Holmes

3.6K 354 79
                                    

- Kolejna osoba, nie mogąca wbić sobie do łba, że Sherlock nie żyje - powiedział Lestrade, jakby sam do siebie
- Dużo tutaj takich przychodziło - do pokoju weszła nagle pani Hudson z nową dostawą ciastek i herbaty, chociaż tamtych nikt nawet nie tknął - wciąż wierzących, że on żyje i szukających jego pomocy, ale to było raczej w pierwszym roku po...
- przerwała nagle, jakby to słowo nie mogło przejść jej przez gardło i po prostu wyszła.
John zauważył, że Mycroft od jakiegoś czasu przygląda się kobiecie, jakby próbował coś z niej wyczytać. Zdawało się, że coś o niej wiedział, ale musiał się upewnić.
Nagle Violet odwróciła się na pięcie w jego stronę, zaliczając niezły pół obrót, jakby była co najmniej baletnicą.
- To co - spojrzała na Mycrofta, który miał taki wyraz twarzy, którego John nigdy wcześniej u niego nie widział. Odwróciła głowę, jak zauważył John, wyraźnie próbując się nie śmiać. Na twarzy Holmesa malowały się... Emocje? Jeśli tak można było nazwać ten lekko zmarszczony nos, przymrużone oczy i komicznie wykrzywione usta, w sposób nieosiągalny dla normalnego człowieka. Przynajmniej John rozwiał wszelkie watpliwości, że Mycroft cierpi na jakiś zanik mięśni twarzy i to dlatego zawsze miał grobową minę.
-Pomożecie mi? - spytała mężczyzn Violet, wręcz zalotnie trzepocząc rzęsami, jakby to miało coś zmienić w pokoju pełnym gejów.

Znaczy nic...

- No dalej, jestem pewna, że coś wiecie - powiedziała wręcz błagalnym tonem.
- Przykro mi, ale mój braciszek skoczył z dachu na beton, więc już na nic ci się nie przyda - burknął Mycroft od niechcenia, jakby zajęty biciem się z własnymi myślami.
- Ok w takim razie załatwimy to inaczej - odpowiedziała zniecierpliwiona - pewnie to, że mój tata zaginął mało cie obchodzi Mike, ale tak się składa, że to także twój ojciec, więc może raczyłbyś ruszyć swój zarozumiały tyłek i skontaktować się z Sherlockiem braciszku?
John stanął jak wryty. Siostra Mycrofta i Sherlocka? Nigdy nie słyszał nawet wzmianki, że Holmesowie mają jeszcze córkę. Jego wzrok powędrował na Grega, który patrzył z niedowierzaniem to na Violet, to na Mycrofta, szeroko otwierając usta.
- A więc to prawda - odpowiedział Mycroft spokojniej niż wtedy, gdy dowiedział się, że zabrakło jego ulubionych ciastek w cukierni - moje podejrzenia były słuszne
- Domyślałeś się i nawet nie zareagowałeś na wiadomość, że nasz ojciec zaginął? Wzorowy synalek - burknęła ironicznie kobieta.
- Tego, że mam siostrę domyślałem się już dawno, musiałem się tylko dowiedzieć kim jest. I oto jesteś. A ojciec nie zaginął, dopóki wiem gdzie jest. Porwali go razem z moją matką i przetrzymują gdzieś poza Londynem. Mam wszystko pod kontrolą, pracuje nad tym. Nie możemy się spieszyć, bo wszystko spieprzymy.
- Czy ktoś mi może do cholery powiedzieć co się dzieje?! - prawie krzyknął zdezorientowany lekarz
- Jestem przyrodnią siostrą Sherlocka i Mika...
- Mycroft - wtrącił Holmes - mam na imię Mycroft
- Moja matka puściła się dawno temu z jakimś nieznajomym na imprezie, ona zaszła w ciąże, a on nigdy więcej się nie pokazał. Odszukał mnie dopiero, gdy miałam 20 lat, wytłumaczył, że ma żonę, bardzo ją kocha i inne pierdoły i że dlatego nas wtedy zostawił. Mieliśmy bardzo dobry kontakt przez cały ten czas, aż do teraz. Od miesiąca dziwne się zachowywał, dlatego gdy 2 tygodnie temu przestał odbierać telefon, zaczęłam się niepokoić. Dzwoniłam do skutku, aż odebrał. Ale nie on, tylko jakiś facet, który powiedział, że mam mu przyprowadzić Sherlocka, to wtedy ojcu nic się nie stanie.
- I tak po prostu chciałaś im go przyprowadzić? Co to w ogóle był za człowiek? Powinnaś była to zgłosić od razu na policję - powiedział z wyrzutem Lestrade, wstając pierwszy raz z fotela, podczas gdy inni w napływie emocji siadając, wstając, chodząc po pokoju i przetwarzając informacje, mieli za sobą wysiłek porównywalny z przebiegnięciem maratonu
- Greg dobrze wiesz, że mi zabronili lecieć z tym do was i wygadać wszystko glinom, a gdybym to zrobiła, mogłabym odwiedzać ojca na cmentarzu. Nie chcę dać im Sherlocka na tacy, przecież on na pewno coś wymyśli, z tego co słyszałam jest całkiem niezły. I zanim spytasz skąd wiem kim jesteś, ja wiem wszystko, przygotowałam się trochę przed wizytą tutaj. Skontaktujemy się wreszcie z Sherlockiem?
Greg był widocznie zdezorientowany. Próbując przetworzyć wszystkie informacje, sięgnął po filiżankę herbaty i wyżłopał całą na raz, nie dolewając nawet mleka. Anglik. Nie dolał mleka. Był naprawdę pogubiony.
- Moi ludzie pracują nad zlokalizowaniem rodziców i planem ich odbicia, nie będzie potrzebne wywoływanie duchów - burknął Mycroft
- Mike błagam, ci ludzie nie dadzą się tak łatwo podejść. Skończcie z braniem Sherlocka za trupa, on jest nam potrzebny. Nie zależy ci na rodzicach?
- Czyli jednak wiesz co to za ludzie - stwierdził Mycroft z miną 'mam cię' jakby przyłapał dziecko na podkradaniu cukierków
Violet spojrzała szybko na niego, zmrużyła prawie niezauważalnie oczy i po chwili powiedziała z jakby zakłopotana, poplątana we własnych wypowiedziach
- Tak mi się wydaje - burknęła pod nosem i szybko zmieniła temat - Dzwoniłam do braciszka z milion razy. Za każdym razem ktoś odbiera, ale gdy słyszy mój głos, rozłącza się. Nigdy nic nie powiedział, ale wiem, że to Sherlock, czuję to - wyciągnęła z kieszeni spodni starego Blackberry i podała Johnowi - Dzwoń do niego, z tobą porozmawia.

I miss you SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz