The end

2.5K 247 26
                                    

Tamtej nocy John spał spokojniej niż kiedykolwiek. Gdy obudził się rano i uświadomił sobie co wydarzyło się wieczorem, poczuł przyjemne wibracje na całym ciele, a na jego twarzy zagościł uśmiech. Przekręcił się na drugi bok z nadzieją, że zobaczy tam najważniejszą dla niego osobę, lecz nikogo tam nie zastał. Zaczął zastanawiać się, czy to wszystko naprawdę się wydarzyło. A może to był tylko sen? Wytwór jego wyobraźni, ucieleśniający najskrytsze marzenia? Jeśli tak, to był najpięknieszy sen w jego życiu.

Mimo wszystko doktor postanowił wstać i nie zrażać się wątpliwościami dotyczącymi poprzedniego wieczoru. Gdy wyszedł ze swojej sypialni, udał się prosto do kuchni, z której zdawały się dochodzić jakieś dźwięki. Miał nadzieję spotkać tam Sherlocka, dlatego był bardzo zawiedziony widząc panią Hudson, szykującą mu właśnie poranną herbatkę.

-O, dzień dobry John! - zatrzebiotała radośnie kobieta - Herbatki?
-Jest Sherlock? - rzucił John docelowo od niechcenia, ale zdecydowanie mu to nie wyszło.
-Wyszedł dosłownie minutkę temu. Jakaś nowa sprawa od Grega. - odrzekła śpiewnie pani Hudson, lecz gdy ujrzała minę doktora zmieniła ton - A stało się coś? Sherlock znowu coś przeskrobał?
-Można to tak nazwać.
-Polemizowałbym. - niski głos z nutką sarkazmu przeszył Johna na wskroś. Sherlock ubrany w swój ciemny płaszcz stał oparty o framugę, ubierając rękawiczki. John obrócił się powoli i zderzył się z lodowatym spojrzeniem bruneta. Stali tak naprzeciwko siebie przez chwile bez cienia emocji. Holmes zmrużył oczy i zadarł brodę, tak jak zawsze robił, gdy czytał z ludzi jak z książek, po czym uniósł kącik ust w specyficznym, krótkim uśmieszku i rzucił:
-Mamy nową sprawę, idziesz?
-T...tak, tylko się ogarnę.
-W takim razie czekam w Scotland Yard. -rzucił sucho brunet i wyszedł
Blondyn stał jeszcze przez chwilę w miejscu, nieco skonsternowany całą sytuacją. Szybko się ubrał i ruszył po schodach na dół. Ku jego zdziwieniu przed drzwiami spotkał przyjaciela.
-Nie miałeś czekać u Grega?
-Miałem. - Holmes zrobil pauzę, jakby szukał w głowie dalszej części zdania. - Ale stwierdziłem, że po drodze wytłumaczę ci całą sprawę i..
-Więc masz zamiar gadać o tej całej pieprzonej sprawie? - przerwał mu Watson - I w ogóle nie czujesz potrzeby poruszenia innego tematu? Zawsze stawiasz trupy na pierwszym miejsc..
-Właściwie tym razem to...
-MOŻESZ MNIE POSŁUCHAĆ CHOĆ JEDEN RAZ?! - wydarł się blondyn i chyba sam się zdziwił, że potrafi zabrzmieć tak groźnie.
Sherlock zmarszczył brwi i zamrugał pare razy jakby też nie dowierzał i spuścił wzrok.
-Dwa lata temu, kiedy skoczyłeś, nie wierzyłem, nie przyjmowałem do świadomości tego, że nie żyjesz. Po pogrzebie uświadomiłem sobie, że straciłem najlepszego przyjaciela i wszystko co do tej pory miałem. Czułem ogromną pustkę, której nie mogłem zapełnić. I wiesz co? Chciałem to zakończyć. I gdyby nie Greg, który przybiegł w ostatniej chwili, pociągnął bym za spust tego cholernego pistoletu. I wtedy pojawiła się Mary. Pomogła mi się podbudować. Ale potem wróciłeś. I wierzyłem, że to cud, ten o który poprosiłem cię na cmentarzu. A potem Moriarty i ta cholerna bomba. I znowu myślałem, że cię straciłem. Myślisz, że znoszenie tego przyszło mi tak łatwo? A to, co stało się wczoraj. Naprawdę masz zamiar udawać, że nic się nie stało. Jeśli tak, to powiedz mi to od razu, żebym przynamniej raz był czegokolwiek co do ciebie pewny. Chyba, że ty sam nie wiesz czego chcesz. Wielki detektyw-socjopata nie...
-John. - przerwał mu stanowczo Sherlock ściskając mocno dłońmi jego ramiona. - Wszystko to co zrobiłem, wiem... to było złe, było ci ciężko. Ale nie miałem wyjścia. Moriarty za każdym razem groził, że cię zabije. Znał mój jedyny słaby punkt. Wtedy w willi. Miałem plan jak wyjść z tego cało. Ale nawet gdybym go nie miał, zrobiłbym to bez zastanowienia. Nie znam się na uczuciach, John. Ale wiem czego chcę. Chcę, żebyś był bezpieczny. Bo wszystko co na ciebie spada, jest z mojej winy. Dlatego zrobiłbym wszystko, żeby cię chronić.
John uśmiechnął się ciepło.
-To jest właśnie miłość.
-Więc kocham cię, John.
-Ja też cię kocham, Sherlock.

I miss you SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz