślin, stała duża ławka na której można było się huśtając. Jimin zawsze takie lubił. Ciepła noc, butelka wina, gwiazdy na niebie i..

- Ej! - jakaś drobna dłoń pokazała mu się przed oczami. Chim ocknął się i spojrzał na Yoongi'ego.

- Wybacz, zamyśliłem się.

- To nic, jesteśmy na miejscu. - odparł Yoon i podreptał do dużych, ciemnych drzwi.

- Czemu nie poszedłeś do jakiegoś szpitala czy ośrodka, tylko do czyjegoś domu? - spytałem szeptem brunet, bo dopiero teraz do niego dotarło, że spotkanie to będzie sie odbywało, tam gdzie mieszka cały ten psychiatra. Żadnego szpitala, czy strasznego budynku w środku lasu. Jaki psychiatra zaprasza pacjentów do siebie?

- Pani Sun powiedziała, że tak będzie lepiej, bo atmosfera panująca w ośrodku, źle na mnie wpływa.- zimny ton chłopaka, nieco tknął Jimin'a. Czyżby go uraził?

Nie zdążył go przeprosić, bo drzwi się otworzyły, a w nich pojawiła się kobieta. Pani Sun, była naprawdę młoda, i ładna. Tak, to na pewno. Była ubrana w elegancką białą bluzkę i ciemną spódnicę. Na jej młodej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, ukazujący rząd białych zębów.

Wyglądał jak nastolatka, i każda dziewczyna mogłaby zazdrosic jej urody. Nie musiała się wcale malowc, już i bez tego wyglądała urodziwie.
Jej włosy były ciemne, jak każdej Koreanki, upięte w luźny kok. Miała na sobie delikatny wisiorek i parę bransoletek. Była szczupła, a jej nogi były zgrabne. Ale najważniejszy był uśmiech, który był po prostu ciepły.
Jimin od razu poczuł, że jest przyjazną kobietą.
- Dzień dobry MinMin – przywitała się z nim i zaprosiła ich do środka. – A któż to taki? – jej ciemne, duże oczy przeniosły się na bruneta. Ten poczuł się niezręcznie w dużym, bogato urządzonym domu, przy obcej osobie, która dodatkowo była psychiatrą.
- Oj nie wstydź się, powiedz mi jak masz na imię – zachęciła go ślicznym uśmiechem.
- Jestem Park Jimin, kolega Yoongi'ego – wypalił spoglądając na swoje buty. Cholera! Nie zdjął ich!
Pani Sun wyglądało na mocno zdziwioną. Spojrzał na Yoon'a, a potem jeszcze raz na Chim'a, zaraz jednak głośno zaklaskała w dłonie.
- Cudownie MinMin, cudownie. Robisz postępy, widzisz? – pogłaskała go po głowie, a blondyn cicho westchnął.
Lubił swoją „panią doktor", mimo, że byłą jego totalnym przeciwieństwem. Była ładna, szczupła, zadbana, lubiła ludzi, w końcu taką miała pracę. Była pomocna, zawsze miła i oponowana. Wiedziała, jak wyjść z każdej sytuacji. I na początku atmosfera między nimi nie należała do najlepszych. Trafił do niej po swojej drugiej próbie samobójczej, kiedy jego rodzice nie potrafili już sobie z nim poradzić. Był negatywnie do niej nastawiony, tymczasem ona chciał mu tylko pomóc. I zauważył to po kolejnym razie, kiedy usiłował się zabić. Otworzył się przed nią, bo jaka jedyna go słuchała i naprawdę tego chciała. Odkrył w niej dobrego człowieka, i od jakiegoś czasu ją polubił. Ich rozmowy, ich spotkania. Mimo, że odbywały się raptem raz, bądź dwa razy w tygodniu, nie były sztywne. Pani Sun wolała, żeby jej pacjenci, czuli się jak w domu. Kupowała im prezenty, jeśli dowiadywała się co lubią. Były to drobne przedmioty, jak na przykład kredki dla Min'a. Zabierała ich w spokojne miejsca, stawiała lody czy gorącą czekoladę. I rozmawiała. Naprawdę była dobrą kobietą. Yoongi nie potrafił być dla niej niemiły.
- MinMin zobacz co dla Ciebie mam! – sięgnęła po swoją dużą, czarną torebkę i wyciągnęła z niej opakowanie świeżych kredek. Świeżych, po ostatnio blondynowi się skończyły, dlatego pani Sun obiecała mu kupic nowe, jeszcze lepsze od poprzednich.
- Podobając Ci się? – spytała kiedy drobna dłoń Yoongi'ego chwyciła pudełko, a zimne oczy poczęły przesuwać się po opakowaniu z dziwnym zainteresowaniem.
- Dziękuję Pani Sun, są piękne. – ukłonił się, a kobieta machnęła ręką.
- To nic takiego, ale cieszę się, że Ci się podbają. Dobrze, a teraz idź do mojego biura i je wypróbuj, okej? – blondyn pokiwał głową, szybko przebierając nogami w stronę drzwi na środku korytarza.
Ciemnowłosa uśmiechnęła się i spojrzała badawczo na drugiego osobnika w jej domu.
Jimin czuł się nieswojo.
- Usiądź sobie. Masz ochotę na herbatę? – spytała miło, a brunet pokiwał głową. Wiedział, że kobieta będzie z nim rozmawiać i zapewne wypytywać o Yoon'a.
- Jimin jak długo znasz Minmin'a? – jej długie palce otworzyły szafkę wyjmując dwa, duże kubki, do których po chwili wrzuciła saszetkę herbaty.
- Och, znam go od wczoraj proszę pani. – odparł grzecznie, w odpowiedzi słysząc cicho „mhm". Czemu miał wrażenie, że ona wcale go nie lubi? Przecież nie skrzywdzi Yoong'iego.
Po dłuższej chwili ciszy na szklanym stoliku pojawił się gorący napój. Jimin podziękował i poprawił na skórzanym fotelu.
Pani Sun usiadła naprzeciwko niego i lustrowała go wzrokiem spod parującej herbaty, trzymając kubek na wysokości swoich oczu.
Jimin zaczął się Wiercic, wiedząc, że tak jak i Min, ona również przeszywała go na wylot.
- Planujesz odejść do Yoongi'ego? – spytała nagle, a Chim posłał jej zmieszane spojrzenie.
- Odejść? Co pani na na myśli?
- Czy chcesz go w jakiś sposób wykorzystać, nie wiem, do robienia za Ciebie prac domowych, czy do jakiejś innej zabawy? – uniosła brew ku górze, a bruneta, aż zamurowało. Czy ta kobieta wiedziała więcej niż myślał?
- Nie, proszę pani. Ja..Polubiłem Min'a i mam nadzieję, że i on polubi mni. – odparł wysilając się na uśmiech. Pani Sun delikatnie prychnęła, a gest ten wydał się Jiminowi naprawdę arogancki. Zmarszczył brwi i powiedział poważnie.
- Nie skrzywdzę go, jeśli o to pani chodzi. Nie jestem taki.
Kobieta spojrzała na niego zaciekawiona.
- Powiedz mi, ile o nim wiesz?
Park Jimin zaczął bawić się swoimi palcami.
- Prawie nic. Wiem jedynie gdzie mieszka, jak ma na imię i że chodzi ze mną do klasy.
Wzrok pani Sun powędrował w kierunku drzwi jej biura. Były one nieco otwarte, ale Yoon był chyba zajęty rysowaniem, a nie podsłuchiwaniem.
- Możesz się bardzo zdziwić, kiedy go naprawdę poznasz. – powiedziała tajemniczo, powoli pijąc swoją herbatę.
- Zdziwić? Naprawdę, nie rozumiem o co pani..
- Yoongi próbował się zabić, wiedziałeś? Nie raz, nie dwa, ale trzy? – przerwała jego wypowiedź.
Jimin rozszerzył swoje oczy i spojrzał na nią naprawdę, naprawdę zaskoczony.
- Z-zabic..? – wyszeptał, a słowo to sprawiło, że poczuł nagły chłód.
- Tak mój drogi. Zastanawiam się co siedzi w głowie takiego człowieka, po trzech próbach samobójczych. Mówi się „do trzech razy sztuka", ale tutaj się to nie sprawdziło. Oczywiście, nie będę Ci mówić wszystkiego co wiem, i tak powiedziałam za dużo. Skoro chcesz żeby Cię polubił, musisz go też poznać, ale to Twoje zadanie. Chciałam tylko, żebyś wiedział. – upiła kolejny łyk herbaty.
Yoongi i samobójstwo? Było z nim ,aż tak źle? Przecież to niemożliwe.. Trzy razy? Cholera, on naprawdę jest chory i potrzebuje pomocy. Nie mogę go tylko zaliczcy bo kto wie, czy przez to nie spróbuje ten czwarty raz.
Informacja ta nadal była trudna do przetworzenia. Oczywiście, Yoongi był inny i był dziwny. Odstawał do reszty, nie ćwiczył na w-f, nikt nie widywał go na dworze. Ale czy jego psychka była aż tak zniszczona, jego życie naprawdę było takim piekłem, że musiał się udac do samobójstwa? Czy..
- On naprawdę jest taki samotny..? – łzy niespodziewanie pojawiły się w kącikach oczy bruneta. Widząc to Pani Sun, uśmiechnęła się smutno.
- Przejąłeś się tym. Samotny? Och tak, Yoongi dużo mówi o samotności. I po rozmowach z nim stwierdzam, że tak, jest naprawdę samotny. Nie ma przyjaciół, boi się ludzi, unika ich. W jego głowie panuje duży chaos. Mówi sam do siebie wiesz? – znowu się uśmiechnęła, ale w uśmiechu tym nie było radości. Był on smutny, tak jak smutny był człowiek o którym teraz rozmawiali. – Powiedział mi kiedyś, że woli mówić go gwiazd, kwiatów do Pana Misia, bo oni mu odpowiadają i z nim rozmawiają. To podchodzi, aż pod schizofrenię i naprawdę zaczęłam się o niego martwic. Dobrze, że Cię dzisiaj przyprowadził. To dobry chłopiec, tylko.. – jej głos się załamał, a łzy spłynęły po jej policzkach. Jimin widząc to również ich nie powstrzymywał. Płakali oboje.
- Tylko jest samotny. I zamknięty w sobie, bo nienawidzi świata, który go otacza. – wyciągnęła chusteczki ze swojej torebki i jedną podała Park'owi. Ten siknął głową w podziękowaniu i starł słone oznaki wzruszenia.
- Wiesz jak wiele razy mówi o śmierci? Traktuje ją jak jakąś wyrocznie, boginie, jak ratunek. A powinien tak trakowa życie. Ja naprawdę czasami nie mam już do niego siły. – westchnęła.- To ciężki przypadek. Fobia społeczna, może schizofrenia, działania samo-destrukcyjne.. – spuściła wzrok. – Przechodził jeszcze przez jakiś wstęp anoreksji i bulimii. Nie lubi jeść, tak mówi. Chociaż wiele razy zajada się lodami jakie mu kupuje – zaśmiała się cicho.
Jimin łkał co chwilę dmuchając w chusteczkę. Nie wiedział o nim nic. Kompletnie. Nie sądził nawet, że Yoongi może być właśnie taki. Że tyle tych wszystkich przeraźliwych chorób dotyczy właśnie jego. On naprawdę był samotny, zagubiony i po prostu smutny, bo nikt go nie kochał bo nie miał nikogo. Był sam na tym świecie i nie mógł sobie poradzić z problemami, które ma przecież każdy człowiek. Nikt nie ocierał jego łez, nikt go nie przytulał, nikt nie spędzał z nim czasu. Przecież Jimin nigdy nie widział go na dworze. Nie widział go nawet w szkole. Jak mógł? Dlaczego poznaje go dopiero teraz? Czemu pomyślał o wykorzystaniu go w celach seksualnych? Ten głupi zakład i ten głupi Hoseok. Chrzanić to!
- J-ja.. naprawię go Pani Sun. – głos Jimin'a rozbrzmiał w salonie i był on pewny siebie i zdeterminowany. Kobieta podniosła wzrok i spojrzała na niego zdziwiona.
- Naprawię go i sprawię, że znowu będzie się uśmiechac. – dodał zaciskając ręce w piąstki. – Zasługuje na to. Na szczęście. Nie skrzywdzę go, obiecuje.
Młoda kobieta podeszła do bruneta, usiadła obok niego i niespodziewanie go przytuliła. Jimin pociągnął nosem i wtulił się w jej ciało.
- Dobry z Ciebie chłopak Chim. Dziękuję- pogłaskała jego włosy i oboje, jakby wyczuwając ten moment, uśmiechnęli się do siebie, znowu radośnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sadness | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz