Nie można nazwać jej było człowiekiem. Ludzie są jedynie punktami ciemniejszymi niż wymarłe gwiazdy, wyobrażającymi sobie, że stanowią coś więcej, aniżeli próżnię pustych przechwałek.
Nie była ona ani dorosła, ani mała. Czasu nie było, zatem nie miała czasu by dorosnąć, ani zestarzeć się.
Jej twarz wyrażała nieprzerwaną melancholię, która po latach wpatrywania się w dawne pole bitwy Ciemności i Światła, okryła porcelanową cerę Eosigii kamienną maską białego marmuru obojętności.
Oczy otwierała rzadko. Tylko jeśli akurat przez jej głowę przemknęła myśl bardziej interesująca od zwykłego zastanawiania się nad sposobem wydostania się z Nicości. Była to w zasadzie jedyna rzecz, nad którą się głowiła. Nie można znaleźć wyjścia, jeżeli nigdy nie widziało się wejścia. Niektóre rzeczy nie miały początku.
Albo po prostu nie był on warty zapamiętania.
CZYTASZ
Zgubiona w gwiazdach Początkowych
FantasyWielki Wybuch nie musiał mieć przyczyny. Jednakże nasza teraźniejszość posiada ją. Co wydarzyło się miliony lat temu, nadając szarą i smutną aurę naszej ludzkiej rzeczywostości?